Doświadczenia z bogatego życia artysty kształtowały przez lata jego oryginalny język wyrazu. Tadeusz Kulisiewicz to wielki mistrz rysunku i humanista – powiedział PAP dyr. Zachęty dr Janusz Janowski, kurator wystawy „Kulisiewicz. Lapidarne piękno” w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie.
Polska Agencja Prasowa: Subtelna, finezyjna kreska, wydobywająca z tła, z jasnej płaszczyzny, niezwykłe portrety – to znak firmowy twórcy. Jaka jest historia kreski Tadeusza Kulisiewicza?
Janusz Janowski: Historia linearyzmu Kulisiewicza rozpoczęła się w pewnym stopniu już w drzeworytach, ale artystyczną oryginalnością wybrzmiała po raz pierwszy w 1937 r. w Szlembarku. To wówczas artysta zrealizował wiele wspaniałych rysunków ołówkiem, sangwiną i sepią, w których artykulacja linearna stanowiła kluczową cechę wyrazu. Wspaniałe prace Kulisiewicza wystawiane teraz w Zachęcie: grafiki, rysunki i szkice, stanowią tak obszerną prezentację jego dzieł, że można odtworzyć kolejne etapy procesu twórczego tego oryginalnego grafika i rysownika oraz genezę tzw. Kulisiewiczowskiej kreski, często klasycznie kształtnej i syntetycznej, niekiedy niespokojnie meandrującej, a czasami nerwowo przerywanej.
PAP: A jednak w pierwszych pracach - w drzeworytach - jest gęsto od ciemnych grubych linii, niemal maźnięć, i daleko jeszcze artyście do tych delikatnych, meandrujących linii i kresek.
J. Janowski: Technikę drzeworytu można z pewnym uproszczeniem sprowadzić do umiejętności linearnego określania poszczególnych elementów przedstawienia. Kulisiewicz zatem od początku swojej drogi artystycznej jako drzeworytnik koncentrował się na swoistej linearności, ale i umiejętności wyrazowego wykorzystywania znaczących kompozycyjnie jednorodnych płaszczyzn. Naturalnie zatem naszą opowieść o twórczości Kulisiewicza, jaką przedstawiamy widzom w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki, rozpoczynamy od drzeworytów z cyklu „Szlembark”. Zasadniczym merytorycznie założeniem wystawy jest ukazanie procesu kształtowania się oryginalnego języka rysunku Kulisiewicza, od wspomnianych już drzeworytów, rysunków sangwiną i ołówkiem, powojennych suchorytów, po lapidarne rysunki linearne, wykonywane przede wszystkim piórkiem i tuszem na papierze, wzbogacane niekiedy odciskaną akwarelą.
PAP: Drzeworyty Kulisiewicza zostały zestawione na wystawie z trzema pracami innego znanego drzeworytnika, Władysława Skoczylasa.
J. Janowski: Skoczylas był nauczycielem i mistrzem Kulisiewicza. Zestawienie prac obu tych wybitnych drzeworytników ujawnia różnice w wykorzystaniu tej szczególnej techniki, dowodząc, że język artystyczny Kulisiewicza kształtował się w pewnej artystycznej opozycji zwłaszcza wobec prac Skoczylasa ujawniających mistrzostwo akademickiego kształtowania przedstawienia.
PAP: Na czym polegała ta różnica?
J. Janowski: Kulisiewiczowi bliżej było do ekspresjonistycznej stylistyki i społecznej wymowy dzieł niż do radosnej, dekoracyjnej ludowości, typowej dla stylu narodowego okresu międzywojennego i akademickiej finezji formalnej. Jego drzeworyty pełne sugestywnych deformacji ukazują przede wszystkim trud życia mieszkańców wsi, ich zmaganie z surowością natury oraz przywiązanie do religii przodków. Idealną inspirację odnalazł w Gorcach w małej góralskiej wiosce Szlembark, w której po raz pierwszy pojawił się w 1927 r. i do której wracał przez następnych czterdzieści lat. Tam też w latach 1928-1930 rozpoczął realizację cyklu drzeworytów, który przyniósł mu ogromny sukces artystyczny i uznanie w środowisku twórców oraz który posiada cechy głębokiego humanizmu, tak charakterystyczne dla całej twórczości Kulisiewicza.
PAP: Twórczość Kulisiewicza kojarzona jest dość powszechnie z portretami, tymi surowymi, ciemnymi z okresu drzeworytów, i późniejszymi kreślonymi delikatną linią, niemal przejrzystymi, przezroczystymi z jedną lub kilkoma mocniejszymi punktami, np. oczu, ust czy brwi.
J. Janowski: Warto pamiętać, że portrety Kulisiewicza nie powstawały z powodów merkantylnych – jak np. Witkacego – lecz były wyrazem zachwytu artysty nad bogactwem zawartym w ludzkiej twarzy. Bez trudu można to już dostrzec w przepełnionych szczegółami drzeworytniczych portretach ze Szlembarku. Z czasem Kulisiewicz wypracował cechy delikatnego, lapidarnego rysunku piórkiem, tworząc w tej technice wiele wspaniałych portretów, tak bardzo podziwianych przez miłośników sztuki. Warto pamiętać, że już w roku 1938 artysta zrealizował portret przedstawiający profil młodej kobiety, zatytułowany „Głowa dziewczynki”, który jest niewątpliwie pierwszą artystyczną odsłoną jego oryginalnego języka rysunku.
PAP: Drzeworyty to przedwojenna część biografii artystycznej Kulisiewicza?
