Pierwsza rada to należy ustalić autorstwo, autentyczność lub wartość obrazu, sprawdzając, czy artysta i jego prace figurują w bazie danych o polskich dziełach sztuki – powiedział PAP Rafał Kamecki, ekspert rynku sztuki, szef portalu Artinfo.pl
PAP: Bywa, że na rynku sztuki pojawiają się dzieła „znikąd”. Znane są przypadki odkrywania cennych obrazów, wiszących latami na ścianach domów, dworków lub wręcz odnalezione na strychach. Jak się sprawdza ich autentyczność, rekonstruuje ich historie? Ostatnio znany dom aukcyjny zaprezentował po raz pierwszy od 133 lat obraz Chełmońskiego. Jak stwierdzić, że pejzaż Chełmońskiego to Chełmoński, ułan Jerzego Kossaka to Kossak a śniegi Fałata to płótna jego autorstwa?
Rafał Kamecki: Autorstwo, autentyczność i wartość obrazu można ustalić korzystając z bazy wiedzy o polskich dziełach sztuki, na naszym portalu Artinfo. Od roku 2000 prowadzimy pełną dokumentację rynku sztuki, uwzględniającą wszystkie aukcje i dzieła, jakie się na nich pojawiały.
PAP: Co konkretnie w niej znajdziemy?
Rafał Kamecki: Przede wszystkim Indeks artystów, zawierający 34 tysiące nazwisk polskich artystów, tych, którzy od 2000 roku, a więc w zasadzie od początków kształtowania się naszego rynku sztuki, pojawiali się na aukcjach w naszym kraju. Jeśli artysta nie figuruje w tym spisie, to jest pierwszy sygnał do czujności. Natomiast jeśli interesujące nas nazwisko pojawia się w nim, a bywa, że takich rekordów jest kilkadziesiąt albo kilkaset, to jest oczywiste, że funkcjonuje on i jego dzieła na rynku sztuki. Przykładowo, Jacek Malczewski ma w bazie Artinfo 1835 notowań. Każdy z wpisów jest opatrzony zdjęciem obrazu i szczegółowym opisem, a także informacją, kiedy dane dzieło było wystawione na aukcję, jaką miało cenę wywoławczą, jaką estymację, czyli wstępną wycenę i czy zostało sprzedane. Dzięki temu można ustalić czy dany artysta występuje na aukcjach, można oszacować wartość dzieła sztuki a także po części ustalić jego autentyczność.
PAP: Co to znaczy „po części” ustalić autentyczność?
Rafał Kamecki: Zdjęcia i opisy są rodzajem metryczki dzieła sztuki. Potwierdzają tożsamość obrazu. Pozwalają też na szybkie zidentyfikowanie naiwnych falsyfikatów bądź powzięcie podejrzenia, co do danego obiektu. Ale oczywiście, aby dokładnie zbadać dzieło sztuki i jego historię – ważny jest kolejny etap, czyli kontakt z ekspertem - może nim być na przykład pracownik domu aukcyjnego, który w biurze przyjęć udzieli właściwych informacji. Można też kontaktować się z galeriami, które specjalizują się w sprzedaży sztuki współczesnej. A przy dziełach z obszaru sztuki dawnej, np. przy ocenia „czy Chełmoński to Chełmoński” należy odwołać się do wiedzy ekspertów, historyków sztuki, często autorów monografii. Bywa i tak, że powstają interdyscyplinarne projekty badawczo-wystawiennicze związane z pełnym monograficznym opracowaniem danego artysty i jego twórczości. Tak jest właśnie w przypadku Józefa Chełmońskiego. W realizacji projektu weźmie udział zespół kuratorów, konserwatorów oraz specjalistów związanych z trzema muzeami narodowymi: w Warszawie, Krakowie i Poznaniu. Prace te związane są z planowaną na przełomie lat 2024–2025 wystawą: w Muzeum Narodowym w Warszawie, Muzeum Narodowym w Poznaniu oraz Muzeum Narodowym w Krakowie.
Podsumowując, wszystkie obiekty, które trafiają na aukcje w domach aukcyjnych są sprawdzane co do autentyczności, stanu zachowania oraz wartości; a domy aukcyjne korzystają z bazy wiedzy na stronach Artinfo. Domy aukcyjne i galerie budują swoją pozycję latami, za każdą decyzją o przyjęciu dzieła na aukcję stoi ich reputacja i odpowiedzialność względem kolekcjonerów.
PAP: A jakie są inne formy weryfikacji autentyczności dzieła i jego wartości?
