„Prasa sportowa pisała (…) o kobietach niewiele, w książkach poświęcano im jeszcze mniej miejsca. Ich starty relacjonowali i komentowali mężczyźni. One same rzadko zabierały głos, zazwyczaj odpowiadały na pytania dotyczące ich występu” – czytamy.
„Olimpijki” Anny Sulińskiej nie są jednak przeglądem rekordów i biografii, ale książką opowiadającą o życiu i drodze do mistrzostwa kilku polskich medalistek olimpijskich trenujących i startujących w czasach, gdy kobiety na stadionach były w zdecydowanej mniejszości.
Jedną z bohaterek książki jest Jarosława Jóźwiakowska, która udowodniła, że ambicja i wola walki znaczą więcej niż brak warunków fizycznych do bicia rekordów. Mierzącej jedynie sto sześćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu sportsmence nie przeszkodziło to jednak wywalczyć na igrzyskach olimpijskich w Rzymie w 1960 roku srebrnego medalu w skoku wzwyż.
„Na igrzyska olimpijskie do Rzymu wysłano ją w ostatniej chwili, pod naciskiem opinii publicznej i prasy. Mistrzyni Polski w skoku wzwyż, dwukrotna brązowa medalistka akademickich mistrzostw świata (w 1957 roku w Paryżu i dwa lata później w Turynie), która w latach 1958–1960 siedem razy poprawiła rekord Polski, była zawodniczką rezerwową, bo – zdaniem działaczy – nie rokowała, to znaczy niby odnosiła sukcesy, ale przecież nie miała nawet własnego szkoleniowca. Jednak dla Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA) gorsza od braku trenera była jej miłość do efektownych zagrywek i szybkich zbić, czyli do siatkówki, którą trenowała w gdańskim AZS‑AWF. Mówiło się, że działacze lekkiej atletyki nie potrafią jej wybaczyć, że zdradza królową sportu dla gry zespołowej” – czytamy.
„Byłam żywotna, wytrzymała, twarda i uparta i jak sobie coś postanowiłam, to to osiągnęłam” – mówiła o sobie Daniela Walkowiak‑Pilecka, zdobywczyni pierwszego medalu olimpijskiego w kajakarstwie dla Polski w 1960 roku w Rzymie. Na linię startu dotarła w ostatniej chwili, ponieważ… polska ekipa odjechała z wioski olimpijskiej bez niej. „Złość odbiera przestrzeń radości. Daniela miota się rozsierdzona. A przecież poprawiła swój czas z Melbourne o piętnaście sekund, zdobyła pierwszy medal olimpijski dla Polski na igrzyskach olimpijskich w Rzymie i wywalczyła pierwszy medal olimpijski w historii polskiego kajakarstwa” – pisze Anna Sulińska.
Autorka zapytała Władysława Zielińskiego, który w parze ze Stefanem Kapłaniakiem zdobył brązowy medal w konkurencji K‑2 na dystansie 500 metrów trzydzieści minut po Danieli, jak to było możliwe, że ekipa odjechała na tor bez dwóch zawodniczek? Zieliński, który siedział w autobusie przewożącym zawodników z wioski olimpijskiej na tor regatowy, odpowiedział jednak wymijająco, że rzeczywiście Walkowiak musiała sama przyjechać na tor.
„Daniela Walkowiak‑Pilecka nie powie mi tego wprost, bo nie ma dowodów, ale z jej słów można wywnioskować, że swój udział w tym, by nie znalazła się na torze, mieli koledzy, a może nawet działacze, którzy obawiali się, że skoro finały kobiece są rozgrywane przed męskimi, to ona – kobieta – wywalczy pierwszy krążek olimpijski dla Polski w tej zdominowanej przez mężczyzn dyscyplinie, że to ona przejdzie do historii” – pisze Sulińska.
W „Olimpijkach” czytelnik przeczyta również o Helenie Pilejczyk, brązowej medalistce olimpijskiej w jeździe szybkiej na łyżwach na dystansie 1500 metrów z Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Squaw Valley w 1960 roku. Zresztą Pilejczyk oraz Elwira Seroczyńska, zdobywczyni srebrnego krążka w tej samej konkurencji, były jedynymi reprezentantkami Polski, które wróciły z tej olimpiady z medalami.
Bohaterkami książki są także Stanisława Walasiewicz, Ewa Kłobukowska i Irena Szewińska, czyli trzy najszybsze kobiety świata. Szewińska 15 października 1968 roku w Meksyku rano wygrała półfinał biegu na 100 metrów w swojej grupie, po południu czekał ją finał. W biegu zwyciężała jednak Amerykanka Wyomia Tyus, a Irena na metę wbiegła jako trzecia. „Po moim starcie w skoku w dal i w biegu na 100 metrów wiele osób przed finałem 200 metrów, znaczy z naszej ekipy, zakładało się, i jak się później dowiedziałam, tylko dwie osoby liczyły na mnie, że zdobędę złoty medal. Właściwie większość liczyła, że złotego medalu nie zdobędę – powiedziała już po powrocie do kraju w wywiadzie dla Telewizji Polskiej.
Nagle karierę zakończyła Ewa Kłobukowska, złota medalistka igrzysk w Tokio. Jan Mulak, trener uważany za twórcę Wunderteamu, polskiej ekipy lekkoatletycznej, która w latach 50. i 60. była jedną z najlepszych na świecie, napisał w autobiografii: „Ustaliliśmy następujący scenariusz bezszmerowego zejścia naszej Ewy ze światowej sceny sportowej. Wystartuje ona tu [w półfinale Pucharu Europy Kobiet w Wuppertalu] bez przeszkód, a następnie weźmie udział w zbliżającym się meczu kobiet Polska–Wielka Brytania w Szczecinie. Pobiegnie tam tylko pierwszego dnia, po czym zostanie wycofana pod pozorem ciężkiej kontuzji i w ten sposób pożegna się czasowo z czynnym życiem zawodniczym. […] O tym wszystkim powiadomiłem Ewę i zdawało mi się, że akceptuje ona takie rozwiązanie, które było właściwe dla jej zdrowia psychicznego. Uniknie w ten sposób skandalu międzynarodowego i nerwowej szarpaniny. Kontuzja jest tym, z czego zawsze można wyjść, liczyłem jednocześnie na szybką zmianę przepisów międzynarodowych”.
W rzeczywistości nie chodziło jednak o kontuzję, ale donos działaczy do władz Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych dotyczący rozróżnienia płci na podstawie konfiguracji chromosomów. Na badania krwi przed zawodami powołano cztery zawodniczki. Wśród nich była Ewa. „Próbki analizowano w klinice uniwersyteckiej w Dortmundzie. Wyniki Ewy prawdopodobnie wykazały, że w niektórych komórkach ma jeden dodatkowy chromosom Y. Prawdopodobnie, bo oficjalnego raportu z badań w Duisburgu nigdzie dziś nie ma” – czytamy.
Czytelnik przeczyta również o drużynie siatkarek, które wywalczyły brązowy medal olimpijski w Tokio w 1964 roku, a wynik powtórzyły cztery lata później w Meksyku oraz o wioślarkach Czesławie Kościańskiej‑Szczepińskiej i Małgorzacie Dłużewskiej‑Wieliczko.
Książka „Olimpijki” Anny Sulińskiej ukazała się nakładem wydawnictwa Czarne.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/