Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska z podręcznikiem „Nasz elementarz”. Fot. PAP/J. Kamiński
Podręcznik do edukacji wczesnoszkolnej nie jest dla bibliotek, ale ma służyć dzieciom – powiedziała PAP minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska. Jak zaznaczyła, podręcznik "Nasz elementarz" jest własnością szkoły, ale powinien być używany przez uczniów.
„Dzwonią do nas rodzice i pytają: co mamy robić, bo szkoła uznała, że podręcznik jest tak cenny, że schowała go w bibliotece i nie chce go nam wydać” – mówiła w czwartek w Krakowie minister.
Dodała, że o nieprawidłowościach z korzystania z podręcznika wie właśnie od rodziców, którzy twierdzą, że nauczyciele sugerują zakup kolejnych książek. „Mój apel do rodziców jest taki, aby każdy rodzic pierwszaka pamiętał, że podręcznik do edukacji wczesnoszkolnej, podręcznik do języka obcego i ewentualne materiały edukacyjne są z punktu rodzica za darmo i żaden nauczyciel nie ma prawa wymagać od żadnego rodzica, żeby kupił dodatkowo jakieś ćwiczenia czy materiały edukacyjne, ponieważ to jest zabronione ustawą” – powiedziała minister.
Jak podkreśliła Kluzik-Rostkowska informacja w czwartkowej „Gazecie Wyborczej”, że do niektórych szkół na Mazowszu kuratoria oświaty jeszcze nie dostarczyły podręczników, nie jest prawdziwa. „Chciałam sprostować tę ważną rzecz. Wszystko dotarło jak trzeba do wszystkich szkół. Podręczniki, które dystrybuowaliśmy od 12 do 17 sierpnia dotarły wszędzie, bo każdy dyrektor musiał potwierdzić w naszym systemie, że je otrzymał” - wyjaśniła minister.
Kuratorium Oświaty w Warszawie poinformowało w czwartek w komunikacie, że jako pierwsze w kraju dostarczyło I część podręcznika „Nasz elementarz” do każdej z 1500 szkół podstawowych, które złożyły zapotrzebowanie. W ramach dystrybucji do szkół podstawowych przekazano ponad 80 tys. egzemplarzy „Naszego elementarza”. Była to największa liczba szkół i liczba zamówionych podręczników w całym kraju.
Kluzik-Rostkowska dodała też, że w przyszłym tygodniu ministerstwo będzie mieć dane ilu sześciolatków rozpoczęło naukę w szkole, bo rodzice części dzieci, które uzyskały odroczenia od obowiązku szkolnego zmienili zdanie i posłali je do szkoły. (PAP)
bko/ ls/ jbr/
