20 lat temu, 20 czerwca 2003 r., zmarła Zofia Hertz – współzałożycielka Instytutu Literackiego, najbliższa współpracowniczka Jerzego Giedroycia. „Bez Zofii Hertz pomysł Giedroycia by się nie powiódł. Praca w +Kulturze+ była dla niej misją” – mówi PAP dr Małgorzata Ptasińska, historyk z IPN.
"Niech nikt się nie cieszy i nie czeka, żebym ja poszła na emeryturę. Jestem z tych, co umierają na posterunku" – mówiła Zofia Hertz. "Pani Zofia wcześnie została sierotą, matka zmarła gdy miała osiem lat, a z ojcem nie utrzymywała kontaktów. Więc musiała radzić sobie w życiu sama. Miała silną osobowość, a do tego była bardzo ambitna, pracowita i zdeterminowana, po prostu zawsze wiedziała, czego chce w życiu" – powiedziała PAP dr Małgorzata Ptasińska.
Zofia Hertz, z domu Neuding, urodziła się 27 lutego 1910 r. (podczas II wojny światowej, prawdopodobnie w czasie pobytu w wojsku, w dokumentach nastąpiła zmiana roku jej urodzenia na 1911, której nie sprostowała, i utrzymała ją przez kolejne lata życia) w Warszawie w spolonizowanej rodzinie żydowskiej. Kiedy miała cztery lata, jej rodzice – Ludwik Neuding i Helena Nisenson – rozwiedli się, a jej wychowaniem zajęła się matka.
Zofia rozpoczęła naukę na pensji Janiny Popielowskiej i Janiny Zdzienickiej w Warszawie. Po śmierci matki, kiedy ojciec nie wziął córki do siebie do Piotrkowa, w grudniu 1921 r. Zofia przeniosła się do Łodzi, gdzie mieszkała u kolejnych krewnych, a potem na stancjach. Od 1922 r. kontynuowała naukę w Gimnazjum Żeńskim Romy Konopczyńskiej-Sobolewskiej. Po osiągnięciu pełnoletności przyjęła chrzest.
Po maturze rozpoczęła studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim, jednak z powodów finansowych musiała je przerwać po pierwszym roku i wróciła do Łodzi. Wówczas rozpoczęła pracę w kancelarii notarialnej Apolinarego Karnawalskiego przy Sądzie Okręgowym w Łodzi.
W maju 1933 r. przystąpiła do egzaminu na stanowisko notariusza, będąc jedyną kobietą pośród jedenastu kandydatów. "Zdała ten egzamin bardzo dobrze i została notariuszem" – powiedziała dr Ptasińska. Jednak wprowadzona kilka miesięcy później nowelizacja ustawy o notariacie uniemożliwiała pracę na tym stanowisku osobom przed trzydziestym rokiem życia – Zofia miała wówczas 23 lata – a jednym z wymogów było ukończenie studiów prawniczych. Z pracy jednak nie zrezygnowała – do wybuchu II wojny pracowała na stanowisku referenta notarialnego.
Na początku 1938 r. poznała swojego przyszłego męża – Zygmunta Hertza. "Poznała go na balu u znajomych. Jak wspominała, zaczęła się z nim spotykać z przekory, chciała go wyleczyć ze snobizmu" – wskazała historyczka. Ślub wzięli 11 lutego 1939 r. w kościele pw. Podwyższenia Świętego Krzyża w Łodzi. "Pasowali do siebie, oboje mieli poczucie humoru, kochali życie, byli piękni zewnętrznie i duchowo. To było wspaniałe małżeństwo, świat stał przed nimi otwarty" – zaznaczyła badaczka.
W chwili wybuchu wojny Hertz – jako podporucznik rezerwy – został zmobilizowany. Walczył w obronie przeciwlotniczej Warszawy, a następnie przedostał się do Stanisławowa. Zofia dołączyła do niego, przechodząc przez zieloną granicę, na początku stycznia 1940 r. Hertzowie zdecydowali się na powrót do Generalnego Gubernatorstwa, pod koniec czerwca zostali jednak zatrzymani we Lwowie podczas masowej akcji deportacyjnej NKWD.
