Jedna z malowanych akwarelą miniatur, przedstawiająca Matkę Boską Częstochowską, pełniła rolę ryngrafu, który w rodzinie właścicieli był przekazywany z pokolenia na pokolenie. W 1939 r. matka podarowała go udającemu się na front synowi, by chronił go podczas walki. I tak się stało.
Ryngraf, który oficer trzymał w kieszonce na piersi, zatrzymał kulę i uratował mu życie – opowiada Marta Kłak-Ambrożkiewicz, kustosz Domu Jana Matejki, oddziału Muzeum Narodowego w Krakowie, gdzie do 10 lipca 2022 r. pokazywana jest wystawa „Bez retuszu. Jan Matejko”. Możemy zobaczyć na niej mało znane akwarele, które wyszły spod pędzla malarza.
Magda Huzarska-Szumiec: Skąd wziął się tytuł wystawy „Bez retuszu. Jan Matejko”?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Wiąże się on z akwarelami, które artysta malował od lat 50. XIX wieku, czyli od samego początku swojej twórczości. Jest to część sztuki mistrza, która dziś została już trochę zapomniana. A że akwarela należy do tego typu technik malarskich, do których trudno jest wprowadzić jakiekolwiek poprawki, dlatego postanowiłam nadać ekspozycji tytuł „Beze retuszu”. Zresztą sam Jan Matejko w liście do jednego ze swoich przyjaciół napisał, że w akwareli nie da się nic wyretuszować i łatwo można przez to zostać skrytykowanym.
Magda Huzarska-Szumiec: Czy akwarele towarzyszyły mu przez całe twórcze życie?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Tak, on do nich co jakiś czas powracał. Zachowały się na przykład akwarele, które powstawały, gdy tworzył polichromię kościoła Mariackiego. Zanim projekty artysty trafiły na ściany świątyni, były przez niego w większości w ten sposób kolorowane. Tak namalował fruwające anioły, z barwnymi, modernistycznymi skrzydłami i wstęgami, na których widnieją słowa „Litanii do Matki Boskiej Loretańskiej”. Śpiewają dla nich chóry cherubinów i serafinów, a na średniowiecznych instrumentach przygrywają im inne anielskie istoty. Obok możemy podziwiać równie piękne, akwarelowe przedstawienia ornamentyki, setki elementów geometrycznych i roślinnych, a także wspaniałe godła cechów krakowskich.
Magda Huzarska-Szumiec: Jan Matejko kojarzy się raczej z wielkoformatowi dziełami. Natomiast prace, które można zobaczyć na tej wystawie, są niewielkich rozmiarów.
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Znalazły się tutaj nawet akwarelowe miniatury. Muzeum Narodowe w Warszawie użyczyło nam autoportret artysty w owalu, nawiązujący do konterfektów z początku XVIII wieku. Wykonał go w 1867 r. i podarował swojej małżonce, Teodorze. Dwie pozostałe miniatury przedstawiają Matkę Boską Częstochowską. Jedna z nich prawdopodobnie też należała do Teodory, a w 1892 r. została przez państwa Matejków podarowana córce Beacie, kiedy ta wychodziła za mąż. To jest obiekt, który do nas powrócił jako spuścizna po wnuczce artysty. Natomiast druga miniatura pochodzi ze zbiorów prywatnych i została nam wypożyczona. Pełniła ona rolę ryngrafu, który ma ciekawą historię. Był on w rodzinie właścicieli przekazywany z pokolenia na pokolenie. W 1939 r. matka podarowała go udającemu się na front synowi, by chronił go podczas walki. I tak się stało. Ryngraf, który oficer trzymał w kieszonce na piersi, zatrzymał kulę i uratował mu życie.
