Konieczny jest oddolny solidaryzm społeczny; zamiast utyskiwać na zło, skupmy się na czynieniu dobra - mówił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki podczas ogólnopolskich uroczystości ku czci św. Brata Alberta w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie.
"Św. Albert zwykł mawiać, że powinno się być dobrym jak chleb. Ten głód ma dzisiaj różne nazwy. Najbardziej niebezpieczny jest głód, który pozostaje nienazwany. Patrząc na to, co nas otacza wydaje się, że taki właśnie niebezpieczny głód wdziera się w polską kulturę, w systemy wychowania i komunikacji, wskutek czego niemal bezboleśnie zatracamy własną tożsamość kulturową i ludzką godność" – mówił abp Gądecki.
"Konieczny jest oddolny solidaryzm społeczny, a więc taka dobroczynność, która rodzi się poza instytucjami, jest spontaniczna i wyczulona na to, co w danym momencie się dzieje, kto naprawdę potrzebuje pomocy. Taki solidaryzm jest najpiękniejszy i najsilniejszy, dlatego zamiast utyskiwać na zło, skupmy się raczej na czynieniu dobra, tylko wtedy bowiem odrodzimy się jako społeczeństwo" – powiedział przewodniczący KEP.
Przewodniczący KEP przywołując w homilii postać brata Alberta mówił, że był on "najpiękniejszym człowiekiem swojego pokolenia". Arcybiskup podkreślił, że brat Albert był introwertykiem, u którego świat wewnętrzy odgrywał ogromną rolę, który od kategorii piękna przeszedł do kategorii dobra porzucając sztukę na rzecz pracy z ubogimi, a wszystkiemu, czego się dotykał nadawał własny charakter.
"Pomimo tak wielu wykonywanych przez brata Alberta szlachetnych dzieł wytaczano przeciwko niemu najcięższe oskarżenia, że jego przytuliska przeistoczyły się w stałą siedzibę dla próżniaków, że więcej szkody przynoszą społeczeństwu aniżeli pożytku" – mówił abp Gądecki. "Na te ciężkie i krzywdzące zarzuty odpowiadał brat Albert głównie czynami miłosierdzia, ale jego słowa odpowiedzi były jak młot druzgocące owe napaści. W społeczeństwie – mówił – nie jest jeszcze dostatecznie uznane prawo, że są potrzeby, których ogół nie ma prawa odmawiać jednostkom. Takimi potrzebami są: chleb i dach nad głową" - powiedział w homilii przewodniczący KEP.
"Św. Albert zwykł mawiać, że powinno się być dobrym jak chleb. Ten głód ma dzisiaj różne nazwy. Najbardziej niebezpieczny jest głód, który pozostaje nienazwany. Patrząc na to, co nas otacza wydaje się, że taki właśnie niebezpieczny głód wdziera się w polską kulturę, w systemy wychowania i komunikacji, wskutek czego niemal bezboleśnie zatracamy własną tożsamość kulturową i ludzką godność" – mówił abp Gądecki.
Podkreślił, że przykładem swego życia św. brat Albert uczył członków założonych przez siebie zgromadzeń ubóstwa. "Pozostawał zawsze artystą i miał rzadki, nawet u artystów, przymiot: miał bardzo wybitny i bardzo charakterystyczny swój styl w mówieniu, w przedstawianiu rzeczy, w krytykowaniu tego, co mu się nie podobało, w chwaleniu tego, co lubił. Był zawsze sobą" – podkreślił abp Gądecki.
Od Świąt Bożego Narodzenia w polskim Kościele trwa Rok św. Brata Alberta, ogłoszony w związku ze 100-leciem jego śmierci. W sobotniej uroczystości w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie uczestniczyli biskupi, przedstawiciele władz państwowych m.in. podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski, podsekretarz stanu w ministerstwie rodzinny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Bojanowska, rodzice prezydenta Andrzeja Dudy, siostry Albertynki i bracia Albertyni oraz podopieczni prowadzonych przez nich placówek, uczniowie i nauczyciele szkół, fundacje i parafie, którym patronuje św. brat Albert.
Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski mówił w sobotę, że "Adam Chmielowski dał się pokonać miłosiernej miłości Boga, żeby móc dźwigać innych ludzi ku Bogu".
Podczas uroczystości odczytane zostały listy od prezydenta RP Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło.
