Wieś w okolicy Bełchatowa (w 1976 r.), pochłonięta przez budowaną kopalnię "Bełchatów". Fot. PAP/Leszek Łożyński
Etnografowie z Łodzi badają ślady dawnych wsi z okolic Bełchatowa, które zniknęły z mapy, kiedy powstawała tam kopalnia węgla brunatnego. Mówią o głębokim społecznym pęknięciu. Starsi budowę kopalni i wysiedlenie ich z domów traktowali jak życiową katastrofę. Dla młodych była to życiowa szansa.
Dwuletnie badania prowadzą etnografowie z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego z Łodzi razem z naukowcami z Uniwersytetu Łódzkiego. Właśnie skończył się pierwszy etap badań terenowych z udziałem dawnych mieszkańców trzech z 10 wsi pochłoniętych przez kopalnię węgla Bełchatów (ostatnia z nich zniknęła w 1991 r.). W styczniu rozpocznie się drugi etap badań terenowych pod tytułem „Utracone w XX wieku. Podbełchatowskie wsie przed powstaniem Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów”.
W zainteresowaniu badaczy są wsie Piaski, Kuców i Wola Grzymalina. Uznali je za najbardziej reprezentatywne, bo położone blisko siebie, a przy tym bardzo się różniące. Dla przykładu we wsi Kuców mieszkała duża mniejszość czeska, która osiedliła się tam w XIX wieku. Zdaniem badaczy te trzy wsie łączy też motyw ich likwidacji w jednym czasie pod kopalnię węgla brunatnego. Wszystkie leżały na terenie pierwszej odkrywki - pola Bełchatów i znikały po kolei, a mieszkańcy przenosili się w dużej części do Bełchatowa i ze wsi trafili prosto do miasta.
We wspomnieniach mieszkańców, które związane były z czasem likwidacji wsi i wyprowadzki, czuje się - jak opisują to naukowcy - „głębokie rozdarcie” między pokoleniami. Dla starszych wyprowadzka ze wsi była traumą. Młodzi widzieli w niej szansę na pracę w kopalni i elektrowni i lepsze życie w mieście.
- Badania pokazały nam takie pęknięcie w ocenach. Starsi ludzie budowę kopalni i ich wywłaszczenie traktowali w kategoriach katastrofy życiowej, młodzi z kolei jako życiową szansę. Dla nich miasto i przemysł oznaczały dostęp do szkół, rozwój, postęp, zupełnie inne możliwości - powiedział PAP Michał Świercz z MAiE, koordynator badań.
- Opowieści mieszkańców wsi różnią się w zależności od wieku naszych rozmówców. Osoby starsze czuły się skrzywdzone z powodu wyprowadzki ze swoich domów do bloków w Bełchatowie. W mieście ci ludzie czuli się źle, było im za duszno, nie mieli podwórka, zwierząt wokół siebie, całego inwentarza. Z naszych rozmów ze świadkami wynika, że wiele osób po wyprowadzce ze swoim wcześniejszych miejsc zamieszkania, odeszło przeżywszy w blokach zaledwie 3 - 4 lata - powiedział Świercz.
Michał Świercz zwrócił uwagę, że o ile w pamięci ludzi zachował się dokładny obraz rodzinnych wsi, to przepadła w zasadzie cała kultura materialna z tego obszaru. Meble, wyposażenie domów w większości pozostawiano w opuszczanych domach, a inwentarza trzeba się było pozbyć.
- Dzięki badaniom zyskujemy cenny krajobraz wsi podbełchatowskiej, który w ciągu kilku lat zmienił się z pejzażu rolniczego w przemysłowy. Ludzie musieli ustąpić naciskowi przemysłu. Ta sytuacja wpłynęła na nich tak bardzo, że czują się zobowiązani podtrzymać to, co jest dla nich ważne. Założyli stowarzyszenie Ojcowizna, kultywują pamięć o swojej wsi, sprzed okresu odkrywki, zbierają informacje, gromadzą fotografie i regularnie się spotykają - powiedział Michał Świercz z MAiE.
