Zakończył się pierwszy etap remontu dachu w sanktuarium Matki Bożej w Inwałdzie. W XVIII-wiecznym kościele odrestaurowana została przede wszystkim zniszczona sygnaturka, czyli wieżyczka z dzwonem – podał ks. Szymon Tracz z diecezji bielsko-żywieckiej.
"Remont dachu kościoła w Inwałdzie jest rozłożony na etapy. Zakończył się pierwszy z nich. Wykonano remont sygnaturki, gdzie wymieniono konstrukcje nośne oraz poszycie, nakładając nową blachę miedzianą. Położono ją też na dachu zakrystii. Drugi etap będzie dotyczył dachu nawy i prezbiterium" – powiedział ks. Tracz, który odpowiada w diecezji bielsko-żywieckiej za konserwacje sztuki sakralnej.
Celem prac jest naprawienie dachu i przywrócenie mu pierwotnego kształtu.
Jak powiedział ks. Szymon Tracz, późnobarokowa świątynia pw. Narodzenia NMP, wzniesiona w miejscu dawnego drewnianego kościoła w latach 1747-1750, stanowi jedną z wizytówek diecezji. "Wyróżniają ją doskonałe późnobarokowe proporcje, a jej bryła jest bardzo harmonijnie skomponowana" – powiedział.
Duchowny dodał, że w wyremontowanej wieżyczce zachował się dzwon z 1724 r., przeniesiony z drewnianej świątyni.
Pierwszy kościół parafialny istniał w Inwałdzie już w na początku XIV w. W połowie XVIII w. powstała murowana świątynia. Jej fundatorem był kasztelan wojnicki Franciszek Szwarcenberg-Czerny. W Inwałdzie zachował się jego portret w stroju szlacheckim z projektem kościoła w rękach.
W ołtarzu głównym inwałdzkiej świątyni znajduje się malowany temperą na desce dębowej obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Data jego powstania i nazwisko autora są nieznane. Zgodnie z legendą wizerunek miał ofiarować kościołowi herszt węgierskich zbójników Lajos na początku XVII w. Jego banda miała gdzieś zrabować obraz z wotami. Wkrótce Lajos zachorował. We śnie ukazała się sama Matka Boża, która kazała zanieść wizerunek do kościoła. Zbójnik posłuchał. Wkrótce obraz zasłynął cudami.
Prace finansowane są ze składek wiernych i dotacji Małopolskiego Konserwatora Zabytków.(PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ rosa/