„Likwidując PSZ na Zachodzie, alianci po raz kolejny wystawili Polaków do wiatru. Polscy żołnierze musieli zdjąć mundury i zająć się przyziemnymi sprawami. W większości zostali pozbawieni złudzeń już na samym początku cywilnej kariery” – pisze Szymon Nowak.
Najtrudniej w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości, wyszukaniu nowego odpowiedniego zajęcia czy wdrożeniu się w tryb pracy zarobkowej mieli polscy generałowie.
Autor w książce skupił się na zaprezentowaniu sylwetek dziewięciu generałów – Jerzego Wołkowickiego, Józefa Unruga (kontradmirał), Władysława Bortnowskiego, Ludomiła Rayskiego, Stanisława Sosabowskiego, Tadeusza Komorowskiego „Bora”, Stanisława Maczka oraz Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka”.
Generał Jerzy Wołkowicki - uczestnik wojny rosyjsko-japońskiej, I wojny światowej i walk o niepodległość Polski podczas wojny polsko-bolszewickiej. Pod koniec września 1939 roku trafił do niewoli sowieckiej. W wyniku układu Sikorski-Majski z 1941 roku Wołkowicki otrzymał przydział do organizującej się w Tockoje 6 Lwowskiej Dywizji Piechoty.
Po katastrofie gibraltarskiej, w której zginął gen. Władysław Sikorski, a Naczelnym Wodzem został gen. Kazimierz Sosnkowski, Wołkowicki, jak ocenia autor książki, przebywał na wojskowej emeryturze.
Po wojnie nie zdecydował się wrócić do Polski. W Wielkiej Brytanii zamieszkał na osiedlu polskich oficerów w Penhors w Walii. Nie piastował żadnej funkcji wojskowej, pozostawał w stanie spoczynku. Jednocześnie gen. Wołkowicki zaangażował się w działalność kombatancką i społeczną.
Zmarł tuż przed swoimi setnymi urodzinami, w 1983 roku, w polskim domu kombatanta Antokol w Chislehurst pod Londynem, prowadzonym przez gen. Tadeusza Pełczyńskiego oraz jego żonę.
Kontradmirał Józef Unrug, dowódca Polskiej Floty i Obrony Wybrzeża w 1939 roku, po wojnie podejmował wielu, niewojskowych zajęć. W sierpniu 1948 roku wraz z żoną wyjechał do Agadiru w Maroku. Otrzymał zatrudnienie w zajmującej się połowem sardynek firmie Fregata. Był tam odpowiedzialny za stan techniczny dwóch kutrów.
Trzy lata później kontradmirał pracował w przedsiębiorstwie specjalizującym się w wydobyciu i transporcie manganu. Po pewnym czasie został równolegle zatrudniony w magazynie części zamiennych do ciężarówek.
Generał Władysław Bortnowski – dowódca Armii „Pomorze", którą dowodził w czasie kampanii polskiej 1939 roku oraz uczestniczył w bitwie nad Bzurą, został zatrudniony na stanowisku zwykłego pielęgniarza w szpitalu dla umysłowo chorych w Mabledon Park w Londynie. Pacjentami szpitala byli polscy żołnierze, którzy po doświadczeniach wojennych oraz nie mając dokąd pójść, w szpitalu otrzymywali fachową pomoc psychiatryczną.
Dla generała Ludomiła Rayskiego odnalezienie się w cywilnej codzienności okazała się początkowo trudna. Przez dwa pierwsze powojenne lata Rayski próbował swoich sił jako współudziałowiec w wielkiej pralni. Następnie rozpoczął pracę na stanowisku kreślarza w angielskim Instytucie Topografii, gdzie pracował aż siedemnaście lat, doczekując się tam emerytury. Praca na stanowisku kreślarza pozwoliła osiągnąć stabilizację. Generał razem z żoną, Stanisławą, kupił stary domek na przedmieściach Londynu. „Emerytowany generał samodzielnie pracował przy remoncie domostwa, wykonując jednocześnie prace w ogródku, sadząc drzewka owocowe i kwiaty” – czytamy w książce. Małżeństwo Rayskich mieszkało tylko w jednym pokoju z kuchnią – pozostałe pomieszczenia wynajmowali, tym samym zapewniali sobie dodatkowy dochód.
