Narodowy Instytut Fryderyka Chopina kupił na aukcji w Berlinie cenny chopinowski rękopis Walca f-moll op. 70 nr 2, pozostający dotychczas w kolekcji prywatnej. Jest to rękopis-podarunek, z dedykacją dla pianistki Anne Caroline Belleville-Oury.
Chopin słuchał występu Anne Caroline Belleville-Oury w Warszawie w czerwcu 1830 r., zawarli serdeczną znajomość. W liście do Tytusa Woyciechowskiego z 1830 r. pisał, że "bardzo ładnie gra na fortepianie, nadzwyczaj lekko, elegancko".
"Anne Caroline Belleville-Oury nie była postacią pierwszoplanową w świecie artystycznym; bardzo ważne natomiast jest to, że Chopin opatrzył ten rękopis dedykacją, konkretną datą oraz podpisem. Takich rękopisów, gdzie występuje dedykacja, data i podpis Chopina, jest stosunkowo niewiele. Choć w naszej kolekcji taki rękopis już mamy - jest to autograf Fantaisie-Impromptu w albumie baronowej d'Este, zakupiony kilka lat temu również na aukcji" - wyjaśnił w rozmowie z PAP p.o. kuratora Muzeum Fryderyka Chopina Maciej Janicki.
Autograf walca jest ciekawy również ze względu na list Chopina, w którym kompozytor pisał do Anne Caroline Belleville-Oury o tym konkretnym walcu: "Co do walczyka, który miałem przyjemność dla Pani napisać, proszę go zachować, błagam - dla siebie. Nie chciałbym, aby ujrzał światło dzienne. Natomiast pragnąłbym usłyszeć Panią - grającą go".
Zwrócił on uwagę, że autograf walca jest ciekawy również ze względu na list Chopina, w którym kompozytor pisał do Anne Caroline Belleville-Oury o tym konkretnym walcu: "Co do walczyka, który miałem przyjemność dla Pani napisać, proszę go zachować, błagam - dla siebie. Nie chciałbym, aby ujrzał światło dzienne. Natomiast pragnąłbym usłyszeć Panią - grającą go".
"Nie jest to zatem pozbawiony kontekstu rękopis, ale dokument, który dopełnia nam pewną historię, szerszy fenomen kulturowy. To jednocześnie podarunek dla arystokratki, a przy tym również sprawnej pianistki, którą Chopin słyszał w Warszawie w czerwcu 1830 roku. Wiemy również, że grała ona potem Wariacje op. 2 Chopina w Wiedniu, często grała też mazurki Chopina, przyczyniając się do popularności tych dzieł" - zwrócił uwagę Janicki.
Według niego ważne jest, że Chopin prosi pianistkę, aby zachowała autograf tylko dla siebie. "Nie chciał, żeby rękopis wszedł w szeroki obieg wydań. To jest bardzo istotne w przypadku Chopina - niektóre utwory przeznaczał on tylko na podarunki i celowo ich nie publikował" - zauważył.
Kurator Muzeum Fryderyka Chopina oglądał autograf tuż przed aukcją. "Rękopis był używany. Widać, że grano z niego, albo przynajmniej go kartkowano" - ocenił.
Na liście nowych nabytków Instytutu Chopina znalazł się również bilecik Chopina do francuskiej pianistki Marie de Rozieres. Chopin udzielał jej bezpłatnych lekcji i w 1840 roku przedstawił ją George Sand jako nauczycielkę dla jej córki Solange. Marie de Rozieres stała się ich przyjaciółką, ale w pewnym momencie Chopin odkrył jej niedyskrecję.
Oto co pisał z Nohant do Juliana Fontany w 1841: "Jest to (między nami) świnia nieznośna, która mi się dziwnym sposobem do mojej zagrody wkopała i ryje, i szuka trufli pomiędzy różami". Z czasem jednak ich stosunki stały się przyjacielskie.
"Chopin z jednej strony bardzo skwapliwie korzystał z jej pomocy, czasem nawet w bardzo pragmatycznych aspektach, z drugiej strony - miał do niej żal wyrażany w ostrych słowach w listach do przyjaciół. Pani de Rozieres była trochę wścibska i zdaje się, że miała nieco niewyparzony język, powtarzała plotki - to zarzucał jej Chopin. Nie ulega jednak wątpliwości, że bardzo długo się przyjaźnili i na pewno była to jedna z osób z bliskiego kręgu Chopina, która była dla niego wsparciem również w trudnych chwilach" - opowiadał Janicki.
Instytut nabył też do kolekcji list Chopina do nieznanej artystki. "Ma on formalny charakter, Chopin pisze w nim, że jest mu bardzo przykro, bo nie może odpowiedzieć na zaproszenie tej adresatki. Niestety, nie wiadomo, kim jest ta osoba, choć być może za jakiś czas dowiemy się czegoś więcej; kiedy ten list oglądałem, zwróciłem uwagę, że jest on pisany na bardzo szlachetnym papierze o złoconych krawędziach. Być może będziemy mogli ustalić, do kogo ten list mógł zostać skierowany właśnie poprzez porównanie materiału, na jakim powstał" - ocenił Janicki.
Kupione w Berlinie autografy w lipcu trafią do kolekcji. Będą eksponowane publiczności.
Zakup współfinansowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.(PAP)
agz/ hes/