Adaptacja Polaków wysiedlonych po II wojnie światowej z Kresów Wschodnich na Górnym Śląsku przebiegała z wielkim trudem. Powodem były m.in. różnice językowe oraz odrębność kulturowa miejscowych i przyjezdnych - opisuje Bogusław Tracz z katowickiego IPN. Pod redakcją Tracza Instytut wydał książkę pt. „Kresowianie na Górnym Śląsku”, poświęconą problematyce przesiedleń.
Według szacunków, po II wojnie światowej z Kresów Wschodnich wysiedlono 1,7-1,9 mln obywateli polskich. Duża część z nich trafiła do miast, które przed wojną znajdowały się w granicach III Rzeszy – Bytomia, Zabrza i Gliwic. Liczbę osób pochodzących z Kresów i ich potomków żyjących dziś w całej Polsce szacuje się maksymalnie na ok. 6 mln.
Dla wielu Kresowian – pisze we wstępie do książki Tracz – Górny Śląsk miał być zaledwie przystankiem w dalszej wędrówce na zachód. Część z nich nie chciała jednak zbytnio oddalać się od opuszczonej małej ojczyzny i po dotarciu do miejsc przeładunkowych na Górnym Śląsku zdecydowała się nie jechać dalej. Tu otrzymywali przydział mieszkań.
Według szacunków, po II wojnie światowej z Kresów Wschodnich wysiedlono 1,7-1,9 mln obywateli polskich. Duża część z nich trafiła do miast, które przed wojną znajdowały się w granicach III Rzeszy – Bytomia, Zabrza i Gliwic. Liczbę osób pochodzących z Kresów i ich potomków żyjących dziś w całej Polsce szacuje się maksymalnie na ok. 6 mln.
„W niektórych przebywali jeszcze ich dotychczasowi gospodarze. Wspomnienia pełne są opisów skrępowania, jakie towarzyszyło nowym lokatorom, którzy wprowadzali się do domów, w których krzątali się mówiący po niemiecku właściciele, którzy niedługo wyjechali z transportami na zachód” - wyjaśnia historyk.
Przybyli na Śląsk Kresowiacy próbowali rekonstruować pozostawione na Wschodzie struktury społeczne i instytucje. Powstały zakłady rzemieślnicze, restauracje i kawiarnie, które nazwą, a często także wystrojem nawiązywały do tych pozostawionych w utraconych miejscach zamieszkania. Później zostały zlikwidowane w ramach tzw. bitwy o handel. Ostoją wartości kresowych było harcerstwo, w którym działało wielu instruktorów i harcerzy ze Lwowa. W Gliwicach, gdzie utworzono Politechnikę Śląską, wielu pracowników pochodziło z Politechniki Lwowskiej.
Jak przypomina autor, adaptacja przesiedleńców w nowym miejscu prawie zawsze napotyka na liczne trudności. Na Górnym Śląsku było ich jeszcze więcej niż gdzie indziej, bo - inaczej niż na Dolnym Ślasku i Pomorzu Zachodnim - pomimo wysiedlenia i weryfikacji narodowościowej pozostała tu spora grupa ludności o odmiennych doświadczeniach historycznych, a często także z „labilną świadomością narodową”.
„Wielu Górnoślązaków, nawet jeśli na co dzień posługiwało się gwarą śląską, było mocno osadzonych w kulturze niemieckiej, czego wielokrotnie nie rozumieli przybysze ze Wschodu, zwykle boleśnie doświadczeni w okresie niemieckiej okupacji” - przypomina Tracz i dodaje, że Kresowiacy z trudem musieli orientować się w skomplikowanych dziejach regionu.
Dla Ślązaków niezrozumiałe były zaś zwyczaje i zachowania przybyłych. Częstym powodem zatargów była bariera językowa, a jedną z przyczyn antagonizmów - spory o mienie, zwłaszcza gdy dawny właściciel, osadzony w obozie lub zakwalifikowany do wyjazdu do Niemiec, został pozytywnie zweryfikowany i wracał do swojego domu.
Kresowianom towarzyszyło poczucie niesprawiedliwości wysiedlenia i – przynajmniej początkowo – traktowanie nowego miejsca zamieszkania jako tymczasowego. To także utrudniało im życie na Śląsku – przekonuje autor i przypomina, że wielu Zabużan traktowało przemysłowy Śląsk jako miejsce zupełnie im obce i nieprzyjazne, i nigdy nie pogodziło się z utratą Lwowa czy Stanisławowa.
Choć wzajemna niechęć była przyczyną konfliktów pomiędzy dotychczasowymi a nowymi mieszkańcami, zdarzały się jednak wyjątki. Nawiązywano przyjaźnie i zwierano „mieszane” małżeństwa - zaznacza Tracz. Wskazuje, że istotną rolę w integracji obu grup odegrała religia i Kościół.
Dopiero pod koniec lat 80. władze PRL zgodziły się na powstanie organizacji Kresowian. W Bytomiu i Gliwicach i innych górnośląskich miastach powstały oddziały wrocławskiego Towarzystwa Miłośników Lwowa oraz mniejsze organizacje, zrzeszające mieszkańców wysiedlonych z innych miast. Członkowie tych stowarzyszeń za główny cel stawiają sobie krzewienie pamięci o Kresach i pomoc mieszkającym tam wciąż nielicznym Polakom. (PAP)
kon/ ula/