Wokalista amerykańskiej grupy The Doors i poeta Jim Morrison zmarł w Paryżu 50 lat temu, ale okoliczności jego śmierci nadal pozostają niewyjaśnione. Podsyca to teorie spiskowe, a nawet przypuszczenia, że artysta wciąż żyje.
Charyzmatyczny muzyk, który wdarł się na listy przebojów takimi utworami jak „Riders on the Storm”, „People Are Strange” czy „Light My Fire", przeprowadził się do Paryża w 1971 roku po tym, jak został skazany na sześć miesięcy więzienia w Stanach Zjednoczonych za obnażanie się na scenie podczas koncertu w Miami w 1969 roku.
Frontman grupy The Doors odwoływał się od wyroku, mieszkając w Paryżu wraz z partnerką Pamelą Courson.
27-letni Morrison został znaleziony martwy w wannie w swoim paryskim mieszkaniu w dzielnicy artystów Marais 3 lipca 1971 roku.
Po śmierci Morrisona nie przeprowadzono sekcji zwłok. Policja uznała, że artysta zmarł z powodu ataku serca po przedawkowaniu narkotyków.
Morrisona miała znaleźć martwego jego partnerka. Opinię publiczną poinformowano o zgonie artysty dopiero kilka dni później, po jego pogrzebie.
Sama Courson początkowo podtrzymywała informację o zawale serca Morrisona, ale z czasem zaczęła podawać różne wersje jego śmierci, zanim sama zmarła z powodu przedawkowania narkotyków w Los Angeles w 1974 roku.
Pisarz Sam Bernett stwierdził w publikacji „The End: Jim Morrison” w 2007 roku, że Morrison zmarł w toalecie paryskiego klubu nocnego Rock'n'Roll Circus z powodu przedawkowania, a handlarze narkotyków przewieźli jego ciało do mieszkania i włożyli do wanny. Właściciel klubu, w którym miał również bywać m.in. Roman Polański, miał nigdy nie poinformować o tym policji w obawie przed skandalem
Inny biograf uważa, że Morrison przedawkował w klubie, ale przeżył jeszcze kilka nocy przed swoją śmiercią.
Piosenkarka Marianne Faithfull w jednym z wywiadów stwierdziła natomiast, że Morrisona zabił jej chłopak i diler narkotykowy Jean Jean de Breteuil, który nieumyślnie podał „zbyt mocne” narkotyki Morrisonowi.
Brytyjski dziennikarz w 1983 roku stwierdził natomiast, że za śmiercią Morrisona stoi Centralna Agencja Wywiadowczą USA, podkreślając, że śmierć Morrisona była częścią spisku mającego na celu wyeliminowanie postaci kontrkultury.
Fani sugerowali, że za śmiercią artysty mogły stać francuskie tajne służby, a nawet, że artysta padł ofiarą syjonistycznego spisku.
Z kolei klawiszowiec The Doors Ray Manzarek zasugerował kiedyś, że Morrison sfingował swoją śmierć, aby rozpocząć nowe życie i zostawić za sobą kłopoty.
W 2016 roku w internecie pojawiły się informacje, że Morrison nadal żyje i mieszka w stanie Oregon pod nazwiskiem William Loyer.
Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)
ksta/ kib/