Na Uniwersytecie Europejskim Viadrina we Frankfurcie nad Odrą i polskich Słubicach rozpoczął się w czwartek IV Kongres Polonoznawczy pod przewodnim hasłem "Płynne granice".
Przed oficjalnym rozpoczęciem kongresu odbył się panel dyskusyjny pod hasłem "Płynne granice? Jaka rola przypada nauce i mediom?". W debacie udział wzięli: korespondent dziennika "Die Welt" w Warszawie Gerhard Gnauck, dyrektor Centrum Interdyscyplinarnych Studiów o Polsce na Viadrinie Dagmara Jajeśniak-Quast, szefowa berlińskiego ośrodka badawczego Ośrodek Badań Wschodnioeuropejskich i Międzynarodowych (ZOIS) Gwendolyn Sasse oraz redaktor naczelny czasopisma "Osteuropa" Manfred Sapper.
Granice są płynne, bo zmieniają się, nie tylko w sensie fizycznym, lecz i intelektualnym - powiedziała Jajeśniak-Quast, wyjaśniając znaczenie motto czterodniowego spotkania naukowców zainteresowanych Polską. Widać to - jej zdaniem - na przykładzie komunikowania się naukowców ze światem zewnętrznym, zwłaszcza w celu popularyzowania wyników badań. Nakłada to na nich obowiązek posługiwania się językiem zrozumiałym dla laików, tymczasem niewielu uczonych korzysta w tych celach z nowych mediów, np. Twittera - wskazała Jajeśniak-Quast. Jak dodała, z 1400 ankietowanych naukowców zaledwie 3 proc. wykorzystywało tę możliwość do popularyzowania wyników swych badań.
Zdaniem Gwendolyn Sasse wyzwaniem są płynne granice interdyscyplinarne w badaniach naukowych. Wskazała przy tym na obecną epokę "postprawdy" i na ryzyko rozpowszechniania w mediach elektronicznych fałszywych wiadomości, tzw. fake news. Walka z nimi jest trudna, o ile w ogóle możliwa, a to każe naukowcom zastanowić się nad formatami komunikacji - oceniła badaczka. Ubolewała, że wyniki badań naukowych nie docierają do wszystkich. Wskazała, że studenci wolą obecnie internet od klasycznych bibliotek i z tego powodu jej ośrodek badawczy od trzech lat prowadzi internetową platformę studiów interdyscyplinarnych, wolną od barier i funkcjonującą na zasadzie mediów społecznościowych, choć na poziomie akademickim.
Prowadzący dyskusję Timm Beichelt nazwał wędrowcem między dyscyplinami innego jej uczestnika, Gerharda Gnaucka. Jak mówił Gnauck, dziennikarze pracujący za granicą są w wygodnym położeniu, bo właściwie bazują oni na pracy innych. Źródłem informacji jest dla nich głównie internet, w tym kilka wybranych stron internetowych. Według niego pozostałe źródła przepadają, zwłaszcza jeśli wyrażają poglądy inne od poglądów dziennikarza czy jego redakcji, co - jak wskazał Gnauck - niesie ryzyko "duszenia się we własnym sosie".
Nawiązując do sytuacji politycznej w Polsce, Gnauck ocenił, że wielu sprzyjających polskiej opozycji dziennikarzy w swoich materiałach wyraża raczej pobożne życzenia. Na poparcie tej tezy podał jedną z demonstracji, w której jego zdaniem brało udział ok. 13 tys. osób, podczas gdy warszawski ratusz podał, że 26 tys., a inne źródła - że jeszcze więcej.
Przypomniał wreszcie o szeroko komentowanym artykule swojego autorstwa „Czy Polski rząd nie ma w wielu sprawach racji?”, w którym wskazał na konieczność prowadzenia otwartego dialogu z polską prawicą. Jak przyznał, liczył, że jego tekst sprowokuje szerszą dyskusję w Niemczech, tymczasem większym echem odbił się w Polsce.
IV Kongres Polonoznawczy potrwa do 26 marca.
Z Frankfurtu nad Odrą Jan Bogatko (PAP)
jb/ akl/ ap/ gma/