Barcie i specjalne kłody dla pszczół, ogródki z miododajną roślinnością i ścieżki edukacyjne - to elementy programu przywracania tradycji bartniczych w puszczach północno-wschodniej Polski. Projekt ten zainaugurowano w czwartek w Augustowie.
Dwuletni projekt "Tradycyjne bartnictwo ratunkiem dzikich pszczół w lasach" będą realizowały wspólnie nadleśnictwa: Augustów (Puszcza Augustowska), Browsk (Puszcza Białowieska), Maskulińskie (Puszcza Piska) i Supraśl (Puszcza Knyszyńska), we współpracy ze Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie i Uniwersytetem w Białymstoku.
Zaplanowano m.in. budowę barci, szkolenia potencjalnych bartników, tworzenie ścieżek edukacyjnych i badania naukowe. Wartość projektu to blisko 1,3 mln zł brutto, z czego 1,1 mln zł ma pochodzić z tzw. funduszy norweskich. W odtwarzaniu tradycji bartnictwa polskim leśnikom pomagają bartnicy z parku narodowego Szulgan-Tasz w Baszkirii na Uralu w Rosji.
Tradycje bartne związane z dzikimi pszczołami zaniknęły w Polsce w XVIII wieku i na początku XIX wieku nie tylko z powodu rozwoju rolnictwa, przemysłu oraz bardziej efektywnych metod hodowli pszczół, ale również zakazów administracyjnych. Dzikie pszczoły ginęły też na skutek warrozy - pasożytniczej choroby, która panowała wśród tych owadów w Europie.
Specjaliści podkreślają, że przywrócenie tradycji bartniczych w lasach to nie tylko edukacja i atrakcja dla turystów, ale głównie wartość dla ekosystemu, w którym pszczoły leśne spełniają ważną rolę.
Uczestnicząca w konferencji w Augustowie prof. Beata Madras-Majewska z SGGW powiedziała PAP, że - biorąc pod uwagę liczbę partnerów w tym projekcie - są szanse na odtworzenie bartnictwa, przynajmniej w warunkach lokalnych. "Mam nadzieję, że będzie to szansą dla takiej introdukcji, powrotu do naszej pszczoły rodzimej, środkowoeuropejskiej, która jest naturalnie dostosowana do życia w polskich lasach" - tłumaczyła.
Przypominając znaczenie pszczół w przyrodzie jako "zapylaczy" roślin prof. Madras-Majewska zwróciła uwagę, że populacja tych owadów spada. Wyraziła jednak nadzieję, że rośnie nasza świadomość o roli pszczół w ekosystemie i wpływie na spadek ich populacji m.in. stanu środowiska naturalnego i chemizacji rolnictwa.
Profesor przekonywała, że owady te w lasach mają "nieocenioną" wartość, ponieważ wpływają na stabilność ekosystemu i bioróżnorodność lasów. "Barcie będą też atrakcjami turystycznymi, może nawet sposobem na pracę lokalnej ludności" - dodała.
W ramach projektu na terenie każdego z czterech nadleśnictw powstaną co najmniej po trzy wydrążone w żywym drzewie barcie oraz dwie tzw. kłody bartne - wieszane na drzewach kawałki drewna, przeważnie o długości 1,5-2 m, przygotowywane specjalnie dla pszczół. Leśnicy chcą utworzyć też ścieżki edukacyjne i ogródki z roślinnością miododajną.
W ubiegłym roku po raz pierwszy zebrano miód z zawieszonej na drzewie kłody bartnej koło siedziby nadleśnictwa Augustów, przygotowanej z pomocą bartników z Baszkirii. Wiosną tego roku okazało się, że mieszkające tam pszczoły dobrze zniosły ostatnią zimę.
Tradycje bartne związane z dzikimi pszczołami zaniknęły w Polsce w XVIII wieku i na początku XIX wieku nie tylko z powodu rozwoju rolnictwa, przemysłu oraz bardziej efektywnych metod hodowli pszczół, ale również zakazów administracyjnych. Dzikie pszczoły ginęły też na skutek warrozy - pasożytniczej choroby, która panowała wśród tych owadów w Europie.
Tradycje bartne przetrwały natomiast do dziś na południowym Uralu, w Republice Baszkortostan w Rosji. Miód produkowany przez dzikie pszczoły jest tam towarem poszukiwanym i osiąga wysokie ceny. (PAP)
rof/ pad/