Leżenie krzyżem podczas mszy, chłosta lub wygnanie ze wsi – takie kary wymierzano niegdyś m.in. górnośląskim chłopom. Można o nich przeczytać w publikacji "Księgi sądowe wiejskie z Chorzowa i Dębu z lat 1534-1804". Dawne akta pokazują też obyczajowość i światopogląd ówczesnych Ślązaków.
"Teksty opracowane na podstawie oryginalnych źródeł ożywiają tę niemal 300-letnią historię Chorzowa i Dębu (obecnie Dąb to dzielnica Katowic – PAP). Szereg opisanych historii pokazuje tamtejsze życie codziennie i rzeczywistość mieszkańców, oczywiście przez pryzmat spraw sądowych" – podkreślił współautor i dyrektor chorzowskiego skansenu Andrzej Sośnierz.
Część wyroków i kar może się współcześnie wydawać niesprawiedliwa, ale "taka była wtedy obyczajowość i takie się zdarzały historie". Nazwiska zawarte w publikacji także dzisiaj można spotkać wśród mieszkańców Chorzowa i okolic. "To pokazuje trwałość, tradycję tego miejsca" – zaznaczył Sośnierz.
Z zapisków można się dowiedzieć, że za "naruszanie dobrych obyczajów" chłopi skazywani byli m.in. nakazem leżenia krzyżem na posadzce kościoła podczas trwających tam nabożeństw.
Kara chłosty w dawnych aktach nie występuje często; przykładem jej wymierzenia było m.in. ociąganie się przy odrabianiu pańszczyzny. Najbardziej dotkliwą karą było jednak wygnanie ze wsi, co pozbawiało środków do życia. Tak ukarana została Dorota Chybidziurzanka, zbałamucona przez parobka Franka, która "nieślubnie brzemienną została", a potem urodziła martwe dziecko.
Książka zawiera też wiele barwnych i zabawnych dla współczesnego czytelnika historii, jak sprawa pobicia Franka Grochala w karczmie. Jeden ze świadków zeznał: "Grochal dał w gębę Kosmalikowi i w tym się porwali i kupa się uczynieła. Więcej nie wiem". Sam pobity zgodził się z poprzednikami.
Spora część dawnych akt dotyczy spraw majątkowych. Czytelnicy dowiadują się m.in. o podziale majątku czy sporządzanych testamentach na przykład: "Ja, Szymon Prokop (…) mojego syna swego starszego imieniem Pawła gospodarzem postanawiam i puszczam mu: Naprzód cztery cieluchy, wóz kowany, pług, bron dwoje i insze sprzęty do gospodarstwa należące. (…) Stawek na lasku zostawiam sobie dla przyodziewku aż do śmierci, a po śmierci mojej przy statku (majątku-PAP) zostawion będzie".
Z opisów akt prezentowanych w książce można się też dowiedzieć, jak mieszkali dawni chłopi; ich domy najczęściej były drewniane, pokryte strzechą ze słomy, w środku znajdowała się izba mieszkalna i komora, a po drugiej stronie obora dla bydła i trzody.
Rejestr "wszystkich spraw i zapisków wsi Chorzowa" rozpoczyna się "we wtorek po Matce Boskiej Gromnicznej Roku Pańskiego 1534". Autor publikacji opracował setki tekstów źródłowych pochodzących z Archiwum Państwowego Pruskiego Dziedzictwa Kultury w Berlinie.
Jak podkreśla autor we wstępie, nie wiadomo, kto pisał większość tych tekstów, choć najprawdopodobniej byli to kolejni nauczyciele chorzowskiej szkoły i ówcześni proboszczowie.
Pierwsze notatki (do 1578 r.) sporządzane były w języku czeskim; na przestrzeni kolejnych dziesiątek lat (kiedy na Śląsku mieszały się wpływy czeskie, niemieckie i polskie) znalazły się również te spisane po polsku, niemiecku i po łacinie.
Do publikacji dołączona jest płyta z materiałami źródłowymi.
Książkę opracował Zdzisław Jedynak we współpracy z Andrzejem Sośnierzem, wydało ją właśnie Muzeum "Górnośląski Park Etnograficzny" w Chorzowie.(PAP)
akp/ lun/ par/