Tomasz Romanowicz, jeden z członków zespołu badawczego w rozmowie z PAP ocenił, że wsie, mimo, że zniknęły z mapy, nadal funkcjonują, jednak w sferze mentalnej ich dawnych mieszkańców. Świadczyć o tym mają niezwykle dokładne opisy miejscowości przekazywane naukowcom zarówno przez byłych mieszkańców, jak też przez ich dzieci, co świadczy, że związek z nieistniejącą ojcowizną przeszedł na drugie pokolenie.
- Z rozmów z byłymi mieszkańcami wsi i ich potomkami wynika, że wciąż żywa jest pamięć o tych miejscach. Opowiadali nam, jak wyglądała droga przez wieś, kto mieszkał w poszczególnych domach, jak one wyglądały. To były bardzo dokładne opisy i korzystając z tych wspomnień, moglibyśmy wiernie odtworzyć wygląd wsi - powiedział Michał Świercz.
Dodał, że z rozmów i prowadzonych wcześniej badań terenowych wynika, że czas likwidacji wsi musiał być bliski krajobrazowi po katastrofie.
- Sady, zabudowania... Musieli się tego pozbyć. Meble i sprzęty często zostawały w domu, bo nie zmieściłyby się w mieszkaniach w blokach z wielkiej płyty - powiedział Michał Świercz.
- Musieli się pozbyć także inwentarza. Z wcześniejszych badań w terenie wynika, że po opustoszałych wsiach biegały stada bezpańskich psów i szczury. Niektórzy mieszkańcy podobno wracali do swoich domostw tylko po to, żeby po prostu, spędzić tam jeszcze trochę czasu - Tomasz Romanowicz.
Po spotkaniach z ok. 40 dawnymi mieszkańcami wsi i ich potomkami naukowcy MAIE i UŁ szykują się na kolejne sześć miesięcy badań. Chcą je skończyć do czerwca, żeby kolejne miesiące poświęcić na opracowanie wyników i przygotowanie sesji naukowej z udziałem mieszkańców wsi pochłoniętych przez kopalnię.
- Mamy wrażenie, że to jest ostatni moment na takie badania. Osoby, z którymi rozmawiamy mają często 70-80 lat. W ciągu dekady odejdą, a razem z nimi zniknie część historii tych miejsc - powiedział Tomasz Romanowicz.
Dodał, że projekt badawczy MAiE ma wyjątkową wartość z racji faktu, że rzadkością są w Polsce badania etnograficzne osad zlikwidowanych pod przemysł.
Muzeum dzięki badaniom i kontaktom z dawnymi mieszkańcami tego regionu wzbogaci się nie tylko w wiedzę, ale też w fotografie, a nawet cenne eksponaty.
Badacze z MAiE proszą o kontakt z muzeum osoby, które mieszkały Piaskach, Kucowie i Woli Grzymalinie, a nawet tylko były z mieszkańcami tych wsi związane, np. przyjeżdżały tam na letnisko albo na wakacje. Dotychczas dawnych mieszkańców nieistniejących osad pod Bełchatowem etnografowie i historyce znaleźli w wielu miejscowościach w Polsce, a nawet w USA.
Zespół badawczy stanowi czwórka pracowników Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi - Maja Nowakowska z Biblioteki Etnograficznej, Michał Świercz z Działu Plastyki Ludowej- koordynator projektu, Piotr Czepas z Działu Gospodarstwa i Przemysłu Wiejskiego, oraz Tomasz Romanowicz, kurator Zespołu Działów Etnograficznych, a także związane z MAiE Barbara Chlebowska i Alicja Piotrowska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Projekt finansowany jest przez ministerstwo kultury i Urząd Marszałkowski w Łodzi. Zwieńczeniem dwuletnich badań będzie otwarta sesja popularno-naukowa, powstanie też publikacja zawierająca raport z badań oraz film dokumentalny.(PAP)
jus/ lm/