Przepis o zatrudnianiu sędziów TK, SN i NSA na uczelniach powinien być znowelizowany - ocenił w sobotę rektor Uniwersytetu Warszawskiego Marcin Pałys. Według niego, jeśli zamiast tego skarga dot. tego przepisu trafi do TK, rozpatrzą ją sędziowie, którzy są zainteresowani rozstrzygnięciem.
1 października br. weszła w życie ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce - tzw. Konstytucja dla Nauki, Ustawa 2.0 reformująca uczelnie. W przepisach ustawy znalazł się m.in. zaproponowany w ramach senackiej poprawki zapis, który dotyczy zatrudniania na uczelniach sędziów Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jak wyjaśniono w uzasadnieniu, wprowadza ona dla urzędującego sędziego Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego lub Sądu Administracyjnego, w tym sędziom w stanie spoczynku, prawo do dożywotniego zatrudnienia na uczelni bez względu na wynik oceny pracowniczej.
Do przepisu krytycznie odniósł się minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin w poniedziałkowej rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Wyraził nadzieję, że ktoś zaskarży ten przepis do Trybunału Konstytucyjnego. "Gdyby jednak żaden podmiot uprawniony do składania takiej skargi tego nie zrobił, to wystąpię z projektem nowelizacji ustawy w tym zakresie" - zapowiedział.
O zapis dot. zatrudniania sędziów pytany był w sobotę w Radiu Zet rektor Uniwersytetu Warszawskiego Marcin Pałys. "Jest to skandaliczny przepis i dlaczego on został wprowadzony, tego nie mogę zrozumieć" - powiedział. Poinformował, że na razie przepis ten dotyczy około 20 osób na jego uczelni, choć z czasem ta liczba może rosnąć.
Zdaniem rektora przepis powinien zostać znowelizowany i nie powinien trafić do Trybunału Konstytucyjnego. "Gdy zostanie zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego, to trafi do rozpatrywania przez sędziów, o których nie można powiedzieć, że nie są zainteresowani wynikiem takiego rozstrzygnięcia" - ocenił.
Jeden z przepisów ustawy zakłada, że osobę z tytułem profesora zatrudnia się na stanowisku profesora (kiedy uzyska się więc tytuł profesora, nie można być więc zatrudnionym na uczelni np. jako adiunkt). Prof. Marcin Pałys również do tego przepisu odniósł się negatywnie. Przypomniał, że tytuł profesora dostaje się na własny wniosek, a nie na wniosek uczelni. Uczelnia musi więc zaoferować osobie, która taki tytuł uzyska, zatrudnienie na stanowisku profesorskim, nawet gdy takiego stanowiska nie ma. "I to powoduje, że obsadzanie stanowisk profesorskich zostało przeniesione niejako poza uczelnię" - powiedział. (PAP)
lt/ mhr/