Rafał Kamecki: Na świecie rozwinął się system instytucji badających autentyczność dzieł sztuki. Są to zazwyczaj fundacje przypisane do danego artysty lub całe instytuty badawcze. W Polsce to zjawisko zaczyna dopiero się tworzyć. Istnieją już takie fundacje, jak Fundacja Nowosielskich czy Fundacja Andrzeja Wróblewskiego. Fundacje te mogą potwierdzić autentyczność prac Jerzego Nowosielskiego i Andrzeja Wróblewskiego. Jeśli jesteśmy w posiadaniu dzieła któregoś z tych artystów bądź jesteśmy zainteresowani ewentualnym kupnem lub sprzedażą to na pewno warto skonsultować się z fundacją. Usługa taka może być odpłatna, ale atest wydany przez taką fundację będzie bardzo ważnym dokumentem również, co ważne, mogącym wpłynąć na końcową cenę sprzedaży. Obraz zaopatrzony w ekspertyzę, dokumentację czy opracowanie wykonane przez fundację łatwiej i z większą „korzyścią” będzie można sprzedać na rynku.
PAP: Jakie są jeszcze źródła wiedzy na temat dzieł pojawiających się na rynku?
Rafał Kamecki: W Europie, w Ameryce funkcjonują tzw. katalogi raisonné, czyli katalogi dzieł wszystkich danego artysty. U nas tego typu opracowania jeszcze nie istnieją, ale trwają prace np. nad utworzeniem takiego katalogu dzieł wszystkich Andrzeja Wróblewskiego. Podobnie, jako wstęp do katalogu raisonné, ma powstać obszerna publikacja będąca efektem projektu badawczego związanego z Chełmońskim i planowaną wystawą.
PAP: A czy istnieje praktyka zwracania się do samego twórcy w celu potwierdzenia autentyczności jego dzieła?
Rafał Kamecki: Bezpośrednio kontakt z artystą i potwierdzenie u niego autentyczności dzieła jest podstawowym działaniem, z którego korzystają domy aukcyjne. Artysta, rodzina lub spadkobiercy mogą wydać np. zaświadczenie o autentyczności. Tak jest m.in. przy Ryszardzie Winiarskim, przy Janie Tarasinie, Edwardzie Dwurniku i przy wielu innych artystach z kręgu współczesności.
PAP: A co z ekspertyzami chemicznymi, badaniami promieniami UV, czy są często stosowane?
Rafał Kamecki: To bardzo powszechna metoda sprawdzania dzieł. Ekspertyza chemiczna polega na badaniu m.in. pigmentu w farbach, którymi był malowany obraz. Jest to metoda w przypadku sztuki dawnej dość skuteczna. Badanie promieniami ultrafioletowymi jest też często stosowane. Każdy dom aukcyjny w ramach podstawowych badań, zwłaszcza jeśli chodzi o sztukę dawną, przeprowadza sprawdzenie pod światłem UV sygnatury, ale też prześwietlany jest cały obraz pod kątem przemalowań, retuszy.
PAP: Niekiedy rynek sztuki elektryzuje wieść o jakimś niebywałym odkryciu obrazu. Wieść się rozchodzi… Czy fama o jakimś dziele sztuki ma wpływ na jego wartość?
Rafał Kamecki: W gronie wytrawnych kolekcjonerów, doświadczonych osób, ale też ekspertów, istnieje od zawsze instytucja nieformalna, czyli zasięganie opinii wśród kolegów. Bywa że kolekcjonerzy, a wielu z nich ma bogatą i ugruntowaną wiedzę z zakresu twórczości wybranego artysty, mogą mieć znacznie dokładniejsze rozeznanie niż niejeden ekspert czy nawet muzealnik. Wynika to zazwyczaj z setek lub tysięcy oględzin prac danego artysty i doświadczeń zbieranych na przestrzeni naprawdę wielu lat. Ta praktyka – wymiana informacji i zasięganie porady u kolegów z branży, co do autentyczności danego dzieła sztuki - jest wyjątkowo skuteczna. Często wyobraźnia nam podpowiada, że może oto mamy do czynienia z wybitnym dziełem i brak nam wówczas chłodnego osądu. Spojrzenie innej osoby, zaprzyjaźnionego kolekcjonera, może okazać się pomocne. Gdy mam wątpliwości korzystam z opinii kolegów. Niekiedy jest to najszybsza i najskuteczniejsza forma sprawdzenia statusu danego dzieła.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)