Zgodnie z wieloletnią tradycją, 19 listopada w ukraińskim Drohobyczu przy ulicy Tarasa Szewczenki zostanie upamiętniona rocznica śmierci Brunona Schulza - poinformowano na stronie Bruno Schulz Museum na Facebooku. Wydarzeniu "Druga Jesień", zgodnie z tradycją, będzie towarzyszyć m.in. modlitwa ekumeniczna
Bruno Schulz, polski prozaik, grafik i malarz, zginął 19 listopada 1942 r., zastrzelony przez niemieckiego oficera Karla Guenthera na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Czackiego (obecnie to fragment ul. Tarasa Szewczenki), na terenie drohobyckiego getta.
Obecnie znajduje się tam tablica z napisem "W tym miejscu 19.XI.1942 r. zginął zastrzelony przez gestapowca wielki artysta, drohobyczanin, Bruno Schulz" w językach polskim i ukraińskim. Projekt literacko-artystyczny "Druga Jesień" (nazwa nawiązuje do tytułu jednego z schulzowskich opowiadań), którego organizatorem jest m.in. Muzeum im Brunona Schulza w Drohobyczu, odbywa się co roku od wczesnych lat dwutysiecznych. Do tradycji należą modlitwa ekumeniczna w miejscu śmierci autora "Sanatorium pod klepsydrą" oraz czytanie fragmentów jego prozy.
"To wzruszający moment, wydarzenie o ekumenicznym i kulturowym wymiarze, jedyne w swoim rodzaju" - napisano na stronie internetowej Stowarzyszenia Festiwal im. Brunona Schulza.
Wydarzenia upamiętniające postać Schulza w Drohobyczu odbywają się od lat. Zainicjowali je literaturoznawczyni dr Wiera Meniok i jej mąż, reżyser teatralny, działacz na rzecz promocji kultury Igor Meniok. To oni powołali Polonistyczne Centrum Naukowo-Informacyjne na Uniwersytecie w Drohobyczu, założyli Muzeum Brunona Schulza w pokoju profesorskim pisarza, mieszczącym się w dawnym gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły, gdzie przed wojną Schulz uczył rysunku i robót ręcznych. Zainicjowali również Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza w Drohobyczu, odbywający się w cyklu dwuletnim od 2004 roku, a także coroczny projekt "Druga Jesień".
19 listopada 1942 r., około południa, Bruno Schulz szedł ulicami getta w Drohobyczu, prawdopodobnie po chleb na drogę — najbliższej nocy miał uciekać z getta do Warszawy. Nie wiedział, że tego akurat dnia w getcie trwa akcja przeprowadzana przez Niemców w odwecie za postrzelenie jednego z gestapowców. Na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Czackiego spotkał Schulza oficer niemiecki Karl Guenther i zastrzelił go na miejscu.
Schulz zginął około 100 metrów od swego pierwszego domu rodzinnego przy drohobyckim Rynku. Urodził się tam 12 lipca 1892 r., był trzecim i najmłodszym dzieckiem Jakuba Schulza, kupca bławatnego. W domu nie kultywowano tradycji żydowskich, rodzina była polskojęzyczna. Dzieciństwo i młodość Bruno Schulza upłynęły w jednopiętrowym domu nr 12 przy Rynku, na parterze znajdował się sklep z materiałami.
Z Drohobyczem - małym kresowym miasteczkiem, gdzie sporą część ludności stanowili Żydzi - Schulz związany był przez całe życie. Uczył się w drohobyckim gimnazjum, gdzie w 1911 r. zdał maturę. Próbował studiów architektonicznych na Politechnice Lwowskiej, specjalizując się w grafice i rysunku, ale w 1913 roku zrezygnował i powrócił do Drohobycza. W 1915 roku zmarł ojciec Schulza, potem jego brat Izydor, po którego śmierci na artystę spadł obowiązek utrzymania rodziny - matki, siostry i siostrzeńców.
W 1924 roku Schulz podjął pracę jako nauczyciel rysunków i kierownik wydziału robót ręcznych w państwowym gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły. Nie przepadał za tym zajęciem, o czym pisał w listach do znajomych, ale jego uczniowie zapamiętali go jako dobrego nauczyciela. Alfred Schreyer, uczeń pisarza, wspominał, że był bardzo cichy, delikatny i skromny, ale miał autorytet, choć nigdy nie stawiał dwój. Jako nauczyciel rysunków Schulz pracował do 1941 r.