Magda Huzarska-Szumiec: A skąd pochodzą pozostałe akwarele?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Ze zbiorów naszego muzeum. Są wśród nich kameralne obrazy historyczne, obrazy malowane w oparciu o legendy, takie jak „Święta Jadwiga wśród ubogich”, obrazy przedstawiające epokę jagiellońską, czyli ukochaną epokę Matejki. Zobaczymy tu Zygmunta Augusta i Barbarę Radziwiłłównę, królewicza Kazimierza Jagiellończyka, księżniczkę Bonę, która niebawem zostanie królową, a także Annę Jagiellonkę modlącą się w Katedrze Wawelskiej, z nagrobkiem jej męża Stefana Batorego w tle. Zatrzymując się przy królewskich portretach czy przy dyptyku przedstawiającym idącego na śmierć Samuela Zborowskiego, warto zwrócić uwagę nie tylko na precyzyjne oddanie rysów twarzy, ale i kostiumów, w które postaci są ubrane.
Magda Huzarska-Szumiec: Wśród akwareli znajduje się też wykonana w tej technice „Bitwa pod Grunwaldem”.
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: To wczesne spojrzenie artysty na tę bitwę. Akwarela ta pochodzi z 1861 r. i przedstawia króla Władysława Jagiełłę, patrzącego na bitewne pobojowisko. Przed oblicze władcy został przyniesiony ranny mistrz krzyżacki, wokół leżą umierające zwierzęta. Choć Władysław Jagiełło jest zwycięskim królem, to dostrzega ogrom zniszczeń i nieszczęść, jakie przyniosła bitwa. Akwarela oddaje przejmujący obraz śmierci, a nie chwałę zwycięzców
Magda Huzarska-Szumiec: To bardzo nietypowe spojrzenie, niekojarzące się raczej z późniejszymi dokonaniami twórcy.
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Musimy pamiętać, że akwarela ta powstała w okresie przed kolejnym powstaniem w czasie demonstracji młodzieży w Warszawie w roku 1861. Wówczas to artysta wysuwał jeszcze bezpośrednio własne sądy na temat tego, co stało się z Rzeczpospolitą, i miał inną koncepcję przedstawienia bitwy. Kiedy jednak po namalowaniu takich obrazów jak „Rejtan” czy „Kazanie Skargi” spotkała go ogromna fala krytyki, historyczne sceny zaczął przedstawiać w innym nieco świetle, podkreślając w sposób pełen patosu narodową chwałę, a jego opinie ukryte były w symbolach. Przykładem takiego podejścia jest wielkoformatowa już „Bitwa pod Grunwaldem” z roku 1878, w której spełnił oczekiwania tęskniących za wolnością Polaków.
Magda Huzarska-Szumiec: Ekspozycji towarzyszy jeden obraz olejny. Skąd się on tu znalazł?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: To jest kopia z kopii. Matejko namalował kiedyś kupca krakowskiego Franciszka Fischera, a potem wykonał kilka kopii tego portretu. Jedna z nich znajduje się w naszych zbiorach. Postanowiłam ją tu pokazać, gdyż jest to bardzo misterna praca kopisty, właśnie taka „bez retuszu”.
Magda Huzarska-Szumiec: Na wystawie znalazły się też różnego rodzaju przybory malarskie. Czy one należały do artysty?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Tak. I są to nie tylko farby czy pędzle, lecz także ołówki, gdyż tworzył też szkice, które później kolorował akwarelą. Odwiedzając Dom Matejki, możemy zobaczyć przerysy z publikacji „Wzory sztuki średniowiecznej i z epoki Odrodzenia” wykonane na kalce i barwione akwarelą. Są one bardzo misterne. Gdybyśmy dzisiaj przyłożyli do nich zdjęcia cyfrowe, bylibyśmy zaskoczeni, z jaką precyzją malarz je wykonał. Tak powstało choćby studium broni czy przedstawienie żołnierza szwedzkiego w ruchu. Jest to rysunek kolorowany akwarelą, na którym twórca zaznaczył nawet cień, co jest niezmiernie trudnym zabiegiem malarskim w przypadku akwareli i świadczy o prawdziwym mistrzostwie malarza.
Magda Huzarska-Szumiec: Akwarela kojarzy się z czymś delikatnym, subtelnym. Czy właśnie takiego Matejkę odkryjemy na tej wystawie?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Tak, jego akwarele właśnie takie są. Przeważają w nich kolory pastelowe, pozwalające pokazać intymne spojrzenie twórcy na wydarzenia historyczne.
Rozmawiała Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP