Kolejne, wzbogacone o nowe wątki wydanie „Białej Marii” oraz „Synapsy Marii H.” to nowe książki Hanny Krall. W obu reporterka dopowiada wątki znane czytelnikom jej poprzednich książek.
"Biała Maria" to szczególne dzieło Hanny Krall, która kolejny raz powraca do tej historii, odnajdując wątki, które domagają się opowiedzenia. Ta książka jest w twórczości Krall wyjątkowa także dlatego, że pojawia się w niej postać małej, żydowskiej dziewczynki, która podczas okupacji musi wraz ze swoją mamą walczyć o przeżycie. Drogą ratunku mogłoby być przyjęcie chrztu i zrobienie na tej podstawie aryjskich papierów, niestety, wybrani rodzice chrzestni w ostatniej chwili wycofują się, uznając, że taki sakrament przyjęty z konieczności byłby oszustwem wobec Boga. To jeden z nielicznych przypadków, gdy Hanna Krall w swoich książkach przedstawia swoją własną historię.
Pisarka opowiedziała ją przed laty Krzysztofowi Kieślowskiemu, z którym przyjaźniła się i współpracowała w studiu filmowym TOR, a on na tej podstawie nakręcił ósmy odcinek "Dekalogu". Ale po latach Krall uznała, że chce przedstawić własną interpretację tej historii. Kieślowski nie wierzył w szlachetne motywacje jej niedoszłych rodziców chrzestnych, ona sama przeciwnie, wierzyła lub chciała wierzyć, że naprawdę nie chcieli kłamać przed Bogiem. +Biała Maria+ powstała trochę w proteście przeciwko interpretacji Kieślowskiego, ale przy okazji Krall poznała powojenne losy niedoszłego ojca chrzestnego. Po wojnie był oficerem Służby Bezpieczeństwa i wysiedlał Niemców z Ziem Odzyskanych. Tam trafił na niemieckiego hrabiego, malarza, z którym się zaprzyjaźnił i którego nie wysiedlił, za co wywalili go z bezpieki. Rodzony brat tego hrabiego współpracował blisko z przyjaciółką Franza Kafki, Mileną Jesenską, ratując czeskich Żydów, ma medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. "Biała Maria" to literacka przypowieść pokazująca, że na różnych etapach życia jeden człowiek może być zarazem podły i wspaniałomyślny, dobry i zły, odważny i tchórzliwy.
Jedna historia prowadziła do kolejnej. Odwiedzając po latach małe miasteczko pomiędzy Warszawą a Lublinem, gdzie Krall z matką ukrywały się podczas okupacji, natrafiła na historię porucznika Wiślickiego, który dotarł na te tereny z I Armią Berlinga i w imieniu nowej władzy zajmował majątki. Został zastrzelony, prawdopodobnie przez partyzantów. Krall odnalazła syna porucznika Wiślickiego z I Armii Berlinga i przekonała się, że w tym samym czasie, w równoległych jednostkach tej samej armii, nie mając o sobie wzajemnie pojęcia, działało dwóch poruczników Wiślickich. Obaj przejmowali przedwojenne majątki. Jeden zginął, a drugi, w tym samym czasie, przeżył wewnętrzny przełom, wystąpił z wojska, zdał na Politechnikę, ożenił się i prowadził spokojne, szczęśliwe życie. I tak historia powróciła do Kieślowskiego i "Podwójnego życia Weroniki", filmu, za którym Krall nie przepada.
Gdy w 2011 roku ukazała się "Biała Maria" Hanna Krall ogłosiła, że to już jej ostatnia książka, że jako reporterka nie ma już nic do powiedzenia. Jednak po promocji książki jednego dnia otrzymała dwa telefony, oba dotyczące postaci, która w "Białej Marii" pojawiła się właściwie przypadkowo - Stanisława Sojczyńskiego. W "Białej Marii" to nazwisko pada tylko raz. Jeden z bohaterów opowieści, lekarz więzienny Kestenbaum, sporządza akt zgonu straconego więźnia Stanisława Sojczyńskiego. Osobami, które zadzwoniły do Krall, była córką prokuratora, który Sojczyńskiego skazał, oraz Paweł Różewicz, krewny Tadeusza Różewicza, który był w partyzanckim oddziale pod dowództwem Sojczyńskiego. "+Biała Maria+ domagała się dopowiedzenia" - przekonywała Krall, gdy w 2015 ukazało się kolejne, uaktualnione wydanie. Tak samo tłumaczyła się w 2017 roku, gdy dopisała kolejną część "Białej Marii".
