„Stalin stworzył własny wizerunek cara, skromnego, surowego, tajemniczego i proletariackiego” – pisze Simon Sebag Montefiore. Monumentalna biografia Stalina jest wznowieniem książki brytyjskiego historyka i dziennikarza opublikowanej przed kilkunastu laty.
Studium osobowości i otoczenia sowieckiego dyktatora zapewniło Montefioremu światową sławę. Od tego czasu „Dwór czerwonego cara” został przetłumaczony na kilkadziesiąt języków. Swoje powodzenie książka zawdzięcza przystępnej narracji i skupieniu się nie na historii politycznej lub wielkich rozgrywkach międzynarodowych, ale przedstawieniu wewnętrznych intryg na kremlowskim dworze, który kształtował się od końca lat dwudziestych wokół sowieckiego dyktatora. „Jest to zbiorowa biografia jego dworzan, studium na temat polityki, nieformalnej władzy i obyczajów. W jakimś sensie jest to również biografia samego Stalina ukazanego poprzez stosunki z towarzyszami: Wódz nigdy nie pozostaje poza sceną” – podkreśla Montefiore we wstępie.
Montefiore wykorzystał do napisania „Dworu czerwonego cara” moment w rosyjskiej historii, który dotąd nie miał precedensu. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych drzwi do postsowieckich archiwów zostały otwarte dla badaczy historii z całego świata. Był to także ostatni moment na spotkania z żyjącymi świadkami wydarzeń na Kremlu. Te bezcenne źródła rzuciły nowe światło na postać sowieckiego dyktatora. „Otwarte archiwa i wiele udostępnionych od niedawna źródeł ukazują jednak Stalina w świetle pełniejszym niż kiedykolwiek przedtem: nie wystarczy już opisywać go jako zagadkę” – zauważa autor.
Nieprzypadkowo rozpoczął jednak swoją opowieść w jednym z najbardziej tajemniczych momentów biografii sowieckiego zbrodniarza. 9 listopada 1932 r., w niewyjaśnionych okolicznościach, zginęła jego żona Nadieżda Alliłujewa. Pod wrażeniem jej rzekomego samobójstwa Stalin przeżył załamanie nerwowe i oświadczył, że zrzeka się władzy nad imperium.
Większość biografii Stalina to jednak historia umacniania przez niego władzy. Ten długi proces, rozpoczęty w połowie lat dwudziestych i symbolicznie zakończony wielką czystką końca lat trzydziestych, zaowocował tym, co przeszło do historii jako „kult jednostki”. Montefiore zwraca uwagę nie tylko na oficjalną propagandę, przedstawiającą Stalina jako geniusza, ale w większym stopniu na zachowania dworu „czerwonego cara”: „Stalin był teraz [pod koniec lat trzydziestych – przyp. red.] tak wszechpotężny, że kiedy się przejęzyczył, wygłaszając przemówienie, następny mówca powtórzył ten sam błąd. Gdybym powiedział to dobrze – wspominał Mołotow – Stalin mógłby pomyśleć, że go poprawiam”. W tym samym okresie najbardziej przenikliwi towarzysze Stalina, dostrzegali szaleństwo Stalina, które w coraz większym stopniu przenika państwo sowieckie i demontuje podstawy jego potęgi. „Był zupełnie innym człowiekiem – skrajnie podejrzliwym, bezwzględnym i bezgranicznie pewnym siebie, często mówiącym o osobie w trzeciej osobie. Moim zdaniem dostał bzika” – wspominał po latach ówczesny wicepremier ZSRS Anastas Mikojan.
Montefiore przypomina również cechę Stalina, która upodabnia go do większości innych pozostałych tyranów. Sowiecki dyktator uważał się za mecenasa kultury, literatury i sztuki. Uwielbiał otaczać się artystami, jeśli ci dostosowywali się do jego gustów, oraz nakłaniać emigrantów do powrotu do „ojczyzny proletariatu”. Niektórzy z nich stawali się częścią jego dworu lub zapewniali sobie, dzięki sympatii Stalina, możliwość publikowania swoich dzieł nieprzystających do standardów sowieckiej literatury. „Stalin nie był po prostu najwyższym cenzorem, napawał się swoją rolą imperialnego redaktora naczelnego, który z szyderczym chichotem majstruje bez końca przy tekstach innych ludzi” – wyjaśnia Montefiore. Przykładem może być jego decyzja o ograniczeniu dostępu do dzieł Dostojewskiego, które jego zdaniem „wywierają zły wpływ na młodzież”.
Jeszcze bardziej absurdalne wydają się inne epizody funkcjonowania kremlowskiego dworu. W 1935 r. zainteresowaniem Stalina cieszyły się dostępne w Związku Sowieckim gatunki mydła. Komitet Centralny decydował także o tak drobnych sprawach. To wszystko sprawiało, że coraz więcej miejsca w propagandzie zajmowało przedstawianie Stalina na podobieństwo znanego z czasów ancien régime’u wizerunku „dobrego cara”. „Ale w przeciwieństwie do strojnych w klejnoty Romanowów, blisko związanych ze starą rosyjską wsią i z chłopstwem, Stalin stworzył własny wizerunek cara, skromnego, surowego, tajemniczego i proletariackiego” – pisze autor. Montefiore wydaje się przekonany, że sam Stalin wierzył w swój wizerunek i akceptował propagandę, która tworzyła atmosferę niemal religijnego kultu. Zdaniem brytyjskiego autora kult Stalina ułatwiał zarządzanie imperium: „Mikojan uważał, że to właśnie z powodu kultu nikt nie śmiał przeciwstawić się Stalinowi”.
Polskiego czytelnika szczególnie zainteresują wątki poświęcone stosunkowi Stalina do Polski oraz polskich komunistów, szczególnie poddanych niemal całkowitej eksterminacji członków Komunistycznej Partii Polski. „Najlepszym sposobem na przeżycie było pozostać niewidzialnym, ponieważ czasem najbardziej dziwaczne przypadki mogły narazić ludzi na zgubny w skutkach kontakt ze Stalinem: pewnego razu polska komunistka, Wera Kostrzewa, przycinała róże w swoim ogrodzie niedaleko Kuncewa, gdy nagle spostrzegła, że Stalin przygląda się jej zza ogrodzenia. +Jakie piękne róże+ – powiedział. Została aresztowana jeszcze tej nocy – był to okres antypolskiej szpiegomanii, toteż prawdopodobnie i tak znajdował” – tłumaczy autor. Po latach w rozmowie z polskimi towarzyszami wydawał się nie pamiętać, że Kostrzewa zakończyła życie w jednym z więzień NKWD. Wielokrotnie podkreślana przez Montefiorego przewrotność Stalina nie pozwala jednak stwierdzić, czy dyktator w tej sytuacji podobnie jak wielu innych kłamał lub manipulował swoimi przerażonymi rozmówcami. „Rozkoszował się manipulowaniem ludźmi i walką ideologiczną” – podsumowuje autor.
Michał Szukała
szuk/ skp /