J. Janowski: Podczas Powstania Warszawskiego spalona została przez Niemców pracownia artysty razem z całym jego dotychczasowym dorobkiem. Spłonęły wówczas wszystkie klocki drzeworytnicze, czyli matryce przedwojennych prac Kulisiewicza.
PAP: Po wojnie artysta już do grafiki nie wrócił. Zajął się przede wszystkim rysunkiem, czy tak?
J. Janowski: W wyniku tego zdarzenia artysta zdecydował się zrezygnować z wyrafinowanej formalnie techniki na rzecz technik prostych i bezpośrednich, takich jak suchoryt oraz rysunek piórkiem i tuszem. W obu tych technikach centralnym środkiem wyrazu jest artykulacja linearna, kontrastowa wobec płaszczyzny tła. Pierwszym świadectwem tej artystycznej zmiany jest rozpoczęty w 1945 r. cykl rysunków „Warszawa 1945”, przedstawiający zburzoną i spaloną przez Niemców stolicę Polski, eksponowany na jednej z pierwszych powojennych wystaw w warszawskim Muzeum Narodowym w 1947 r. Ten szczególny cykl posiada z jednej strony cechy dokumentacyjne, z drugiej jest rodzajem emocjonalnego zapisu indywidualnej pamięci. Dla Kulisiewicza doświadczenie wojny i pamięć o niej były przez całe życie bardzo żywe. Wciąż powracał do tematu wojny i zburzonej stolicy w cyklu utrzymanym w niemal abstrakcyjnej konwencji, zatytułowanym „Krajobrazy spalone”. W dorobku Kulisiewicza były to jedyne prace, które tak istotnie oddalały się od konwencji przedstawiającej, zdecydowanie dominującej w jego dorobku. Warto pamiętać ponadto, że rysunek był początkowo realizowany przez Kulisiewicza w sposób zbliżony do formuły tradycyjnej, wykorzystującej modelunek światłocieniowy, następnie stopniowo sprowadzany do formuły radykalnie syntetycznej, w której mistrzowsko kreślona kreska lapidarnie opisywała przedstawiany motyw.
PAP: Co zatem działo się dalej, skoro forma plastycznego przekazu została tak krystalicznie oczyszczona, zminimalizowana?
J. Janowski: Kulisiewicz wypracował kilka sposobów jej wyrazowej artykulacji i swobodnie, w zależności od artystycznego zamysłu, je wykorzystywał, niekiedy łącząc różne sposoby linearnego opisu. Dynamizm, swobodę i zakres poszukiwań w tym aspekcie ukazuje wiele prac z okresu współpracy z Bertoltem Brechtem.
PAP: Czy także rysunki z dalekich podróży artysty, na przykład do Azji?
J. Janowski: Oczywiście, zwłaszcza pełne subtelnego piękna prace z Meksyku czy wyglądające niemal jak dzieła chińskiej kaligrafii rysunki z podróży do Chin i Indii. Niektóre z wykonanych wówczas prac stanowią modelowy dla ówczesnych stylistycznych poszukiwań Kulisiewicza przykład zestrojenia linearnego opisu kształtów z ciemnymi płaszczyznami nanoszonymi pędzlem, jak np. praca zatytułowana „Kaktus organon” z cyklu „Meksyk”, ale także czystej linearności, najbardziej charakterystycznej dla dorobku mistrza. Są wśród tych prac eksponowane na wystawie pejzaże: „Pejzaż II”, „Pejzaż V”, „Pejzaż VIII” i „Pejzaż X” z cyklu „Chiny”, bliski ekspresyjnej kaligrafii pejzaż „W drodze do Kantonu” z 1952 r., a także klasyczne w wyrazie portrety, jak ten może najwspanialszy spośród wszystkich piękny profil, wzbogacony odciskaną akwarelą, zatytułowany „Portret dziewczyny” z cyklu „Meksyk” z 1959 r.
PAP: Kulisiewicz po mistrzowsku opisywał swoją kreską piękne, proporcjonalne, ale i zazwyczaj pełne kształty rzeźb antycznych.
J. Janowski: Szczególnym i oryginalnym zbiorem prac przedstawiających antyczne rzeźby jest cykl ilustracji do tekstu „Godzina śródziemnomorska” Jana Parandowskiego. Stanowił on niewątpliwie ciekawe wyzwanie artystyczne. Najbardziej oryginalną jego cechą jest nadanie głębi i przestrzenności przedstawianym rzeźbom antycznym przy pomocy meandrującej linearności. Doskonałym przykładem tej techniki jest rysunek zatytułowany „Głowa III” z 1969 r., zwłaszcza zaś wijąca się niczym górski strumyk linearna artykulacja brody przedstawionego profilu rzeźby greckiego herosa. Można odnieść wrażenie, że artysta zamierzał przy pomocy cienkiej linii analitycznie opisać wgłębienia i wypukłości rzeźby. Tego typu rozwiązanie pozwoliło nie tylko zaakcentować przestrzenny charakter rzeźby, ale także nadać wizerunkowi sugestywną dynamikę i siłę. Doskonale też dopełniało klasyczną, syntetyczną w wyrazie oraz przerywaną nerwowo, ekspresyjną linearną artykulację rysunków Kulisiewicza. Wszystkie te wyrazowe strategie określają istotę lapidarnego piękna, zawartego w rysunkach największego mistrza tej techniki w XX stuleciu.
Wystawa „Kulisiewicz. Lapidarne piękno” w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie będzie czynna do 5 marca 2023 r.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
abe/ skp/