Zostali wywiezieni do Cyngłoku w Maryjskiej ASRS, gdzie przez ponad rok pracowali w ekstremalnych warunkach przy wyrębie lasu. "Pani Zofia często wspominała, że było to najcięższe szesnaście miesięcy w jej życiu. Narzędziem jej pracy była bardzo ciężka siekiera, którą trudno było utrzymać w ręku. Ponadto samo życie w łagrach było ekstremalnym doświadczeniem" – zwróciła uwagę dr Ptasińska.
Hertzowie zostali zwolnieni z Cyngłoku po amnestii, na mocy układu Sikorski-Majski, we wrześniu 1941 r. Jak oceniła dr Ptasińska, "był to przełomowy moment w ich życiu". Wstąpili do formułującej się Armii Polskiej na Wschodzie gen. Władysława Andersa – Zygmunt wstąpił do wojska, natomiast Zofia została przydzielona do Biura Kultury, Prasy i Propagandy, gdzie zajmowała się sprawami administracyjno-biurowymi.
Wówczas poznała także Józefa Czapskiego, który kierował Wydziałem Propagandy i Oświaty Armii Polskiej w ZSRS. Po ewakuacji armii na Bliski Wschód nadal współpracowała z Czapskim, a od marca 1943 r. też z Jerzym Giedroyciem, który został kierownikiem Redakcji Czasopism i Wydawnictw Wojskowych. Prowadziła mu sekretariat. Jak wspominała, zajmowała się praktyczną realizacją pomysłów Giedroycia i Czapskiego.
"Zofia Hertz poznała obce jej wcześniej środowisko intelektualne II Rzeczypospolitej. To nią zawładnęło, zdała sobie sprawę, że nie widzi dla siebie innej pracy, innego miejsca niż współpraca z ludźmi, którzy byli ważnymi postaciami życia politycznego, intelektualnego i kulturalnego II RP, należeli do jej elity" – powiedziała badaczka. "Mówiła, iż istotnym w jej życiu było poznanie Czapskiego, praca dla niego w armii, zajmowanie się sprawami organizacyjnymi, w których była bardzo dobra. Myślę jednak, że tym, co zadecydowało o jej przyszłości, zaważyło na niej, była możliwość obserwowania tandemu Czapski/Giedroyc i bliższa współpraca z Jerzym Giedroyciem" – oceniła.
Na przełomie 1943 i 1944 r. 2. Korpus Polski dotarł z Egiptu do Włoch, rozpoczęła się kampania włoska. Jesienią 1944 r., po podaniu się do dymisji Czapskiego i Giedroycia oraz odejściu z Oddziału Kultury i Prasy 2. Korpusu, Zofia została przeniesiona do Ankony, gdzie pracowała w Biurze Oszczędności Żołnierzy w Basenie Morza Śródziemnego. Po dwóch miesiącach wróciła do Rzymu, do Oddziału Kultury i Prasy 2. Korpusu Polskiego. Po przeniesieniu do Florencji, a potem do Bolonii, pracowała jako maszynistka w redakcji "Dziennika Żołnierza APW".
"Przez ten cały czas utrzymywała jednak kontakt, korespondowała z Giedroyciem. Wiedziała o jego planach utworzenia instytucji, która dałaby możliwość pracy dla nich na emigracji. Zarówno Giedroyc, jak i Czapski zdawali sobie sprawę z tego, że Polska będzie w sowieckiej strefie wpływów i nie odzyska niepodległości. Powrót do Polski będzie niemożliwy. Pani Zofia koniecznie chciała dalej razem z nimi pracować" – wyjaśniła dr Ptasińska.
Wiosną 1946 r. Giedroyc wraz z Czapskim, Gustawem Herlingiem-Grudzińskim oraz Zofią i Zygmuntem Hertzami założył w Rzymie wydawnictwo Instytut Literacki. Zofia Hertz pełniła w nim głównie funkcje administracyjno-organizacyjne, koordynowała je, pilnowała, by plecenia Giedroycia były realizowane z racji jego częstych podróży do Paryża i Londynu. Na początku w Instytucie ukazywały się książki przeznaczone dla wojska, ponieważ działał on w ramach 2. Korpusu Polskiego. Równocześnie wydawano książki na własny sumpt, powstały serie wydawnicze już jako dorobek Instytutu. W czerwcu 1947 r. ukazał się pierwszy numer "Kultury".
