Droga do porozumienia i współpracy uwieńczona podpisaniem traktatu granicznego między Polską i Republiką Federalną Niemiec w 1990 r. to główny temat „Karty” (117/2023). „A jednak – wbrew ugruntowanemu przekonaniu – … będzie Niemiec Polakowi Bratem” – pisze we wstępie redaktor naczelny Zbigniew Gluza.
„W obliczu zachodzącego od wiosny 1989 r. przełomu geopolitycznego wprost naprzeciw siebie stają dwa narody: Polski i Niemiecki, układając na nowo wzajemne relacje. Przy wtórze obustronnych pretensji, wątpliwości i obaw co do niedokonanych rozliczeń przeszłości, ale i wobec wizji przyszłości, wspólnie definiują warunki wzajemnego sąsiedztwa” – przypomina w tekście „Powrót sąsiedztwa” Aleksiej Rogozin.
O tym, że nie był to proces łatwy świadczą zamieszczone w „Karcie” wypowiedzi, przemówienia polityków zaangażowanych w dialog, który doprowadził do podpisania traktatu granicznego, jak i jego krytyków. Hans-Dietrich Genscher niemiecki minister spraw zagranicznych tłumaczył swoim rodakom na łamach tygodnika „Der Spiegel” w czerwcu 1989 r. „Ci, którzy ostrzegają nas przed działaniami pomocowymi dla Polski, którzy twierdzą, że jeszcze nie czas na wizytę kanclerza federalnego i prezydenta powinni pamiętać, że w Polsce głosy Kościoła, Solidarności i kierownictwa państwa są zgodne: wszyscy chcą z nami partnerstwa i współpracy”.
Niedługo potem Helmut Kohl kanclerz RFN kreślił plany wobec Polski w liście do prezydenta USA Georgea H.W. Busha: „(…) chciałbym w tym roku dokonać politycznego i psychologicznego przełomu w naszych stosunkach z Polską i otworzyć nowe drogi do porozumienia między państwami i pojednania między narodami.”
Niemcy wsłuchiwali się w głosy z Polski, szczególnie dotyczące zjednoczenia RFN i NRD. W lipcu tak swoją rozmowę z kanclerzem relacjonował Bronisław Geremek, ówczesny poseł Komitetu Obywatelskiego: „Mówiłem Kohlowi zarówno o naszym pozytywnym stanowisku wobec zjednoczenia, jak też o obawach wobec Wielkich Niemiec. Jestem przecież człowiekiem generacji, która historii nie zapomni. Kanclerz starał się rozwiać moje obawy dotyczące m.in. stanowiska Niemiec wobec kwestii granic. Mam wrażenie, że mówił szczerze”.
Dla Niemców szczególnie trudna była sprawa ostatecznego uznania granicy na Odrze i Nysie. Herbert Hupka, który występował w imieniu Związku Ślązaków grzmiał, że – jak czytamy w Karcie – układ „nie może oznaczać dyktatu, w ramach którego Polacy otrzymają wszystko”, a Niemcy „będą musieli się z tym pogodzić”.
Ostatecznie 14 listopada 1990 r. nastąpiło podpisanie traktatu granicznego między Polską i RFN. „Potwierdzenie istniejącej granicy – to wolna decyzja Niemców. Nie została ona nikomu narzucona” – podkreślił w przemówieniu z okazji podpisania traktatu Genscher. A szef polskiej dyplomacji Krzysztof Skubiszewski oznajmił, że „dla Polski granica ta stanowi od dawna część składową uregulowania pokojowego w Europie. (…) dobre stosunki polsko-niemieckie są jednym z filarów tej jedności [europejskiej] i jednym z filarów bezpieczeństwa europejskiego”.
„Karta” drukuje także fragmenty wspomnień Michała Więko (1901-1997) chłopa, społecznika, samouka, mieszkańca wsi Pomygacze. „Urodziłem się dnia 23 marca 1901 r. we wsi Pomygacze, powiat Łapy. Ojciec mój posiadał gospodarstwo rolne o powierzchni 7 hektarów i miał na swoim utrzymaniu rodzinę składająca się z dwunastu osób, w tym z dziesięciorga dzieci. Tak licznej rodzinie ojciec nie był w stanie zapewnić z posiadanego gospodarstwa środków do życia. Toteż pięcioro zmarło, nie przekroczywszy dziesięciu lat” – tak dramatycznie zaczyna się opowieść.
Dalej są w niej wspomnienia z lat dziecinnych, krótkiej edukacji w wiejskiej szkole, czas I wojny światowej i służba na rzecz wojsk rosyjskich, a potem niemieckich; koniec wojny i trudne początki nowej Polski. Publikacja w „Karcie” kończy się na 1939 r. zdaniem: „Po paru tygodniach koniec istnienia Polski”. Jednak kronika się nie kończy. Więcko pracował nad nią do końca życia. Ośrodek Karta zapowiada jej pełen druk na wiosnę tego roku.
W kwartalniku historycznym także osobiste wspomnienia działacza komunistycznego, jednego z prominentnych działaczy PZPR w latach stalinizmu. Ich autorem jest Włodzimierz Brus, a właściwie Beniamin Zylberberg (1921-2007). Urodzony w Płocku, przed wojną mieszkał z rodziną w Warszawie. Po udziale w obronie stolicy uciekł ze swoją partnerką Fajgą (Felicją) Danielak do Lwowa. Tam się z nią ożenił. Po ataku Niemców na ZSRS, rozstaniu z ciężarna żoną dotarł do Saratowa. Swój dziennik prowadził w formie nigdy niewysłanych listów do ukochanej. „Jestem wyrwany z korzeniami ze swojej gleby, tkwię w obcej atmosferze, po prostu jak cudze ciało. I dlatego mój zwrot do papieru (ukradzionego zeszytu) jest całkowicie zrozumiały. Poza tym jest to jedyny sposób rozmowy z tobą. Ty, maleńka, jesteś w moim obecnym życiu jakąś straszliwą, niepojęta raną” – czytamy w „Karcie”. (PAP)
Autor: Wojciech Kamiński
wnk/