W latach 20. Schulz zaczął pisać, początkowo do szuflady. W 1933 r. zadebiutował w "Wiadomościach Literackich" opowiadaniem "Ptaki", które zwróciło uwagę stołecznych literatów na tajemniczego nauczyciela rysunków z kresowego miasteczka. Zaczął korespondować z Zofią Nałkowską, dzięki pomocy której w tym samym roku wydał w wydawnictwie Rój "Sklepy cynamonowe". Pierwszy znany utwór Schulza "Noc Lipcowa" z 1928 r., został opublikowany dopiero w 1936 r., w tomie "Sanatorium pod Klepsydrą". Nikomu nieznany nauczyciel z dnia na dzień stał się postacią publiczną, Schulz zaczął częściej bywać w Warszawie, wszedł w świat literacki. Twórczość Schulza - zarówno plastyczna, jak i pisarska - to opowieść o jego własnych słabościach, zawiłościach psychiki, obsesjach, pasjach i kompleksach. Artysta cierpiał na agorafobię, był odludkiem, człowiekiem małomównym, uchodził za dziwaka. Popadał w stany depresyjne, często chorował. Uchodził za brzydala, nigdy się nie ożenił, choć jego twórczość przesiąknięta jest fascynacją kobietami.
Po zajęciu Drohobycza przez wojska radzieckie we wrześniu 1939 r. Schulz nadal pracował jako nauczyciel. Podobno z okazji zbliżającej się rocznicy rewolucji październikowej nakazano mu namalowanie portretu Stalina. Podczas demonstracji padający deszcz zaczął zmywać farby z portretu, Schulz miał wtedy powiedzieć: "Po raz pierwszy w życiu nie żal mi mojej pracy".
Niemcy wkroczyli do Drohobycza latem 1941 roku, a jesienią utworzyli getto. Schulz dostał się "pod opiekę" gestapowca Feliksa Landaua, dla którego malował obrazy i porządkował skonfiskowane przez Niemców księgozbiory. Landau uchodził za jednego z bardziej okrutnych i bezwzględnych SS-manów, ale Schulza chronił. Artysta malował jego portrety, wykonał też w jego willi malowidła ścienne - ściany sypialni synka Landaua pokrył barwnymi ilustracjami bajek. Protekcja gestapowca przyniosła Schulzowi dalsze profity - dostał rozkaz namalowania fresków w szkole jeździeckiej SS oraz w siedzibie gestapo.
Przyjaciele Schulza w Warszawie, Zofia Nałkowska, Tadeusz Sturm de Sztrem, starali się wydostać go z getta. W lecie 1942 roku przesłali mu fałszywe "aryjskie papiery", ale semicki wygląd Schulza wykluczał samodzielne podróżowanie. Do Drohobycza miał pojechać żołnierz AK w przebraniu oficera gestapo i pod jakimś urzędowym pretekstem przewieźć Schulza jako więźnia do Warszawy. Załatwiono mu w lasach koło Spały bezpieczne mieszkanie i utrzymanie. "Boję się, że mnie rozpoznają i na jakiejś małej stacyjce wywloką z pociągu i zastrzelą w najbliższym lesie. Słyszałem o tym, to się często zdarza" - powiedział Schulz przyjacielowi, z którym spotkał się ostatniego dnia życia - 19 listopada 1942 roku. Ta rozmowa miała być pożegnaniem, przed rychłym wyjazdem artysty z getta.
Tego samego dnia, kilka godzin wcześniej, w drohobyckim getcie postrzelony został jeden Niemców. Zorganizowano akcję odwetową. Wśród esesmanów, którzy tego dnia przechadzali się po ulicach getta strzelając do wybranych Żydów był Karl Guenther, rywalizujący z protektorem Schulza. Kilka dni wcześniej Landau upokorzył Guenthera - zastrzelił na ulicy jego protegowanych: dentystę Loewa oraz stolarza Hauptmana. 19 listopada 1942 roku, który przeszedł do historii drohobyckiego getta jako "czarny czwartek", Guenther szukał Schulza na ulicach. Dogonił go obok niskiego murku miejskiego parku na ul. Czackiego i zastrzelił na miejscu. Podobno potem Guenther miał drwić z Landaua mówiąc "zastrzeliłem twojego Żyda!". Schulz został przypuszczalnie pochowany przez swojego przyjaciela, pisarza Izydora Friemana na cmentarzu żydowskim, dziś już nieistniejącym.
W getcie Schulz rozdawał swoje prace różnym znajomym, licząc na to, że któryś z pakietów rękopisów i rysunków ocaleje. Po wojnie ich poszukiwania prowadził pisarz i badacz twórczości Schulza Jerzy Ficowski, udało się znaleźć sto kilkadziesiąt listów i paręset rysunków Schulza. Zaginęły opowiadania, dzienniki, tysiące listów, duży esej o krytyce literackiej, bruliony z różnymi fragmentami i pomysłami pisarskimi. Wiadomo, że pisarz miał w planach opublikowanie powieści zatytułowanej "Mesjasz". Jak ustalił poeta, a także badacz życia i twórczości autora "Sklepów cynamonowych", Jerzy Ficowski, powieść w dużej części powstała, a być może nawet została ukończona, do tej pory nie udało się jednak odnaleźć jej rękopisu. Według teorii Ficowskiego powierzony w czasie wojny przyjacielowi Schulza tekst został przejęty przez gestapo, a następnie KGB.
Zachowane książki Bruno Schulza przetłumaczono na ponad 30 języków, jest on współcześnie jednym z najbardziej cenionych polskojęzyczych pisarzy. (PAP)
Autorka: Malwina Wapińska
mwp/ aszw/