W tym roku akademickim w Polsce przyjęto na studia o 90 tys. studentów mniej niż w roku ubiegłym - wynika ze wstępnych wyników rekrutacji przedstawionych w środę dziennikarzom przez minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbarę Kudrycką. Na razie zebrano dane z rekrutacji od wszystkich uczelni publicznych i dużej części uczelni niepublicznych (nie uzyskano jeszcze wyników od 71 z nich). "Z tych informacji wynika, że mamy ponad 90 tys. mniej studentów w stosunku do ubiegłego roku" - powiedziała minister.
Kudrycka podkreśliła, że tak duży spadek liczby studentów jest przede wszystkim związany z niżem demograficznym. "Dotychczas sądziliśmy, że liczba studentów będzie spadać głównie na studiach niestacjonarnych" - mówiła minister. Jednak, jak zaznaczyła, na uczelniach publicznych większy spadek liczby studentów zaobserwowano na studiach stacjonarnych (finansowanych z budżetu państwa)- tam ubyło prawie 30 tys. studentów. Tymczasem na studiach niestacjonarnych w tychże uczelniach przyjęto o 20 tys. studentów mniej niż w zeszłym roku.
"Nieprawdą jest, że uczelnie obniżają kryteria przyjęć na studia stacjonarne. Wręcz przeciwnie. Z mego punktu widzenia uczelnie poważnie potraktowały założenia, iż powinny pracować na rzecz poprawy jakości kształcenia, zmniejszenia liczebności grup studenckich, zintensyfikowania kontaktów mistrz - student" - komentowała minister nauki.
Wyjaśniła, że spadek liczby studentów nie wiązał się ze zmniejszeniem dotacji podstawowej na finansowanie studiów stacjonarnych. "Można sobie wyobrazić, że ze spadkiem liczby studentów studiów stacjonarnych, zwiększa się pula finansowania przypadającego na jednego studenta z budżetu państwa, co powinno się przekładać na lepsze warunki i jakość kształcenia" - stwierdziła.
Zwróciła uwagę, że wśród uczelni publicznych jedynymi uczelniami, które wskazują na zwiększenie - choć niewielkie - liczby studentów studiów stacjonarnych, są uczelnie pedagogiczne i akademie wychowania fizycznego. "Tak więc, jeśli mówimy o poprawie jakość i kształcenia, w mniejszym stopniu dotyczy to uczelni pedagogicznych i AWF-ów" - skomentowała Kudrycka.
Niż demograficzny dotknął również uczelni niepublicznych. Tam na studiach niestacjonarnych ubyło aż 35 tys. studentów, a na studiach stacjonarnych prawie 6 tys.
Najbardziej popularnymi uczelniami w Polsce okazały się Politechniki: Warszawska, Gdańska i Poznańska, w których o miejsce ubiegało się średnio 7 kandydatów.
Jeśli chodzi o popularność poszczególnych kierunków studiów, największym zainteresowaniem cieszyła się podczas ostatniej rekrutacji kryminologia, gdzie o jedno miejsce walczyło aż 45 kandydatów. Popularne były też w tym roku międzykierunkowe studia ekonomiczno-menadżerskie (15 osób na miejsce) czy japonistyka (14 osób na miejsce). "Pojawiają się nowe kierunki jako kierunki unikatowe, z dużą liczbą kandydatów na studia. To pokazuje, że uczelnie dostosowują się do zapotrzebowania przemysłu i starają się tworzyć kierunki, które mogą się cieszyć dużą popularnością" - mówiła Kudrycka. (PAP)
lt/ ula/ jbr/