Wczesną jesienią 1947 r. Instytut – za zgodą gen. Andersa – został przeniesiony najpierw do Paryża, a następnie do podparyskiej miejscowości Maisons-Laffitte. Zofia Hertz wraz z mężem Zygmuntem też wyjechali nad Sekwanę. Przez ponad 50 lat pracowała dla Instytutu Literackiego. "Należała do zespołu Instytutu. Można powiedzieć, że w sprawach organizacyjnych była prawą ręką Giedroycia" – podkreśliła historyk z IPN.
Zofia Hertz zajmowała się stroną administracyjną wydawnictwa, które obejmowało miesięcznik "Kultura", serię "Biblioteka Kultury" oraz "Zeszyty Historyczne". Giedroyc w "Autobiografii" tak pisał: "Zosia stała się główną bohaterką tej historii, nie tylko dzięki swej energii, ale również dzięki jej całkowitemu oddaniu się naszej sprawie i gotowości wzięcia na siebie związanego z tym ryzyka".
"W Instytucie Literackim zajmowała się... wszystkim. Adiustowała nasze artykuły i redagowała książki. Pilnowała terminów. Prowadziła księgowość, tłumaczyła z włoskiego i francuskiego, robiła korektę. Trzymała ostro kasę - nigdy się tam nie przelewało - ale także gotowała i przyjmowała gości, tych, których lubiła, a czasem także tych, których nie lubiła" – wspominał z kolei dziennikarz i publicysta Leopold Unger.
"Cała koncepcja, idea Giedroycia działalności na emigracji nie udałaby się, gdyby nie Zofia Hertz. Mieli do siebie duże zaufanie. Ponadto stworzyła Giedroyciowi warunki do pracy, do działania. Wzięła na siebie różne obowiązki, które wynikały z z jednej strony pracy organizacyjnej i biurowej w Instytucie, a z drugiej prowadzenia domu. Była przecież panią domu najpierw na avenue Corneille, a potem avenue de Poissy, gdzie jednocześnie mieszkali i pracowali razem. Paryska +Kultura+ - Instytut Literacki nie miał bowiem odrębnej siedziby" – zaznaczyła dr Ptasińska. "Uczestniczyła również we wszystkich spotkaniach, intelektualnych dyskusjach, zabierała głos w ważnych kwestiach dla Polski, polityki prowadzonej przez Giedroycia. Zawsze znała swoje miejsce przy Giedroyciu, na tym polegały jej dar i inteligencja" – dodała.
"Dla Zofii Hertz praca w +Kulturze+ była misją. Była też świadoma odpowiedzialności i roli, jaką Giedroyc, Instytut Literacki pełnił w dojściu Polski do odzyskania niepodległości. Wiedziała, że nie jest to wyłącznie oficyna wydawnicza, lecz i spuścizna myślenia propaństwowego II RP, którą należy kontynuować. Była strażniczką dziedzictwa paryskiej +Kultury+" – podsumowała historyk z IPN.
Po śmierci Giedroycia w 2000 r. Zofia Hertz przejęła kierownictwo Instytutu i prowadziła je do śmierci w 2003 r. W październiku 2000 r. wydała ostatni 637. numer "Kultury", kontynuowała edycję "Zeszytów Historycznych".
Nigdy nie wystąpiła o obywatelstwo francuskie – od 1948 r. miała status polskiego uchodźcy politycznego. Została odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Polonia Restituta, była również laureatką nagrody edytorskiej polskiego PEN Clubu za rok 2000. W następnym roku została uhonorowana Medaille d’Or de la Ville wręczonym przez mera Maisons-Laffitte.
Zmarła 20 czerwca 2003 r. w Maisons-Laffitte. Spoczęła na cmentarzu w Mesnil-le Roi, obok męża i innych twórców paryskiej "Kultury".(PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ skp/