Wśród polskich noblistów rzadko wymienia się Józefa Rotblata, który pracował nad bombą atomową, a potem stał się orędownikiem rozbrojenia. Życie pochodzącego z Warszawy, nieco zapomnianego w Polsce laureata Pokojowej Nagrody Nobla, przedstawia Marek Górlikowski w książce „Noblista z Nowolipek”.
Józef Rotblat urodził się w 1908 roku w Warszawie, pochodził z niezamożnej żydowskiej rodziny z Nowolipek, ulicy, z którą związany był także inny laureat Nagrody Nobla, pisarz Isaac Bashevis Singer. Ojciec Rotblata chciał go kształcić na rabina, ale syn wybrał inną drogę - został elektrykiem i uczył się dalej w Wolnej Wszechnicy Polskiej, która umożliwiała zdobywanie wyższego wykształcenia osobom pracującym. Związany z Wszechnicą profesor Ludwik Wertenstein, asystent Marii Skłodowskiej-Curie, zobaczył w Rotblacie przyszłego naukowca i pomagał mu przez całe studia. To on załatwił mu pracę w Anglii, co stało się początkiem międzynarodowej kariery. Rotblat wyjechał tuż przed wybuchem wojny, w Polsce została jego rodzina. Żona Tola, którą namawiał do wspólnego wyjazdu, postanowiła zostać z rodzicami w Polsce. Zginęła w obozie w Bełżcu.
Jeszcze przed wojna Rotblat prowadził badania nad fizyką jądrową i w 1943 roku dołączył do projektu Manhattan. Były to ściśle tajne prace nad bombą atomową, które prowadzono w Stanach Zjednoczonych. Odbywały się w Los Alamos, w Nowym Meksyku, niedaleko Santa Fe. Początkowo zebrani naukowcy - matematycy, chemicy i fizycy - pracowali w osobnych grupach i nie wiedzieli, jaki jest ostateczny cel ich działań. Dopiero w kwietniu 1944 roku dowiedzieli się, że jest nim budowa bomby, w której energia wyzwala się w wyniku reakcji łańcuchowej wywołanej prędkimi neutronami w izotopach uranu lub plutonu.
Gdy 28 lutego 1944 roku Rotblat przybył do Los Alamos, pracowało tam około 200 naukowców - najwybitniejszych specjalistów swoich czasów. Dobrze ich opłacano, spełniano wszelkie życzenia, laboratoria były najnowocześniejsze na świecie, a budżet - praktycznie nieograniczony. A jednak Rotblat szybko zaczął odczuwać niepokój i wątpliwości. "Gdy więc zobaczyłem w Los Alamos jak bezgranicznie wielkie środki finansowe i techniczne Amerykanie wkładają w konstrukcję bomby, zrozumiałem, że bombardowane dzień i noc Niemcy, ze zniszczonymi miastami i przemysłem, nie zdążą zrobić bomby przed aliantami. A przecież przyjechałem tu pracować nad bombą tylko po to, by wyprzedzić Niemców. Mój pobyt w Los Alamos przez to i przez wypowiedź Grovesa stracił nagle sens. Zadawałem sobie pytanie: co ja tutaj robię?" - wspominał po latach Rotblat, który zdecydował się na odejście z zespołu i powrót do Wielkiej Brytanii.
Górlikowski uważa jednak, że o odejściu Rotblata z Los Alamos zadecydowały nie tylko względy etyczne, ale także fakt, że był w Ameryce inwigilowany jako człowiek pochodzący z radzieckiej strefy wpływów. Podejrzewano go o szpiegostwo, śledzono i przesłuchiwano. Po wojnie Rotblat z naukowca pracującego nad bronią atomową zmienił się w jej wielkiego przeciwnika. Został przewodniczącym ruchu Pugwash, który wziął nazwę od niewielkiej kanadyjskiej miejscowości, gdzie odbyła się pierwsza antyatomowa konferencja. Ruch, skupiający uczonych z obu stron żelaznej kurtyny, zajmował się ograniczaniem rozprzestrzeniania broni masowego rażenia. Jednym z postulatów ruchu było, aby naukowcy postępowali jak lekarze, którzy składają przysięgę Hipokratesa i samoograniczali się w badaniach, jeśli ich wyniki mogłyby okazać się zgubne dla świata.
Po przyjeździe do Liverpoolu Rotblat zajął się badaniami nad medycznym wykorzystaniem promieniowania jądrowego. Pugwash z Rotblatem na czele doprowadziło m.in. do zawarcia między USA, Wielką Brytania i ZSRR układu o zakazie przeprowadzenia prób broni nuklearnej i układu o zaprzestaniu jej rozprzestrzeniania oraz stworzenia konwencji o zakazie broni chemicznej. W 1995 roku, w 50. rocznicę zagłady Hiroszimy, Józef Rotblat i ruch Pugwash zostali uhonorowani Pokojowym Noblem. Odbierając nagrodę, Rotblat apelował do naukowców: "Przede wszystkim pamiętajcie o swoim człowieczeństwie".
Rotblat do końca życia mieszkał w Anglii. Brytyjskie obywatelstwo, które uzyskał po wojnie, potrzebne mu było do sprowadzenia do Anglii rodziny. Do końca życia czuł się jednak z Polską związany, posługiwał się nienaganną polszczyzną. Mawiał, że jest Polakiem z brytyjskim paszportem. Zmarł 35 sierpnia 2005 roku w Londynie.
Książka "Noblista z Nowolipek. Józefa Rotblata walka o pokój" ukazała się nakładem wydawnictwa Znak. (PAP)
aszw/ itm/