Generał Stanisław Sosabowski był twórcą i dowódcą legendarnej Brygady Spadochronowej. Po wojnie Sosabowski pracował w Wielkiej Brytanii jako robotnik magazynowy w fabryce silników elektrycznych, a następnie telewizorów. „Dowódca polskich spadochroniarzy pisywał artykuły dla polskich czasopism wydawanych na Zachodzie (np. do pisma +Spadochron+) oraz przygotowywał skrypty dla rozgłośni radiowych” – pisze Nowak. Sosabowski jest również autorem książek napisanych na emigracji: „Najkrótszą drogą” (1957), „Freely I served” (1960) oraz „Droga wiodła ugorem” (napisana tuż przed śmiercią, w 1967 roku).
Były Komendant Główny Armii Krajowej i Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, generał Tadeusz Komorowski „Bór” podzielił losy wielu. Komorowski w czasie wojny nie służył pod brytyjskim zwierzchnictwem, dlatego po zakończeniu walk oraz demobilizacji PSZ nie otrzymał pensji ani odprawy.
Razem z żoną, Ireną, wynajmowali pokoje swojego londyńskiego mieszkania w Barons Court – najpierw pracownikom linii lotniczych, a następnie Zygmuntowi Elsnerowi, przyjacielowi rodziny.
„Gdy to nie wystarczało, Tadeusz Komorowski rozpoczął pracę w małej wytwórni sztucznej biżuterii. Pomimo zaawansowanego wieku (57 lat) podobno bardzo zręcznie radził sobie w niezwykle trudnej, precyzyjnej pracy nad drobnymi ozdobami. Przez rok pracował na miejscu w zakładzie, a w drugim roku zabierał robotę do domu i dorabiał chałupniczo” – pisze Nowak.
Irena Komorowska z kolei rozpoczęła pracę w polskiej firmie tapicerskiej, gdzie szyła m.in. zasłony. Kiedy nauczyła się fachu, postanowiła rozpocząć własną działalność – jeden pokój w mieszkaniu zmieniła na pracownię tapicersko-krawiecką i założyła firmę Arco Ltd. Po jakimś czasie zatrudniła kilka Polek i powiększyła pracownię o dwa pomieszczenia. Poza pracami tapicerskimi, firma szyła także zasłony i firanki.
„Naturalnie głównym wspólnikiem i współpracownikiem Ireny pozostawał jej mąż, który osobiście jeździł do klientów na pomiary i montaż” – czytamy w książce. Jednak ze względu na postępującą chorobę serca Komorowskiego, generał nie mógł już ponosić wysiłku fizycznego i od tej pory pomagał żonie prowadząc całą buchalterię Arco Ltd.
Generałowi Stanisławowi Maczkowi po wojnie nie przysługiwała emerytura czy zasiłek kombatancki. Musiał jednak utrzymać rodzinę, w tym urodzoną już na emigracji chorą córkę, Małgorzatę. Początkowo pracował jako zwykły robotnik w fabryce w Edynburgu. Następnie zatrudnił się w sklepie swojego dawnego podwładnego z 1 Dywizji Pancernej, jednak miejsce pracy było oddalone od domu Maczka o 30 km. Jego kolejnym pracodawcą ponownie był jego podwładny – generał pracował na etacie barmana w edynburskim hotelu Learmouth.
„Kolejnym zawodem Stanisława Maczka była praca barmana i gospodarza w klubie sportowym w Edynburgu. Uwijał się za barem podczas zawodów sportowych, a w pozostałe dni pełnił rolę portiera, wpuszczając i wypuszczając przez bramkę klientów klubu” – opisuje Nowak.
Losy szczegółowo opisanych generałów nie były jednostkowe. Ci, którzy posiadali własne oszczędności kupowali domy i żyli z wynajmu mieszkań. Inni zajmowali się również rolnictwem na wykupywanych lub dzierżawionych farmach.
