Dieter Bingen, dyrektor Deutsches Polen-Institut (DPI) - zajmującego się Polską niemieckiego ośrodka badawczego w Darmstadt, zabiega o zmianę decyzji władz Nadrenii-Palatynatu, które skreśliły dotację dla instytutu; ostrzega przed marginalizacją placówki. "Utrata środków finansowych przekazywanych przez Nadrenię-Palatynat będzie oznaczać marginalizację instytutu" - ostrzegł Bingen w rozmowie z PAP.
"Musielibyśmy zrezygnować z jednej trzeciej, a może nawet z połowy realizowanych projektów, co byłoby w rzeczywistości końcem istnienia placówki w dotychczasowym kształcie" - powiedział. Dwa z czterech obecnie istniejących etatów dla pracowników naukowych musiałyby zostać zlikwidowane - wyjaśnił niemiecki politolog.
Premier zachodnioniemieckiego kraju związkowego Nadrenia-Palatynat Malu Dreyer (SPD) zapowiedziała pod koniec sierpnia, że władze landu zaprzestaną od 2015 roku finansowania instytutu w Darmstadt. Swoją decyzję uzasadniła cięciami wydatków wynikającymi z konieczności konsolidacji budżetu. Roczna dotacja tego landu na działalność DPI wynosi obecnie prawie 220 tys. euro, co stanowi około jednej czwartej stałego budżetu DPI.
Premier zachodnioniemieckiego kraju związkowego Nadrenia-Palatynat Malu Dreyer (SPD) zapowiedziała pod koniec sierpnia, że władze landu zaprzestaną od 2015 roku finansowania instytutu w Darmstadt. Swoją decyzję uzasadniła cięciami wydatków wynikającymi z konieczności konsolidacji budżetu. Roczna dotacja tego landu na działalność DPI wynosi obecnie prawie 220 tys. euro, co stanowi około jednej czwartej stałego budżetu DPI. Poszczególne projekty badawcze realizowane są najczęściej z jednorazowych grantów.
Spełniając swoją zapowiedź sprzed ponad miesiąca, rząd Nadrenii-Palatynatu wniósł na początku października projekt budżetu na latach 2014-2015, uwzględniający skreślenie dotacji dla DPI. Głosowanie w parlamencie lokalnym (landtagu) w Moguncji nad budżetem planowane jest na początku grudnia.
Pomimo tworzenia przez władze landu faktów dokonanych, gdyż o planowanym skreśleniu dotacji instytut dowiedział się na krótko przed przyjęciem projektu budżetu, Bingen i jego pracownicy nie poddają się. Dyrektor DPI poinformował, że drugiego dnia dyskusji nad budżetem, na początku października, wręczył premier Dreyer podpisaną przez 4350 osób petycję z apelem o cofnięcie decyzji.
"Była miła, ale nie zmieniła stanowiska" - opowiada Bingen, dodając, że teraz głos będzie miał parlament. Według dyrektora w najbliższych tygodniach będą rozmowy z przedstawicielami klubów poselskich koalicji rządowej, SPD i Zielonych, by wyjaśnić im, jak ważną rolę dla stosunków polsko-niemieckich odgrywa DPI. O sytuacji instytutu poinformowani są prezydent Niemiec Joachim Gauck i urząd kanclerski.
Deutsches Polen-Institut jest symbolem trudnego procesu polsko-niemieckiego pojednania. Gdy powstawał na przełomie lat 1979-1980, w Europie trwała zimna wojna, a władze w Warszawie z nieufnością przyglądały się inicjatywie grupki zapaleńców, podejrzewając ich o dywersję. Landy Nadrenia-Palatynat i Hesja należały do założycieli placówki.
Twórcą ośrodka, który szybko stał się pierwszym adresem dla obywateli RFN zainteresowanych Polską, i jej pierwszym dyrektorem był pochodzący z Łodzi tłumacz literatury polskiej Karl Dedecius. Z jego inicjatywy instytut wydał "Panoramę literatury polskiej XX wieku", zapoznając niemieckich czytelników z najważniejszymi dziełami polskich pisarzy i poetów. W innej serii wydawniczej (Myśl i Wiedza) ukazały się dzieła polskich filozofów, socjologów i politologów.
"DPI to jednak nie tylko piękna przeszłość. Wśród licznych instytucji działających na obszarze stosunków polsko-niemieckich Deutsches Polen-Institut ma odpowiedni prestiż i możliwości, by inicjować projekty w skali całego kraju w rodzaju organizowanych co dwa-trzy lata zjazdu niemieckich polonistów" - mówi Bingen. Wymienia pierwszy w Niemczech podręcznik do nauki języka polskiego jako języka obcego dla Niemców, wydawane regularnie analizy sytuacji w Polsce, liczne konferencje i wystawy. Wspólnie z fundacją Roberta Boscha przyznaje nagrody dla tłumaczy literatury niemieckiej w Polsce i literatury polskiej w Niemczech.
Decyzja władz w Moguncji zaniepokoiła też współpracujące z Niemcami środowiska i instytucje w Polsce. Z inicjatywy dyrektora Centrum Studiów Niemieckich im. W. Brandta we Wrocławiu Krzysztofa Ruchniewicza w ciągu tygodnia pod petycją w obronie DPI udało się zebrać ponad 300 podpisów. Wśród sygnatariuszy znalazł się były minister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld. Bingen jest wdzięczny za dowody poparcia, zastrzega jednak: "To jest nasz niemiecki problem i to my musimy go rozwiązać".
Premier Dreyer zapewnia, że popiera polsko-niemiecką przyjaźń. Podkreśla, że dotacja w wysokości 11 tys. euro rocznie, przekazywana za pośrednictwem funduszu ministrów kultury, zostanie utrzymana, trudno więc mówić o całkowitym "zakręceniu kurka". Przypomina też, że Darmstadt nie leży na terenie jej landu, lecz w Hesji.
Oprócz Nadrenii-Palatynatu działalność DPI finansuje Hesja, niemieckie MSZ oraz miasto Darmstadt. Premier Hesji Volker Bouffier (CDU) zapewnił, że jego land będzie nadal wspierał finansowo ośrodek w Darmstadt.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ ap/ bk/