Andrzej Żuławski był wnikliwym obserwatorem rzeczywistości, który miał odwagę mówić o tym, co w nas trudne. Tak było również w „Mowie ptaków” – mówili PAP aktorka Alicja Jachiewicz, kompozytor Andrzej Korzyński oraz operator Andrzej J. Jaroszewicz. Film w reżyserii Xawerego Żuławskiego, syna twórcy, można oglądać na wrocławskim 19. festiwalu Nowe Horyzonty.
"Mowa ptaków" - na podstawie scenariusza Andrzeja Żuławskiego - to opowieść o końcu inteligenckiego etosu, której akcja rozgrywa się we współczesnej Polsce. Nauczyciel historii Ludwik (Sebastian Pawlak) zostaje upokorzony przez agresywnych, nacjonalistycznych licealistów. Polonista Marian (Sebastian Fabijański) usiłuje pomóc swojemu koledze, ale w konsekwencji zostaje zwolniony z pracy. Razem ze swoim bratem, chorym na trąd kompozytorem Józefem (Eryk Kulm) usiłuje napisać piosenkę, która stałaby się przebojem. Mężczyźni jadą w odwiedziny do swojego ojca Gustawa (Daniel Olbrychski), który jest reżyserem filmowym.
Za zdjęcia i muzykę odpowiadają wieloletni współpracownicy Andrzeja Żuławskiego – Andrzej J. Jaroszewicz oraz Andrzej Korzyński. W "Mowie ptaków" zobaczymy również aktorów z jego filmów, wśród nich Alicję Jachiewicz. Jak zgodnie podkreślili w rozmowie z PAP, "Mowa ptaków" to hołd dla zmarłego w 2016 r. reżysera.
"Czułam, że to jest pewna powinność względem niego, że chociaż mamy wolność wyboru, nie mogę powiedzieć: +nie+. Ten film to w pewnym sensie kontynuacja twórczości Andrzeja, ale zarazem jest tam wiele z Xawerego. Wszystko to razem tworzy całość, która jest +żuławszczyzną+ w dobrym znaczeniu tego słowa. Andrzej był różnie postrzegany. Wzbudzał kontrowersje, ale uważam, że to, co się o nim mówiło – że jest jak gdyby z daleka, z offu, że dostrzega rzeczy niemiłe dla Polaków – nie było do końca prawdą. On nie robił tego na zimno. To tak samo jak zwrócić uwagę ukochanej osobie, że coś robi źle. Robi się to z miłości, a nie po to, żeby ją udręczyć. Sądzę, że ten film uświadamia, jak Andrzej obserwował rzeczywistość. Jak przewidywał, co będzie dalej" – powiedziała Jachiewicz.
Według niej, ze względu na sposób widzenia świata i odwagę mówienia rzeczy trudnych, Żuławski nie był w Polsce w pełni docenianym artystą. "Woleliśmy tę swoją cudowną, lukrowaną, piękną historię. A on był wnikliwym obserwatorem. Mówił wiele o tym, co w nas trudne i brzydkie. To nie dotyczyło tylko historii czy polityki, ale w ogóle natury człowieka. Jego nie do końca zajmowały sprawy społeczne. W momencie, gdy zaczęły powstawać filmy moralnego niepokoju, Andrzej był już dużo dalej i interesowała go głównie natura ludzka, jej wynaturzenia. Jego filmy zawsze były gorące. Tam nie było bladych postaci. Mnie jako aktorce to się ogromnie podobało" – zaznaczyła Jachiewicz.
Aktorka, która u Żuławskiego wystąpiła m.in. w "Trzeciej części nocy" i "Szamance", wspominała także pracę na planie jego filmów. "To było trudne i jednocześnie fantastyczne zadanie. Andrzej miał w sobie pasję kręcenia filmów. Miałam wrażenie, że gdyby mógł, zastąpiłby aktora, z którym gram, a jednocześnie kamerę. To było coś niebywałego. On dokładnie wiedział, jak ten kadr ma wyglądać i jednocześnie bardzo emocjonalnie przeżywał tę pracę. Był cały w tym" – zwróciła uwagę.
Andrzej Korzyński, który ze zmarłym w 2016 r. twórcą przyjaźnił się od podstawówki i skomponował muzykę do większości jego dzieł, podkreślił, że Żuławski "uwielbiał filmy naładowane dialogami". "Nie zostawiał dużo miejsca na muzykę. Przy czym u niego ludzie mówili z sensem. To były dialogi literackie, a nie takie proste, zasłyszane na ulicy. Dopiero w +Na srebrnym globie+ to muzyka grała główną rolę. Ówczesny wiceminister kultury i sztuki Janusz Wilhelmi nie pozwolił ukończyć tego filmu, ale zginął w wypadku i pojawił się moment próżni. Andrzej postanowił wywieźć ten film na festiwal do Cannes. Pokazał go bez dialogów, bez efektów. Poprosił tylko, żebym podłożył muzykę. Zrobiliśmy taki eksperyment, że na wielośladach ponagrywaliśmy moją muzykę z różnych innych filmów, nawet NRD-owskich. Powstał nieprawdopodobny miks" – powiedział.
