O farmakologicznym leczeniu depresji i różnicach między "umysłem zdrowym a chorym" opowiada sztuka "Efekt" Lucy Prebble w reżyserii Agnieszki Glińskiej. Premiera przedstawienia odbędzie się 6 marca w warszawskim Teatrze Studio.
"Efekt" opowiada historię dwójki młodych ludzi, którzy zgłaszają się jako ochotnicy do badań klinicznych nad nową generacją leków antydepresyjnych. Zostają zamknięci, odizolowani od świata zewnętrznego i poddani działaniu kolejnych dawek leku. Jednymi osobami, z którymi przebywają są lekarze i pielęgniarki, prowadzący eksperyment. To sprawia, że Maja i Tristan zadają sobie egzystencjalne pytania o kondycję ludzką, prawdziwość odczuwanych uczuć i granicę między "umysłem zdrowym" i "chorym", różnicę między melancholią a depresją.
Twórcy spektaklu odwołują się do książki "Melancholia" Antoniego Kępińskiego, podkreślając jednak, że poza rozpatrywaniem ludzkiej psychiki z pozycji humanistycznej, sztuka Prebble uwydatnia aspekt etyczny, stawiając pytanie o to, czy melancholię powinno się leczyć chemicznie; czy wybierając takie rozwiązanie, człowiek nie odbiera sobie ważnego doświadczenia, jakim jest radzenie sobie z problemami bez pomocy lekarstw. Twórcy stawiają pytanie o to, kto tworzy kategorie normalności i o skalę władzy koncernów farmaceutycznych nad ludzkimi umysłami.
"Każdy widz musi indywidualnie ocenić, gdzie przebiega granica chęci, potrzeby pomocy farmakologicznej - czy w ogóle taka granica istnieje? Może człowiek jest w stanie poradzić sobie z natłokiem życia bez pomocy leków (...)? O tym opowiada ta sztuka. Na ile ufamy samym sobie, że coś czujemy naprawdę, a na ile jest to działanie leku" - powiedział Łukasz Simlat, odtwórca roli Tristana, podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Teatrze Studio.
"Każdy widz musi indywidualnie ocenić, gdzie przebiega granica chęci, potrzeby pomocy farmakologicznej - czy w ogóle taka granica istnieje? Może człowiek jest w stanie poradzić sobie z natłokiem życia bez pomocy leków (...)? O tym opowiada ta sztuka. Na ile ufamy samym sobie, że coś czujemy naprawdę, a na ile jest to działanie leku" - powiedział Łukasz Simlat, odtwórca roli Tristana, podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Teatrze Studio.
Jak podkreślił, na scenie "ścierają się cztery światy: dwóch lekarzy i dwóch pacjentów". "Dwa techniczne podejścia do zawodu lekarza - jedno, uznające, że antydepresant jest zbawieniem dla człowieka, drugie przekonujące, że jednak można poradzić sobie bez niego. Jest także dwójka, wrzuconych w tę sytuację, bohaterów: jedna osoba wierzy, że wszystko, co się dzieje wokół niej jest prawdziwe; druga jest przekonana, że to efekt przyjmowania leku. Każda ma do pewnego stopnia rację. Potrzeba środka farmakologicznego jest współcześnie niemal przymusowa - w wielu przypadkach takie środki są niezbędne. Mogą nam pomóc, ale zatraca się nasza osobowość, nasze czucie. Czy to jeszcze jesteśmy my, czy już chemia, która na nas działa?" - zastanawiał się aktor.
"To dwie skrajne postawy - luźnego podejścia do życia i racjonalizacji świata. Zderzenie tych postaci i uczucie, jakie się między nimi pojawia, wywołuje huśtawkę emocjonalną. W tym wszystkim pojawia się jeszcze lek. Ci ludzie są ze sobą zderzeni w dość niefortunnych okolicznościach" - powiedział Simlat. "Ludzie boją się przyznać do depresji - nie wiadomo jak to traktować, czy to choroba czy po prostu stan (...). Nie przypominam sobie sztuki teatralnej, która przełamywałaby temat tabu, jakim są środki farmakologiczne, pozwalające żyć, myśleć, czuć, płakać. Myślę, że o tym trzeba mówić" - ocenił.
Premierze towarzyszyć będzie cykl dyskusji "Jej wysokość melancholia". Zaplanowano m.in. dyskusje "Psychoterapia w depresji/leczymy duszę" i wykład Ewy Modzelewskiej-Kossowskiej (9 marca) oraz "Melancholia czy depresja/czy leczyć smutek?" prof. Andrzeja Ledera (23 marca).
W spektaklu występują m.in.: Agnieszka Pawełkiewicz, Dominika Ostałowska, Łukasz Simlat, Krzysztof Stroiński, Agata Góra. (PAP)
pj/ agz/