"Uniwersytet to nie korporacja", "Studia dla wszystkich, nie tylko dla bogatych" - postulowali związani z Warszawskim Kołem Młodych OZZ Inicjatywy Pracowniczej studenci, którzy pikietowali przed Palladium w Warszawie, gdzie Zrzeszenie Studentów Polskich obchodziło 75-lecie swojej działalności.
Zrzeszenie Studentów Polskich świętowało dziś w warszawskim Teatrze Palladium swoje 75-lecie. Na wydarzenie wybrali się m.in. minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek czy wicemarszałek Sejmu, poseł Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Na obchody 75. rocznicy powstania ZSP zostali zaproszeni również członkowie Warszawskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej, którzy przed wejściem do budynku rozpoczęli pikietę.
"Przewodniczącym tego stowarzyszenia jest minister nauki i szkolnictwa wyższego, który ze studentami rozmawiać nie chce i nie chce się spotkać z tymi studentami, którzy są w związku zawodowym zrzeszeni" - powiedziała PAP członkini inicjatywy studenckiej Gabriela Wilczyńska jeszcze przed rozpoczęciem pikiety. Dodała, że studenci liczą również na zapewnienie większych nakładów na akademiki oraz stołówek na publicznych uczelniach.
Przed Palladium studenci zrzeszeni w Warszawskim Kole Młodych Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywy Pracowniczej stali z banerami: "Student głoduje, Wieczorek baluje", "Studia dla wszystkich, nie tylko dla bogatych", "Więcej miejsc w akademikach" czy "Uniwersytet to dobro wspólne".
W trakcie pikiety trzech studentów zabrało głos. "Jesteśmy studentami zrzeszonymi w związku zawodowym i przyszliśmy tu dzisiaj, żeby symbolicznie zaprotestować przeciwko sytuacji związanej z kulturą studencką na dzisiejszych uniwersytetach" - zaczął pierwszy mówca. Dodał, że uniwersytet dziś nie kojarzy się z kulturą, mimo że był miejscem kształtowania się politycznie i kulturalnie pokolenia ich dziadków czy rodziców. "My jesteśmy skazani na drogą kawę i rolki na Instagramie" - dodał.
"Teraz, gdy stolica stała się miastem turystycznym, nie ma w niej miejsca dla studentów, na studencie nie da się zarobić tyle, ile na turyście z Zachodu" - zauważył student związany z Kołem Młodych Inicjatywy Pracowniczej.
Druga mówczyni zaznaczyła, że studenci nie mają pretensji do rynku, tylko do rektorów oraz ministrów, którzy nie mogą dłużej zrzekać się odpowiedzialności. "To, że władze uczelni wprost mówią nam, że powinniśmy sami otworzyć działalności i poprowadzić stołówkę, skoro jej potrzebujemy, to splunięcie w twarz nie tylko idei uniwersytetu, ale i idei państwa" - dodała.
"Rządy i władze szczędzą pieniędzy na kulturę studencką, ale z przyjemnością wspierają prywatne spotkania postarzałych reprezentantów ruchu studenckiego. Wielu nie postawiło na Uniwersytecie stopy od kilkudziesięciu lat" - zaznaczył ostatni z przemawiających studentów. Wspomniał, że większość z wypłaty pracujących studentów idzie na "pomieszczenia", które - według niego - są zaniedbane i mikroskopijne, więc ciężko nazwać je mieszkaniami.
"Panie Ministrze, drodzy politycy z Ordynackiej, albo zaczniecie nas słuchać i trzeźwo patrzeć na realia życia dzisiejszych studentów, albo wasza polityka nie ma przyszłości" - dodał.(PAP)
jls/ bar/