Za zdjęcia i muzykę odpowiadają wieloletni współpracownicy Andrzeja Żuławskiego – Andrzej J. Jaroszewicz oraz Andrzej Korzyński. W "Mowie ptaków" zobaczymy również aktorów z jego filmów, wśród nich Alicję Jachiewicz. Jak zgodnie podkreślili w rozmowie z PAP, "Mowa ptaków" to hołd dla zmarłego w 2016 r. reżysera.
Korzyński wspomniał, że pracując nad muzyką do "Mowy ptaków", posłużył się tematami z niektórych filmów Andrzeja Żuławskiego. "Pamiętam taką smutną sytuację niedługo przed jego śmiercią, gdy spędzaliśmy razem Andrzejki. On przyszedł do mnie i poprosił, żebym zagrał tematy z jego filmów. Ja mu zagrałem i przy jednym z nich miał łzy w oczach. To był temat z +Wierności+ - filmie, po którym rozstał się z Sophie Marceau. Postanowiłem wykorzystać tę muzykę w nowych aranżacjach, ale też przypomnieć +Szamankę+, która nie była w Polsce mile widziana" – wyjaśnił.
Dodał, że "zabawna historia" dotyczyła natomiast głównej piosenki z "Mowy ptaków" pt. "Dziewczyna zła". "Na przełomie lat 50. i 60. byliśmy z Andrzejem w Sopocie, gdzie grali Czerwono-Czarni. On wpadł na pomysł, żebyśmy napisali dla nich piosenkę to na pewno zarobimy mnóstwo pieniędzy. Ja napisałem muzykę, Andrzej tekst, ale - niestety - infantylny. Poszliśmy do szefa zespołu Franka Walickiego, który powiedział: +muzykę biorę, a tekst na drzewo+. Żuławski śmiertelnie się obraził na polski bigbit. Nie zapomniał tej historii. Do scenariusza +Mowy ptaków+ dołączył wątek, w którym bohaterowie komponują muzykę do tekstu +Dziewczyna zła+. Ja sobie tę melodię przypomniałem i zrobiliśmy to w zupełnie nowej aranżacji" – powiedział Korzyński.
Andrzej J. Jaroszewicz, pytany o to, co zawdzięcza Andrzejowi Żuławskiemu, odparł, że dzięki niemu zobaczył inny świat. "Po zakończeniu pracy nad +Diabłem+ pojechaliśmy do Paryża. On pokazał mi światowe życie. Rzadko spotykaliśmy się poza filmami, ale w czasie pracy byliśmy praktycznie nierozłączni. Andrzej starał się, żebym mieszkał blisko niego, abyśmy mogli przebywać razem podczas zdjęć i po ich zakończeniu. Mieliśmy taki zwyczaj, że zostawaliśmy na planie dłużej niż inni i przyjeżdżaliśmy wcześniej – o 6 rano. Tak było również przy okazji +Błękitnej nuty+. Mistrz oświetlenia, który we Francji zwyczajowo zjawia się najwcześniej, bardzo się zdziwił, kiedy pierwszy raz zobaczył nas na planie o tej porze. Powiedziałem mu, że zawsze przyjeżdżamy wcześniej. Następnego dnia wyprzedził nas, przygotował nam kawę i croissanty. Bardzo szanował to, że jesteśmy niezależni, że pracujemy, a nie czekamy na gotowe" – wspomniał.
Dodał, że Andrzej Żuławski był "szefem, reżyserem, przyjacielem na planie". "Czasami był człowiekiem, który się na coś nie zgadzał, ale zawsze był bardzo lojalny. Jeżeli miałem zdecydowanie inne pomysły niż on, mówił: +dobrze, zrobimy wariant+. I później zawsze decydował, czy miałem rację czy nie. To była prawdziwa współpraca. Ale mój punkt widzenia na rolę operatora jest taki, że nie ma prawa tworzyć własnego filmu przy okazji robienia filmu z reżyserem. Jeśli słyszę, że zrobiłem moje światła to jest bzdura. Uważam, że uczciwość i rola operatora polega na tym, że przed rozpoczęciem zdjęć możemy się kłócić o różne rzeczy dotyczące filmów, ale pierwszego dnia zdjęciowego mam już być przygotowany na to, co chce reżyser" – powiedział Jaroszewicz.
