To moja najcenniejsza nagroda - tak cegłę przyznaną mu przez dziennikarzy w 1977 r. wbrew nieoficjalnemu zakazowi władz za "Człowieka z marmuru" określił w środę Andrzej Wajda na spotkaniu z widzami w Warszawie. Odbyło się ono w ramach obchodów 90. urodzin reżysera.
Spotkanie zorganizowano w kinie Elektronik. Towarzyszyło pokazowi czterech filmów, osobiście wybranych przez reżysera. Były to filmy: "Niewinni czarodzieje", "Człowiek z żelaza", "Wałęsa. Człowiek z nadziei" oraz "Człowiek z marmuru".
Wajda podkreślał, zwracając się do publiczności, że cegłę przyznaną mu za ten ostatni uważa za swoją "najcenniejszą nagrodę".
"Nawet jest taki film: +Cegła i inne nagrody filmowe+" - przypomniał dokument zrealizowany przez Marka Brodzkiego po tym, jak w 2010 r. we wrocławskim Ossolineum odbyła się wystawa "Oscar i inne... Nagrody filmowe Andrzeja Wajdy".
"+Człowiek z marmuru+ co prawda wszedł na ekrany, ale zrobiono wszystko, żeby udawać, że takiego filmu nie ma" - wspominał w środę reżyser.
W 1977 r. na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku (od 1987 r. impreza odbywa się w Gdyni) jury dostało nieoficjalne zalecenie od władz, aby przy nagradzaniu filmów pominąć "Człowieka z marmuru".
Temu zaleceniu nie poddali się natomiast dziennikarze, którzy przyznali Wajdzie swoją nagrodę - cegłę z podpisami. Nie mogli wręczyć jej reżyserowi oficjalnie na scenie, przekazali mu ją więc po ceremonii, na korytarzu.
"Ponieważ nie mogłem dostać nagrody na scenie, jury nie dało mi żadnej nagrody, oni - i to była duża grupa, kilkadziesiąt osób, pewnie z 50 - wzięli cegłę i na tej cegle flamastrem się podpisali" - opowiadał Wajda o dziennikarzach.
Zwrócił uwagę, że podpisali się na niej m.in. recenzenci filmowi "Trybuny Ludu" i "Sztandaru Młodych". "Ryzykowali wiele. No bo jeżeli partia nie życzyła sobie, żeby ten film istniał, a oni mi dają nagrodę..." - mówił reżyser. "Normalnie juror nie podlega żadnej presji, wybiera to, co chce" - zaznaczył.
"Ja uważałem, że cegłę powinien mieć Jerzy Radziwiłowicz. Wpadłem na pomysł, żeby pokazać, że wśród wielu nagród ta jest dla mnie najważniejsza. Wołam Radziwiłowicza... Wszystkie napisy zniknęły! Jak sen. Tak jakby nagle ktoś... Jakby coś, to - podpisów nie ma. Ale okazuje się, że flamaster ma taką właściwość, że po pewnym czasie, zwłaszcza na takim podłożu, jakim jest cegła, zostaje wchłonięty" - mówił Wajda.
"Oprócz cegły dostałem spis tych, którzy się podpisali. Tak, że spis istnieje" - powiedział reżyser.
W 1978 r. - rok po festiwalu w Gdańsku - Wajdzie przyznano za "Człowieka z marmuru" Nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI, na festiwalu w Cannes.
Andrzej Wajda, wybitny twórca filmowy i teatralny, laureat Oscara za osiągnięcia życia, reżyser "Kanału", "Popiołu i diamentu", "Ziemi obiecanej", "Człowieka z żelaza", "Wałęsy. Człowieka z nadziei" ukończył 90. lat 6 marca.
Premiera jego nowego filmu, pt. "Powidoki", do którego zdjęcia już się zakończyły, planowana jest na jesień. Akcja filmu toczy się w Łodzi w latach 1948-1952. "Powidoki", z Bogusławem Lindą w roli głównej, to zapis ostatniego okresu życia malarza Władysława Strzemińskiego, pioniera awangardy w Polsce lat 20. i 30. XX w. Opowieść o tym, jak komunistyczna władza zniszczyła charyzmatycznego, niepokornego człowieka; bohaterem jest artysta, który nie poddał się socrealizmowi i doświadczył dramatycznych skutków swoich wyborów. To film o Strzemińskim jako o człowieku z zasadami, który nie chce odstąpić od swoich przekonań i przeciwstawia się systemowi - mówił Wajda po zakończeniu zdjęć.(PAP)
jp/ malk/