"Nasza biblioteka jest już czynna od tygodni, największą popularność mają książki historyczne i te z zakresu psychologii. Ludzie starają się w książkach znaleźć odpowiedź na to, co czują. Popularne też są tomiki z poezją Liny Kostenko" - opowiada korespondentce PAP w Kijowie biblitekarka Nadia.
"Grafik mamy mocno skrócony, bo jesteśmy otwarci od godz. 10 do 13. Nie powiem, że bardzo dużo czytelników nas odwiedziło. Pierwszego dnia było tylko 5 osób, potem 9. Z każdym dniem przychodzi ich jednak coraz więcej" - opowiada kobieta. Podkreśla, że ludzie z niedowierzaniem patrzą na informację o otwarciu biblioteki.
"Przeważnie przychodzą do nas seniorzy i widać, że najbardziej potrzebują kogoś do rozmowy. Opowiadają o swoich przeżyciach, dzielą się informacją o tym, kto pozostał w Kijowie, a kto wyjechał. Opowiadają też o tych, którzy nie doczekali się zakończenia wojny i odeszli w zaświaty. Już wiem, że nie doliczymy się 7 naszych czytelników, gdyż dwóch zginęło pod gruzami, a zdrowie pięciu po prostu nie wytrzymało" - mówi Nadia.
Kobieta opowiada, że największą popularnością cieszą się książki historyczne i te z zakresu psychologii. Dodaje, że popularne też są tomiki z poezją Liny Kostenko.
"Czytelnicy mówią, że jej poezja im pomaga. Ostatnio pytano mnie, czy mamy na stanie książkę Borisa Johnsona o Churchillu. Niestety, tego tytułu nie mamy jeszcze" - wskazuje.
Nadia mówi, że młodsze osoby przychodzą rzadziej i to wcale nie dlatego, że nie czytają.
"Oni wolą książki elektroniczne i audiobooki. Ze względu na to, iż sporo ukraińskich wydawnictw udostępniło teraz możliwość nieodpłatnego korzystania ze swych katalogów, w tym też z najnowszymi tytułami, to młodsze pokolenie korzysta z tej oferty. Moja znajoma pracuje w jednej z księgarni internetowych i mówiła mi, że książki, pomagające zrozumieć swój stan emocjonalny, są teraz u nich na topie" - opowiada.
Nadia mówi, że wielu czytelników mówiło jej, że na początku wojny w ogóle nie mogło wziąć książki do ręki i przez cały czas czytali wyłącznie wiadomości.
"Dopiero w trzecim, czwartym tygodniu wojny zmusili się do czytania czegoś innego. Mówią, że nie potrafią przez cały czas być w takim napięciu. Myślę, że do tego przyczyniło się też to, że wojska rosyjskie zostały wyrzucone spod Kijowa. Teraz w mieście jest o wiele ciszej i to pozytywnie wpływa na ludzi" - mówi Nadia.
Z Kijowa Tatiana Artuszewska (PAP)
ta/ jar/