"Notatnik 1947-60", "Listy do różnych adresatów" oraz "Listy do Jerzego Turowicza" to książki zbierające nieznane dotąd szerzej fragmenty twórczości Andrzeja Bobkowskiego, które ostatnio trafiły do księgarń. 27 października minęło sto lat od urodzin autora "Szkiców piórkiem".
"Notatnik 1947-1960" Andrzeja Bobkowskiego (wydawnictwo LTW) kryje w sobie dziennik do tej pory częściowo nieznany. Prowadzone nieregularnie zapisy obejmują trzynaście lat życia pisarza i tym samym układają się w najdłużej prowadzony przez niego cykl notatek. Sięga on czasów paryskich Bobkowskich, opowiada o ich podróży morskiej do Ameryki Środkowej, a także o pierwszych wrażeniach z Gwatemali, gdzie osiedli, kończy się na okresie zmagań pisarza ze śmiertelną chorobą. Tekst został odczytany z rękopisu, który zdeponowano w archiwum The Polish Institute of Arts and Sciences of America w Nowym Jorku.
„Notatnik" powstawał w czasie, gdy Bobkowscy odejmowali decyzję o wyjeździe z Europy na stałe i wiele w nim fragmentów tłumaczących tę decyzję. „Mam dość tej całej kolebki kultury i obozów koncentracyjnych, zwanej Europą, mam dość poszukiwania absolutu - ja chcę żyć, po prostu żyć" - tłumaczy Bobkowski. Pisarz krytycznie ocenia też ojczyznę i rodaków: „Polska zawsze ugniatała nam mózg – dziś doprowadza do powszechnego rozmiękczenia tegoż mózgu" - zauważa.
„Mam dość tej całej kolebki kultury i obozów koncentracyjnych, zwanej Europą, mam dość poszukiwania absolutu - ja chcę żyć, po prostu żyć" - tłumaczy Bobkowski. Pisarz krytycznie ocenia też ojczyznę i rodaków: „Polska zawsze ugniatała nam mózg – dziś doprowadza do powszechnego rozmiękczenia tegoż mózgu" - zauważa.
Przed wyjazdem z Europy Bobkowski sprzedał ukochany rower, ten sam, na którym odbył podróż opisaną w "Szkicach piórkiem". „Wsiadłem na ulubionego grata, który w ciągu tylu lat, obwiózł mnie po trzech czwartych Francji, dzięki któremu pokochałem ten kraj prawie tak samo jak swój własny, i jechałam dziś na nim po raz ostatni +moimi+ ulicami, ażeby go – sprzedać. Tam, gdzieś wewnątrz, skowyczę jak szczenię. Wydawało mi się, że i on piszczy pode mną, choć do ostatka bardzo o niego dbałem. A jednak w chrzęście łańcucha i tykaniu wolnego koła były jakby cichutkie słowa wyrzutów”.
"+Notatnik+ daje jedyną właściwie możliwość prześledzenia pracy redakcyjnej Bobkowskiego, to jedyny jego tekst, poza listami, który zachował się w rękopisie. Stał się dla pisarza podstawą do publikacji +Notatek z podróży+, do których jednak wiele zapisków z +Notatnika+ nie weszło" - mówił na czwartkowym spotkaniu w warszawskim Muzeum Literatury Maciej Nowak, który zapiski Bobkowskiego opracował.
Ostatnie strony "Notatnika 1947-60" Bobkowski pisał wiedząc, że jest bardzo chory, najprawdopodobniej - śmiertelnie. O śmierci pisze tak: "Wszedłem do domu, do nagrzanego pokoju i nagle przyszło mi na myśl, że mi się nie chce umierać. W tym sensie, w jakim nie chce się człowiekowi wykonywać jakiejś nudnej i męczącej pracy. Nie chce mi się, strasznie mi się nie chce. To chyba szczyt lenistwa" - pisze w 1960 roku. Niecały rok później Bobkowski zmarł na raka mózgu w wielu zaledwie 48 lat.
"Chyba najbardziej przejmujące z całego +Notatnika+ są właśnie te ostatnie strony, gdy Bobkowski, koneser życia, człowiek potrafiący czerpać radość z najdrobniejszych, najzwyczajniejszych elementów rzeczywistości, żegna się ze światem. Godzi się z nieuchronnością śmierci" - mówił Nowak.
"Bobkowskiemu w ostatnim okresie życia bardzo pomagała wiara. Widać to także z listów, jakie pisał do Jerzego Turowicza. Zwłaszcza ostatni list, który jest rodzajem testamentu, wiele mówi o przywiązaniu Bobkowskiego do katolicyzmu. Jego wiara była głęboka, choć niekonwencjonalna, z tego listu płynie mądrość, optymizm i zgoda na to, co nieuchronne" - mówił Maciej Urbanowski, który opracował kolejną niedawno wydaną książkę Bobkowskiego - "Listy do Jerzego Turowicza 1947 - 1960" (wyd. Więź). Bobkowski jeszcze z Francji przesłał do "Tygodnika Powszechnego" szkic o Lourdes, a później, gdy decyduje się opuścić na stałe Europę - relację z podróży. Zgodził się nawet, choć nie bez oporu, na redakcyjne cięcia dotyczące fragmentów swobodniejszych obyczajowo. Z czasem listy stają się coraz bardziej osobiste i szczere.