Wspominając współpracę z synem Andrzeja Żuławskiego Xawerym operator podkreślił, że była ona przyjemnością. "Podziwiałem go za to, że zdecydował się zrealizować +Mowę ptaków+. Ucieszyłem się, gdy zaproponował mi współpracę. Pewnie zabrzmi to nieskromnie, ale uważałem, że nikt inny nie mógłby zrobić zdjęć do tego filmu, bo scenariusz to czysta +żuławszczyzna+. Xawery oceniał go podobnie. Świadomie tak obficie cytowaliśmy starego Żuławskiego. Ja użyłem pewnych technik, które kiedyś razem wykorzystywaliśmy. Zastosowałem obiektywy, których używałem podczas pracy z Andrzejem. Ten film powstał właśnie dla niego. To, że mogłem po śmierci Andrzeja powrócić w pewnym sensie do jego twórczości, pokłonić się mu i sprawić mu przyjemność, było dla mnie niepowtarzalnym doświadczeniem" – zwrócił uwagę.
Andrzej Żuławski (ur. 1940 r. we Lwowie – zm. 2016 r. w Warszawie) był reżyserem, scenarzystą i pisarzem. Szkołę średnią ukończył we Francji. Studiował na wydziale reżyserii Wyższej Szkoły Filmowej IDHEC w Paryżu (Institut des Hautes Etudes Cinematographiques, ukończył ją w 1965 r.). Na początku filmowej kariery pełnił funkcję asystenta i drugiego reżysera u Andrzeja Wajdy na planach filmów: "Samson" (1961 r.), "Miłość dwudziestolatków" (1962 r.) i "Popioły" (1965 r.).
Debiutem Żuławskiego była "Trzecia część nocy" z 1971 r. z akcją osadzoną w czasie II wojny światowej. Tematyka okupacyjna jest w tym filmie tłem dla rozważań o uniwersalnych problemach: miłości, wierności, odwadze i śmierci.
W 1972 r. Żuławski zrealizował film grozy "Diabeł", który cenzura zatrzymała na 16 lat, a następny film "Najważniejsze to kochać" (1975 r.), nakręcił poza Polską. Była to wspólna produkcja RFN, Francji i Włoch. W obsadzie znaleźli się Romy Schneider i Klaus Kinski. W "Opętaniu" z 1981 r., dramacie psychologicznym z cechami horroru, uważanym przez wielu krytyków za najlepszy film Żuławskiego, zagrali Isabelle Adjani i Sam Neill.
Kolejnymi filmami Żuławskiego były: "Kobieta publiczna" (1984 r., Francja) i "Narwana miłość" (1985 r., Francja). "Narwana miłość" to swobodna adaptacja powieści Fiodora Dostojewskiego "Idiota"; w jednej z ról wystąpiła Sophie Marceau. Marceau była przez 17 lat, do 2001 r., życiową partnerką Żuławskiego. W 1995 r. urodziła Żuławskiemu syna, Vincenta. Matką starszego syna Żuławskiego - Xawerego (ur. 1971 r.), reżysera filmowego, twórcy m.in. "Wojny polsko-ruskiej" - była aktorka Małgorzata Braunek.
W 1989 r. odbyła się polska premiera filmu fantastycznego Żuławskiego "Na srebrnym globie", o grupie badaczy kosmosu, którzy opuszczają Ziemię w poszukiwaniu wolności i szczęścia, lądują na nieznanej planecie i rozpoczynają budowę nowej cywilizacji. Żuławski pracował nad tym filmem 12 lat (produkcję blokowały w międzyczasie władze PRL). Scenariusz oparł na powieści stryjecznego dziadka, pisarza Jerzego Żuławskiego. Żuławski miał też w dorobku filmy: "Borys Godunow" (1989 r.), "Moje noce są piękniejsze niż twoje dni" (1989 r.), "Błękitna nuta" (1990 r.), "Szamanka" (1996 r.), "Wierność" (2000 r.).
Uroczysta premiera "Mowy ptaków" odbyła się w czwartek wieczorem we Wrocławiu na 19. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Nowe Horyzonty. Kolejny pokaz odbędzie się w niedzielę. Na ekrany kin obraz trafi 27 września.
W sekcji "Żuławski vs. Żuławski" na Nowych Horyzontach prezentowane są ponadto filmy Andrzeja Żuławskiego: "Diabeł", "Opętanie" oraz "Najważniejsze to kochać". Wydarzenie potrwa do niedzieli.
Z Wrocławia Daria Porycka (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ je/