"U progu zbliżającej się setnej rocznicy odzyskania niepodległości warto wsłuchać się w to, co miał nam do przekazania Brat Albert. Choć nie dożył On wolnej Polski, to przecież pokazał, na jakich fundamentach powinna być budowana nasza państwowa i międzyludzka wspólnota. Świadectwo Jego życia, wiary, patriotyzmu i solidarności z bliźnimi jest dla nas wciąż żywą inspiracją" – napisał prezydent.
"Idąc za Jego przesłaniem, rozumiemy, że bez wrażliwości, empatii, solidarności niemożliwe jest społeczeństwo nie tylko prawdziwie sprawiedliwe, ale również mające pomyślną przyszłość. Jeśli chlubimy się nazwą: Rzeczpospolita, warto ją pojmować także jako zobowiązanie. Zobowiązanie, aby uważnie rozglądać się wokół siebie i widzieć potrzebujących współobywateli" – podkreślił w liście prezydent i podziękował wszystkim, którzy kontynuują dzieło św. Brata Alberta.
"Idąc za Jego przesłaniem, rozumiemy, że bez wrażliwości, empatii, solidarności niemożliwe jest społeczeństwo nie tylko prawdziwie sprawiedliwe, ale również mające pomyślną przyszłość. Jeśli chlubimy się nazwą: Rzeczpospolita, warto ją pojmować także jako zobowiązanie. Zobowiązanie, aby uważnie rozglądać się wokół siebie i widzieć potrzebujących współobywateli" – podkreślił w liście Andrzej Duda i podziękował wszystkim, którzy kontynuują dzieło św. Brata Alberta.
Premier Beata Szydło podkreśliła w liście, że postawa brata Alberta "pozostaje wzorem naszych czasów", a "świadectwo życia ojca ubogich jest także dziś celną odpowiedzią na rosnącą potrzebę budowania bardziej ludzkiego świata, świata opartego na poszanowaniu godności człowieka i zasadach sprawiedliwości społecznej".
Za udział w uroczystościach dziękowali wszystkim przełożeni zgromadzeń albertyńskich: brat starszy Paweł Flis i siostra starsza Teresa Maciuszek. "Brat Albert to wielki Polak, to wielki patriota, wielki artysta, człowiek wielkiej wrażliwości na miłosierdzie Boga i wielki przykład i duchowy przewodnik Karola Wojtyły: studenta, kapłana, biskupa, kardynała i papieża" - powiedziała siostra Maciuszek, wyjaśniając dlaczego centralne uroczystości Roku św. Brata Alberta odbywają się w Krakwie.
Dodała, że Wojtyła podobnie jak brat Albert stanął przed dylematem czy kontynuować drogę rozwoju artystycznego czy wybrać kapłaństwo i obaj – jak podkreśliła siostra wybrali podobnie. "Wybrali większą wolność, wybrali drogę świętości, dlatego stworzyli wielkie dzieła. Dzisiaj cała Polska dziękuje Panu Bogu za dar świętości brata Alberta" – podkreśliła.
Przed uroczystą mszą w sanktuarium odbył się koncert oratoryjno-kantatowy ku czci św. brata Alberta.
Adam Chmielowski urodził się w 1845 r. w Igołomi k. Krakowa. Był uczestnikiem powstania styczniowego, malarzem – artystą. W wieku 42 lat porzucił karierę, przywdział habit franciszkański i zajął się posługiwaniem ubogim. Pracował w przytuliskach dla bezdomnych, zakładał domy dla sierot, kalek, starców i nieuleczalnie chorych, pomagał bezrobotnym. Założył Zgromadzenia: Braci Albertynów (1888 r.) i Sióstr Albertynek (1891 r.), które oparł na pierwotnej regule św. Franciszka z Asyżu.
Dewizą jego życia stały się często powtarzane słowa: "Powinno się być dobrym jak chleb; powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny".
Zmarł 25 grudnia 1916 r. w Krakowie w opinii świętości. W 1938 r. prezydent Polski Ignacy Mościcki nadał mu pośmiertnie Wielką Wstęgę Orderu Polonia Restituta za wybitne zasługi w działalności niepodległościowej i na polu pracy społecznej. 22 czerwca 1983 roku, podczas mszy św. na krakowskich Błoniach Jan Paweł II ogłosił brata Alberta Chmielowskiego błogosławionym, a 12 listopada 1989 r. w Rzymie świętym. (PAP)
wos/