Nakładem Wydawnictwa Arcana ukazały się właśnie „Listy do różnych adresatów” Andrzeja Bobkowskiego. Grupują one listy, które autor "Szkiców piórkiem" wysyłał do m.in. Mieczysława Grydzewskiego, Aleksandra Janty-Połczyńskiego, stryja Aleksandra Bobkowskiego. „Listy Bobkowskiego to listy lawiny, listy eksplozje, reakcje łańcuchowe, bezinteresowne, niewymuszone i nieupozowane, a świetne literacko” - jak pisał Tymon Terlecki. W zebranych w tym tomie listów także widać, że Bobkowski bywał bardzo ostry w ocenach, tak sytuacji w Europie i w Polsce, jak też znajomych. Bardzo krytycznie wyraża się na przykład o Czesławie Miłoszu. Krzysztof Ćwikliński, autor wstępu do tej książki, pisze wręcz o "pamfletowym charakterze listów Andrzeja Bobkowskiego".
Bobkowskiego nazwano "chuliganem wolności" po tym, jak napisał: "Człowiek wolny, intelektualista, pisarz i poeta naprawdę wolny, który chce być wolny, będzie do końca tego świata miał coś z chuligana". Jerzy Giedroyc wspominał Bobkowskiego tak: "Była to natura kontestująca, buntownik, który zawsze starał się być niezależny. Cechowała go duża bezkompromisowość. Reagował niesłychanie emocjonalnie na wszystko, co go spotykało. (...) Miał jedną bardzo cenną cechę, która jest dość rzadka zwłaszcza wśród Polaków: wierność w przyjaźni i lojalność".
Jego ojciec był wykładowcą w Cesarsko-Królewskiej Akademii Wojskowej. Przyszły pisarz urodził się w Wiener Neustadt w Austrii, gimnazjum skończył w Toruniu, liceum - w Krakowie, potem studiował ekonomię w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. W 1938 r. odbył się ślub Bobkowskiego z Barbarą Birtusówną. W marcu 1939 r. Bobkowscy wyjechali do Paryża; lata II wojny światowej spędzili we Francji.
To właśnie tam odbyła się słynna rowerowa podróż Bobkowskiego opisana w jego najsłynniejszej książce "Szkice piórkiem". W momencie wybuchu wojny 26-letni Bobkowski przebywał w Paryżu. Pracował w fabryce broni, jako urzędnik w Biurze Polskim i po napaści Niemiec na Francję zmuszony był, wraz z resztą pracowników, ewakuować się na południe Francji. Kiedy Francuzi ogłosili kapitulację, Bobkowski postanowił przebić się z powrotem do Paryża, gdzie została jego żona Basia. Wracał rowerem przez Francję, obserwując poddanie się francuskich wojsk, inwazję Niemców i - paradoksalnie - delektując się pięknem świata.
Do końca wojny Bobkowscy mieszkali w Paryżu. Andrzej pracował w Biurze Polskim, gdzie pomagał polskim robotnikom, roztaczając nad nimi opiekę socjalno-prawną. Okupacyjne dzienniki Bobkowskiego wydał Instytut Literacki w Paryżu w 1957 roku. "To jedna z najważniejszych książek opublikowanych przez Instytut. I to nie tylko ze względu na jej wartości literackie, ale także z powodu zawartych w niej bardzo interesujących refleksji dotyczących oceny sytuacji politycznej po przegranej wojnie" - podkreślał Jerzy Giedroyc.
Po wojnie Bobkowscy wyemigrowali do Gwatemali. W liście do przyjaciółki, Anieli Mieczysławskiej, Bobkowski tłumaczył: "Wyjeżdżając z Europy przysiągłem sobie, że więcej w moim życiu nie będę pisał żadnych podań, próśb, zwracań się itd., że nie będę stał w ogonku, że nie będę się pchał i że jeżeli umrę, to nie w tłumie". Do Jarosława Iwaszkiewicza Bobkowski napisał już z Gwatemali: "Jest nam tak dobrze i tak pięknie, a Europa zamieniła się w taki pożar w burdelu w czasie powodzi, że którejś nocy przyśniło mi się, że wróciłem bez możności powrotu do Gwatemali, obudziłem się przerażony".
Bobkowscy osiedli w mieście Ciudad Guatemala. Pisarz zaczął tam rozwijać jedną ze swych wielkich pasji - modelarstwo lotnicze. Założył sklep z modelami samolotów, o nazwie Guatemala Hobby Shop. Pasją zaraził wielu miejscowych, w tym braci Julia i Fernanda Quevedo, którzy zostali jego uczniami. Zgromadził wokół siebie młodych entuzjastów modelarstwa, stworzył klub modelarski. Sklep Bobkowskiego stał się w Gwatemali bardzo znany. Pisarz - zwany przez miejscowych "Bobem" - jeździł z uczniami na zawody modelarskie, m.in. do Nowego Jorku. W Gwatemali bardzo go lubiano i szanowano.
Od czasu przeprowadzki do Gwatemali, Bobkowski bywał w Europie bardzo rzadko. W 1957 r. gościł w Monachium, gdzie udzielił wywiadu redaktorowi Radia Wolna Europa Tadeuszowi Nowakowskiemu. Pojechał także do Francji, aby w Maisons-Laffitte odwiedzić Jerzego Giedroycia. Zmarł w 1961 r. w Gwatemali na raka mózgu. Spoczął w grobie rodziny Quevedo w Gwatemali. Stało się tak na prośbę Julio Quevedo, który - podobnie, jak jego brat Fernando - traktował Bobkowskiego jak drugiego ojca. Na grobowcu rodziny Quevedo widnieje m.in. napis "Andrzej Bobkowski. Polak. Bob". (PAP)
aszw/ abe/