We wstępie Szymon Nowak wymienił również powojenne losy kilku innych generałów. Ludwik Kmicic-Skrzyński, dowódca Podlaskiej Brygady Kawalerii z kampanii polskiej 1939, pracował w manchesterskich fabrykach. Marian Przewłocki – były szef sztabu Armii Polskiej na Wschodzie – na emigracji pracował jako magazynier oraz portier w angielskiej firmie. Kordian Józef Zamorski, były Komendant Policji Państwowej, zatrudnił się jako windziarz. Natomiast Marian Żegota-Januszajtis, obrońca Lwowa z 1939 roku oraz więzień sowieckiej Łubianki, uprawiał pieczarki. Hodowlą pszczół zajął się z kolei Stefan Dąb-Biernacki – dowódca armii „Prusy”. Emil Krukowicz-Przedrzymirski, dowódca armii „Modlin” z czasów wojny obronnej, pozostając na emigracji, wyjechał do Kanady, gdzie prowadził firmę nadzorującą wysyłki paczek.
„Pozostali polscy generałowie, aby zarabiać na życie, prowadzili sklepy i antykwariaty, zajmowali się kreślarstwem, pracowali jako urzędnicy, odnawiali starą porcelaną i byli przewodnikami turystycznymi” – wymienia autor.
Jak ocenia Szymon Nowak, jeszcze gorzej mieli jednak ci, którzy zdecydowali się wrócić do Polski i nie chcieli się podporządkować ludowej władzy. „Bezpodstawnie szkalowano ich jako rzekomych szpiegów, bandytów i faszystów. Jeśli od razu nie dostali kary śmierci, to w najlepszym wypadku trafiali do więzień komunistycznego +raju+ i przez lata byli represjonowani” – uzasadnia autor.
Autor opisuje również powojenne losy generałów Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” oraz Stanisława Skalskiego.
Okulicki został aresztowany w marcu 1945 roku razem z 15 innymi przywódcami Polskiego Państwa Podziemnego i skazany przez moskiewski sąd na karę 10 lat więzienia – była to najwyższa kara zasądzona w procesie szesnastu. Zmarł 24 grudnia 1946 roku w Moskwie. Okoliczności jego śmierci do dzisiaj nie zostały jednak wyjaśnione. Władze sowieckie utrzymywały, że zgon Okulickiego nastąpił w wyniku paraliżu i ataku serca w moskiewskim więzieniu. Nie można jednak wykluczyć, że Okulicki został jednak zamordowany.
Generał Stanisław Skalski natomiast wrócił do Polski w 1947 roku. Dowództwo lotnictwa Ludowego Wojska Polskiego zaproponowało mu funkcję inspektora ds. techniki pilotażu. W czerwcu 1948 roku funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego aresztowali go pod fałszywym zarzutem szpiegostwa na rzecz Wielkiej Brytanii. Skalski był przetrzymywany w areszcie MBP przy ul. Rakowieckiej w Warszawie – został poddany długotrwałemu i brutalnemu śledztwu.
Został skazany na karę śmierci, jednak odrzucił propozycję napisania do władz PRL prośby o ułaskawienie. Przez rok przebywał w celi śmierci. W wyniku prośby matki pilota, prezydent Bolesław Bierut skorzystał z prawa łaski, a karę śmierci zamieniono Skalskiemu na karę dożywotniego więzienia.
Przewieziono go do ciężkiego więzienia w Rawiczu, a następnie do Wronek. Dopiero 11 kwietnia 1956 roku Naczelny Sąd Wojskowy uchylił ciążący wyrok i zwolnił go z więzienia, przywracając stopień wojskowy i przyznając odszkodowanie za niesłuszne uwięzienie.
Po zwolnieniu z więzienia Skalski wrócił do służby wojskowej. Opublikował wspomnienia „Czarne krzyże nad Polską”. W 1988 roku został mianowany generałem brygady. Po upadku komunizmu działał także politycznie – był m.in. jednym z założycieli partii „Samoobrona”. Zmarł w listopadzie 2004 roku.
Książka „Niechciani generałowie. Sosabowski, Maczek, Bór-Komorowski i inni. Powojenne losy polskich oficerów” Szymona Nowaka ukazała się nakładem wydawnictwa Fronda.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/