Najpierw była wystawa przygotowana przez Instytut Pamięci Narodowej i Polskie Towarzystwo Ziemiańskie, zatytułowana „Europa w rodzinie. Ziemiaństwo polskie w XX wieku”. Otwarta w 2015 r. na Zamku Królewskim w Warszawie, ekspozycja objechała polskie miasta, trafiając też do Ogniska Polskiego w Londynie. Tam obejrzało ją wielu Brytyjczyków, którzy nie mogli się nadziwić szczególnie jej ostatniej części, przedstawiającej obecny stan pałaców, dworów i zamków należących niegdyś do ziemian.
Zaprezentowana na fotografiach dewastacja obiektów wstrząsnęła Anglikami, którzy nie byli w stanie pojąć, jak można było do tego doprowadzić. Podczas rozmów na ten temat kuratorka wystawy Agnieszka Łuczak doszła do wniosku, że jedyną obecnie szansą ocalenia pamięci o materialnym, ale też niematerialnym dziedzictwie kulturowym ziemiaństwa jest jak najszersze propagowanie wiedzy na jego temat i przypominanie losów ludzi, którzy niegdyś stanowili elitę naszego kraju. Z takiej refleksji narodziła się książka „Polscy ziemianie”.
Została ona podzielona na dwie części. Pierwsza przedstawia ziemiańskie dziedzictwo i jego losy, a na drugą składają się historie rodzinne. Na początku jednak autorka tomu postanowiła ustalić definicję, pozwalającą określić ziemian jako klasę społeczną. Dotychczasowe uściślenia tego terminu nie są bowiem do końca satysfakcjonujące. Na przykład Irena Rychlikowa przyjęła, iż każdy, kto posiadał majątek ziemski powyżej 50 ha, powinien zaliczać się do tej grupy. W ten jednak sposób mogli się znaleźć w niej bogaci chłopi, co wprowadziłoby pewien zamęt. Dlatego Agnieszka Łuczak proponuje rozszerzenie tej definicji o „tytuł własności, znajdujący odzwierciedlenie w obszarze majątku (co najmniej 50 ha powierzchni ogólnej), sposób gospodarowania ziemią: zatrudnianie pracowników najemnych, podział pracy, wysoko wykfalifikowany, niewykonujący bezpośrednio pracy fizycznej zarząd (w tej roli najczęściej występował właściciel), a także działalność opartą na kryterium zysku i – na drugim planie – chęć zaspokojenia potrzeb własnych”.
W osobnym rozdziale autorka ukazuje najbardziej ekskluzywną część tej warstwy społecznej, czyli arystokrację, która swą potęgę zbudowała jeszcze w czasach I RP i która przez komunistyczną propagandę była przedstawiana jako najbardziej egoistyczna, próżniacza klasa. Agnieszka Łuczak przypomina zasługi owych możnych rodzin, bez których nie mielibyśmy takich dzieł sztuki jak „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci czy takiej ostoi kultury polskiej, jaką była Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu. Książka przypomina również postać Władysława Zamoyskiego, który w 1889 r. kupił lasy tatrzańskie. Dzięki niemu udało się uratować zdewastowany przez poprzednich właścicieli tatrzański drzewostan, a także zachować dla Polski Morskie Oko, które stało się przedmiotem sporu między Galicją a Węgrami.
Z kolei wywodzące się ze szlachty ziemiaństwo rozkwitało w II RP. Jednak szczęśliwe życie tych ludzi skończyło się definitywnie wraz z wybuchem wojny. Likwidacja elit, którą w pierwszej kolejności zajęli się zarówno hitlerowscy, jak i sowieccy agresorzy, objęła też tę klasę społeczną. W obydwu przypadkach metody były zbliżone i doprowadziły niemal do całkowitego wyniszczenia ziemiaństwa. „W przeddzień agresji na Polskę utworzono dziewięć grup specjalnych NKWD, które wkroczyły na tereny Rzeczypospolitej tuż za Armią Czerwoną wraz z towarzyszącymi im jednostkami pogranicznymi NKWD. Siły te skierowano do +oczyszczenia+ obszaru z +elementu społecznie niebezpiecznego+. Dysponowały imiennymi listami i sukcesywnie prowadziły aresztowania: część zatrzymanych rozstrzeliwano na miejscu, innych mordowano na podstawie wydanych doraźnie wyroków sądowych. Wielu przetrzymywano w więzieniach na Kresach” – pisze autorka, wspominając o deportacjach polskich ziemian, a także ich mordowaniu w Katyniu.
Po wojnie i przejęciu przez komunistów władzy ziemianie stali się wrogiem klasowym, dostając w dokumentach bezpieki skrót „bz”, czyli „bez ziemi”. Określani jako „krwiopijcy” i „obszarnicy” zostali pozbawieni swoich majątków, które stanowiły ich źródło utrzymania i wiązały się ze stylem życia. Na to wszystko nałożyły się represje, i to nie tylko te najokrutniejsze, związane z aresztowaniami, ale też z codziennym życiem. Ziemianie mieli trudności z dostaniem się na studia, znalezieniem pracy czy mieszkania. „+Byli ziemianie+ przyjęli rozmaite strategie przetrwania, jedni weszli w rolę inteligencji, angażowali się w działalność niszowych organizacji katolickich, podczas gdy inni aktywnie wiązali się z instytucjami państwa komunistycznego” – wyjaśnia Agnieszka Łuczak, która tom „Polscy ziemianie” opatrzyła niezwykle interesującymi, mało znanymi fotografiami. Dzięki nim możemy przyjrzeć się, jak niegdyś wyglądało życie polskich ziemian, w jakich wnętrzach mieszkali, jakimi otaczali się przedmiotami oraz dziełami sztuki i jak świętowali rodzinne uroczystości.
Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP