O wpływie wartości przekazywanych w rodzinach na odzyskanie przez Polskę niepodległości oraz zadaniach dla współczesnych rodziców rozmawiali uczestnicy konferencji "Wychowanie drogą do niepodległości. Wczoraj, dziś i jutro", która odbyła się w poniedziałek w Warszawie.
Listy do uczestników skierowali prezydent Andrzej Duda, minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska i metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
Asystent generalny Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży ks. Andrzej Lubowicki zaznaczył, że konferencja nie przypadkowo została zorganizowana w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Jego zdaniem, w XIX w. polskie rodziny i przekazywane w nich wartości były "siłą napędową", dzięki której po 123 latach zaborów Polska mogła odzyskać niepodległość.
"Miał na to wpływ cały proces wychowawczy, dokonujący się przez kilka pokoleń. Socjologowie do dzisiaj zadają sobie pytanie, jak to możliwe, że naród polski po 1918 r. zdołał tak szybko zorganizować się pod względem gospodarczym, kulturowym i oświatowym. Odpowiedź jest prosta - polskie rodziny zdały egzamin" - wyjaśnił ks. Lubowicki.
Dodał, że współcześnie rodzice i wychowawcy powinni zadać sobie pytanie, jak wychowywać i uczyć młode pokolenie, by osiągnąć równie dobre rezultaty. "Współcześnie problem leży w rodzicach, którzy oddając dziecko do szkoły czują się zwolnieni z obowiązku wychowywania go. Dzisiaj szczególnie potrzebujemy konsolidacji różnych środowisk - rodziców, szkoły, Kościoła, ruchów i stowarzyszeń - wokół tematu wychowania po to, żeby wzmocnić rodziny, które przeżywają kryzys" - powiedział ks. Lubowicki.
Zdaniem dr. Piotra Wołochowicza z Fundacji Misja Służby Rodzinie, współcześni rodzice w Polsce nie mają świadomego i przemyślanego programu wychowawczego dla swoich dzieci. "Z perspektywy ponad 20 lat pracy widzę, że z tym jest bardzo źle. Zdecydowana większość rodziców patrzy na swoje dzieci w kontekście wyzwań dnia codziennego. Bardziej myślą w kategoriach, by dziecko zdobyło dobre wykształcenie, aby w przyszłości nie zostać bezrobotnym. Natomiast bardzo rzadko spotyka się rodziców, którzy zastanawiają się, jakimi ludźmi będą ich dzieci" - ocenił.
W opinii dr. Wołochowicza, jeśli rodzice nie stworzą programu wychowawczego dla swoich dzieci, zrobią to inne środowiska. "Te środowiska stworzą programy oparte na innych wartościach, czy wręcz na podważaniu tych wartości, którymi naród polski żył od ponad 1000 lat. Te obce programy to np. ideologia gender, polityczna poprawność, obowiązkowa edukacja seksualna w szkole, czy wychowywanie konsumpcyjne, a więc wychowywanie ludzi, którzy bezmyślnie będą szli za każdą reklamą" - wyjaśnił.
Dr Wołochowicz zaznaczył, że celem programu wychowawczego kochających i wierzących rodziców jest "obdarzenie dziecka miłością i ukierunkowanie jego potencjału na chwałę Bożą oraz ku pożytkowi ojczyzny i społeczeństwa". "Jednym z ważniejszych czynników wpływających pozytywnie na wychowanie dziecka, jest praca mamy w domu. Wychowując dziecko osobiście matka nie rezygnuje ze swojego cennego czasu i potencjału, lecz wkłada go w najcenniejszą inwestycję, gdzie nagroda jest odłożona w czasie o ok. 20 lat" - powiedział. Dodał, że współczesne społeczeństwo promuje inny model rodziny i "wypycha kobiety do pracy zawodowej".
Poseł Kukiz'15 a także historyk i nauczyciel akademicki Józef Brynkus zaznaczył, że to nauczanie domowe, praktykowane masowo w polskich rodzinach w okresie zaborów w XIX w., doprowadziło do odzyskania przez Polskę niepodległości. "W okresie zaborów polscy rodzice - w batalii o duchową i fizyczną wolność swoich dzieci, by wyrośli na patriotycznych Polaków - ze względu na sytuację polityczną, wykorzystywali przede wszystkim nauczanie domowe. Edukacja domowa była pierwszą linią frontu walki o niepodległość" - ocenił Brynkus.
Przypomniał, że w 1805 r. na terenie zaboru austriackiego została wprowadzona dyrektywa społeczno-oświatowa, której podstawowym założeniem było to, że państwo przejęło całkowitą kontrolę nad edukacją dzieci. Jak wyjaśnił Brynkus, podobne prawo obowiązywało także w pozostałych zaborach. "Nauczyciele mieli po prostu dbać o to, aby ich wychowankowie byli ludźmi pokornymi i uległymi. Obowiązek szkolny, który narzucali zaborcy, wywoływał opór ze względu na treść nauczania, ale także jego ideowy charakter. W odpowiedzi na nie rozwijały się niemal powszechnie szkolnictwo prywatne, zwane także domowym" - powiedział poseł.
Zdaniem Brynkusa, w okresie zaborów szkoły były "groźnym narzędziem rusyfikacji i germanizacji". "Edukacja domowa przyczyniła się do wykształcenia osobowości człowieka zdolnego do walki o niepodległość. Niepodważalne są też zasługi edukacji domowej w zakresie działań mających na celu zachowanie przez Polaków tożsamości narodowej i kulturalnej. Patriotyzm dzieci i młodzieży kształtowała specyficzna atmosfera domu, który był ostoją polskości" - wyjaśnił.
Organizatorami konferencji były Stowarzyszenie Edukacji w Rodzinie, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży i Fundacja dla Młodzieży. (PAP)
autorka: Iwona Żurek
iżu/ dsr/