30 września Wydawnictwo Literackie opublikuje kolejne wydanie "Białej Marii" wzbogacone o dwie historie powiązane z wcześniejszymi wątkami książki. Tego samego dnia ukaże się książeczka "Synapsy Marii H.", w której Krall powraca do postaci, o której pisała przed wielu laty - Marii Twardokęs-Hrabowskiej, opozycjonistce więzionej w 1981 roku za wspieranie strajku. "+Katar sienny+ - taki był tytuł reportażu o niej i całej książki. Wydrukowano ją w grudniu 1981 roku. Cenzura zakazała sprzedaży. Przez jakiś czas leżała w magazynach, potem odesłano ją na przemiał. "Dziesięć tysięcy książek pocięto nożami" - pisze Krall, dodając, że "Katar sienny" cięto razem z wierszami Osipa Mandelsztama, co odebrała jako swoistą nobilitację.
"+Synapsy Marii H.+ to "opowieść o pamiętaniu i niepamiętaniu Marii Twardokęs-Hrabowskiej (na podstawie setek, a może tysięcy jej listów do mnie) i Marii Hrabowskiej (na podstawie jej wspomnień)" - napisała Krall. Bohaterka "Synaps" od lat żyje na emigracji, w USA. W społeczeństwie nieczułym na inność i nieprzygotowanym na to, co odbiega od przyjętej normy, wychowuje cierpiącego na autyzm syna. W jej historii pojawia się także Maria Hrabowska, "matka jej męża", która przeżyła piekło II wojny światowej i współczesnego terroryzmu – atak na wieże WTC. "Jakbym szła przez aryjską stronę po wyjściu z getta" - mówi teściowa bohaterki, która uratowała się z zamachu na World Trade Center. Tytułowe synapsy Krall opisuje jako mosty w mózgu między przeszłością i dniem dzisiejszym.
"Mój sposób na reportaż polega na podzieleniu świata na bardzo drobne realia, na drobne cząstki, na jakieś tam swetry, wąsy, sztuczne kwiaty, żeberka wieprzowe, małe fiaty, na to wszystko, co się da podzielić. Później oddzielam, odwirowuję to, co niepotrzebne i wychodzi efekt zagęszczenia. Krótko mówiąc, rozkładam świat na cząsteczki, a później go składam na nowo. Wymyśliłam sobie, że poprzez ważne szczegóły da się opowiedzieć świat. Z początku myślałam, że to dotyczy tylko małego realizmu, że tak można opowiedzieć tylko PRL. Jednak, kiedy napisałam pierwszy rozdział +Zdążyć przed Panem Bogiem+, zauważyłam, że to się sprawdza i w rzeczach wielkich" - wspominała Krall w rozmowie z Jackiem Antczakiem w książce "Reporterka".
Twórczość Hanny Krall zdaniem wielu krytyków jest bardzo literacka, ona sama widzi jednak wyraźną granicę pomiędzy literaturą opartą na fikcji a literaturą faktu. "Literat wie wszystko o swoim bohaterze, a w każdym razie wie tyle, ile chce wiedzieć. Reporter o swoim bohaterze nie wie prawie nic. Zawsze trafia na jakąś ścianę, tajemnicę, jeżeli ją odkryje, to często jej nie rozumie, a jeżeli nawet zrozumie - to często takt i dyskrecja nie pozwalają mu o tym napisać. Gdy się ma odwagę stwarzania świata zostaje się pisarzem, ja takiej odwagi nie mam" - mówiła na jednym ze spotkań z czytelnikami Krall.
"Biała Maria" oraz "Synapsy Marii H." ukażą się nakładem Wydawnictwa Literackiego. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
aszw/ wj/