Ze względu na problemy finansowe przestała działać aplikacja ArtSherlock umożliwiająca identyfikację zrabowanych w Polsce podczas II wojny światowej dzieł sztuki - poinformował w poniedziałek na Facebooku zarząd Fundacji Communi Hereditate, która realizowała ten projekt.
ArtSherlock to autorski projekt Fundacji Communi Hereditate, zrealizowany we współpracy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Fundacją Kronenberga. Uruchomiona w maju 2016 r. aplikacja pozwalała każdemu użytkownikowi urządzeń mobilnych samodzielnie zweryfikować na podstawie fotografii wykonanej za pomocą telefonu komórkowego, czy dzieło sztuki, które ma przed sobą, figuruje w bazie strat wojennych. W ciągu kilkunastu sekund autor zdjęcia dostawał informację zwrotną, czy jest to dzieło utracone, czy też nie.
"Z przykrością musimy poinformować, że z dniem dzisiejszym, po czterech latach działania aplikacji ArtSherlock jesteśmy zmuszeni zakończyć nasz projekt. Niestety, nie udało nam się zgromadzić środków finansowych zapewniających jego dalsze funkcjonowanie i rozwój" - oświadczył zarząd Fundacji.
Jak napisano, "dziesiątki tysięcy użytkowników na całym świecie zainstalowały aplikację na swoich urządzeniach". "Już w pierwszych 24 godzinach od premiery udało się zidentyfikować +Pejzaż norweski+ Franza Wilhelma Schiertza pochodzący z Muzeum w Szczecinie. Aplikacja stała się cennym narzędziem pracy nie tylko dla pasjonatów, muzealników, pracowników galerii i domów aukcyjnych, ale także dla przedstawicieli różnych służb i instytucji (także zagranicznych) jak Policja, Służba Celna i Straż Graniczna, które na co dzień stykają się z problemem identyfikacji i badania pochodzenia dzieł sztuki" - podkreślono.
Zwrócono uwagę, że "dzięki aplikacji udało się zweryfikować dzieła widniejące w bazie polskich strat wojennych prowadzonej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i uznawane dotąd za utracone, m.in. +Bulwar Montmartre wiosną+ Camille’a Pissarro, dwa obrazy Jana Matejki, +Portret Damy+ ze zbiorów Branickich, które odnalazły się w zbiorach muzealnych bądź w kolekcjach prywatnych".
W oświadczeniu dodano, że "kolejne, fascynujące odkrycia były zapewne dopiero przed nami. "Świadczy o tym chociażby identyfikacja martwej natury Pietera de Ring, straty wojennej z Wrocławia dokonana w ostatnich dniach za pomocą aplikacji ArtSherlock. Poprzez aplikację wciąż napływają do nas informacje od osób i instytucji z całego świata na temat utraconych dóbr kultury" - napisano.
Zarząd Fundacji Communi Hereditate napisał, że głęboko wierzy, że ich "pionierski nie tylko w polskiej skali projekt, będzie stanowił źródło inspiracji dla innych przedsięwzięć i działań społecznych zmierzających do zidentyfikowania i odzyskania tej części naszego dziedzictwa kulturowego, która chociaż utracona, stanowi ważny element naszej narodowej tożsamości".
"Dziękujemy naszym Partnerom: Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy za zaufanie i wsparcie finansowe umożliwiające stworzenie aplikacji, Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego za udostępnienie bazy danych strat wojennych i dotychczasowe utrzymywanie funkcjonowania aplikacji. Dziękujemy wszystkim, którzy brali udział w projekcie i przyczynili się do jego powstania. Dziękujemy użytkownikom aplikacji z całego świata, pasjonatom i profesjonalistom, którzy używali jej z tą samą nadzieją i ekscytacją, która towarzyszyła nam, jej twórcom" - napisano w komunikacie.
Prezes Zarządu Fundacji Communi Hereditate Mariusz Pilus poinformował PAP, że fundacja na razie nie planuje uruchomienia zbiórki pieniężnej na ten cel. "Do fundacji zgłosiło się kilka osób prywatnych i instytucji, które jak sądzę byłyby chętne wesprzeć nas w dalszym podtrzymywaniu działania aplikacji, a jak to się rozwinie nie jestem w stanie powiedzieć" - powiedział Pilus.
Członek Zarządu Fundacji Jarosław Gorzko podał PAP, że roczny koszt działania aplikacji to było "kilkadziesiąt tysięcy złotych". "To są koszty serwerów, tych wszystkich usług związanych z informatyką, które są też dość skomplikowane" - dodał.
Wyjaśnił, że aplikacja "działała tylko dzięki funduszom z ministerstwa kultury, które opłacały na bieżąco koszty utrzymania jej w ruchu". Jak mówił, fundacja Communi Hereditate nie otrzymała "konkretnej informacji o powodach", dla których MKiDN zrezygnowało z dotowania aplikacji. "Oczywiście są różne kwestie budżetowe na pewno, także my i tak byliśmy bardzo wdzięczni ministerstwu, że nas wspomagało, wspólnie mogliśmy w wielu akcjach wziąć udział. Rozumiem, że są różne priorytety, które powiedzmy nie pozwoliły na kontynuację tego projektu ze strony ministerstwa, ale jeśli oczywiście będziemy mieli środki z innych źródeł to współpraca z ministerstwem nadal będzie kontynuowana, ponieważ wszystkie bazy danych są dalej własnością MKiDN, także ministerstwo nadal będzie włączone w tej projekt" - zaznaczył Gorzko. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ agz/