"Szekspir był niesamowicie świadomy swojej publiczności. Jestem pewna, że dzisiaj korzystałby z Twittera i Instagrama, żeby eksperymentować ze swoimi tekstami" - tłumaczy w rozmowie z PAP Rosemary Hilhorst, dyrektor programu szekspirowskiego w British Council. W weekend Wielka Brytania obchodzi 400. rocznicę śmierci brytyjskiego pisarza.
PAP: Cała Wielka Brytania szykuje się do wyjątkowych uroczystości, celebrujących wpływ Szekspira na brytyjską kulturę. Chyba nie jest trudno promować kogoś, kogo wszyscy znają i lubią?
Rosemary Hilhorst: Szekspir jest niesamowitym fenomenem, nie tylko dla kulturowych purystów. Dostępne są dziesiątki jego tekstów, ale też sztuki i filmy oparte na tym, co napisał. Wiele osób zna jego twórczość jeszcze ze szkoły, ale towarzyszy im przez całe życie, poruszając tak aktualne i ważne tematy: przywództwo, siła, władza, sprawiedliwość, rodzina, miłość. To jest uniwersalne, dotyczy ludzi na całym świecie. Wszyscy wiedzą, że "wielkim człowiekiem był".
Pytanie, przed którym stanęliśmy przed tą rocznicą dotyczyło tego, jak przełożyć teksty Szekspira na język cyfrowych pokoleń.
PAP: To nie jest proste. Teksty Szekspira są dość wymagające dla odbiorców.
Rosemary Hilhorst: Tak, wymagają uwagi i pewnej pracy nad odbiorem tekstu. Stąd to było niesamowite wyzwanie: jak skondensować to do krótkich klipów, opowieści, strony internetowej, zawsze zostawiając coś niedopowiedzenia, aby była przestrzeń dla tych odbiorców, żeby sami mogli zgłębić jego teksty lepiej. Staramy się przyciągnać fantastycznymi słowami, opowieściami, fragmentami, wciągając stopniowo w głąb historii.
PAP: Szekspir nie miałby wam tego za złe takiej zabawy tekstem?
Rosemary Hilhorst: On był wyjątkową postacią, niesamowicie świadomą swojej publiczności, więc już wtedy wiedział, że musi sprawiać, aby jego tekst był ogólniedostępny, traktowany jako rozrywka. W londyńskim teatrze Globe na publiczności siedziały nie tylko elity, ale tez zwykli ludzie z miasteczek i wiosek, a jego zadaniem było sprawić, żeby wszyscy się doskonale bawili.
Warto pamiętać, że ówczesny teatr miał niewiele wspólnego z naszym dzisiejszym, zaczerpiętym z wiktoriańskich czasów: jego publiczność głośno reagowała, odkrzykiwała, angażowała się w sztukę, a nawet rzucała pomidorami, jak miała wszystkiego dość. Jestem pewien, że dzisiaj odnalazłby się w mediach społecznościowych: korzystałby z Twittera i Instagrama, żeby dalej eksperymentować z formą swoich tekstów. (śmiech)
PAP: Jednym z najpotężniejszych narzędzi dostosowania twórczości do odbiorców stał się dla Szekspira język. Bawił się nim, eksperymentował, tworząc - jak wielu uważa - zręby pod to, jak brzmi dzisiejszy angielski.
Rosemary Hilhorst: Trzeba pamiętać, że kiedy Szekspir pisał swoje teksty, angielski nie był jedynym językiem elit. Używali równie biegle francuskiego, łaciny... On słuchał języka ulicy i wprowadzał go do swoich sztuk. Co ciekawe, teatr Globe zrobił kiedyś eksperyment i wystawił je w oryginalnym brzmieniu - wiele osób podkreślało, że było to dla nich prostsze w odbiorze, mimo, że wiele rozwiązań gramatycznych widzieli przecież po raz pierwszy w życiu.
Co ciekawe, bardzo wiele osób myli teksty Szekspira z Biblią. Kilka dni temu BBC zrobiło quiz, prosząc o rozpoznanie, czy dane zdanie pochodzi z jego sztuk czy z Biblii - bardzo wiele osób odpowiadało niepoprawnie. On na pewno doskonale znał Biblię, czerpał z zawartych tam zwrotów i motywów, ale dodając swoje, inne ujęcie tematu.
Rosemary Hilhorst: Szekspir jest niesamowitym fenomenem, nie tylko dla kulturowych purystów. Dostępne są dziesiątki jego tekstów, ale też sztuki i filmy oparte na tym, co napisał. Wiele osób zna jego twórczość jeszcze ze szkoły, ale towarzyszy im przez całe życie, poruszając tak aktualne i ważne tematy: przywództwo, siła, władza, sprawiedliwość, rodzina, miłość. To jest uniwersalne, dotyczy ludzi na całym świecie.
PAP: Brzmi nieco jak ktoś, kogo współcześnie określamy słowem hipstera.
Rosemary Hilhorst: Był pragmatykiem; robił to, co było niezbędne. Dzisiejsze pojęcie hipstera jest dość szczególne, ale na pewno tak: młody, z miasta, na bieżąco z tym, co się dzieje, chcący brać w tym udział i wpływać na świat wokół niego. Ktoś mógłby go opisać hipsterem. Jestem pewna, że dzisiaj odnalazłby się w róznym stopniu w Southwark, gdzie stoi teatr, jak i w Shoreditch, dzielnicy hipsterskich knajp i klubów.
Szekspir też lubił tworzyć nowe słowa i zwroty. Profesor David Crystal, literaturoznawca, szacuje, że ponad 1000 słów zawdzięczamy właśnie jemu, m.in. alligator, eyeball (gałka oczna) i addiction (uzależnienie).
PAP: Masz swoje ulubione powiedzenie, które wywodzi się z Szekspira?
Rosemary Hilhorst: Im dłużej się tym zajmuję, tym lepiej poznaję jego teksty. Mój ulubiony fragment jest z Hamleta, to kwestia Ofelii, która mówi: "Wiemy, kim jesteśmy, ale nie wiemy, kim stać się możemy". Niezwykle inspirujące i aspiracyjne, szczególnie wypowiedziane przez kobietę. Prosty przekaz: zawsze można więcej, istnieją możliwości. Jak dalece możemy się rozwinąć, dokąd możemy dojść? Fascynujące. Chociaż, niestety, Ofelii to wówczas nie pomogło. (śmiech)
PAP: To niezwykle feministyczny przekaz. Zaskakujący, jak na początek XVII wieku.
Rosemary Hilhorst: Tym bardziej, jeśli będziemy pamiętać, że wówczas kobiety nie grały nawet w teatrach. To jest kolejny dowód na to, jak niesamowity był Szekspir. Niezwykle otwarty na świat, na pełne przedstawienie tematów, którymi się zajmował. Wiele osób odpuściłoby sobie taki tekst wypowiedziany przez kobietę.
PAP: W ramach działań British Council, pracujecie też z dziećmi, w oparciu o sztuki Szekspira.
Rosemary Hilhorst: Przygotowaliśmy specjalny program zajęć szkolnych, gdzie czerpiemy z jego tekstów, dodajemy współczesny kontekst i rozmawiamy o poważnych, dużych kwestiach we współczesnym świecie - nierównościach, władzy, sprawiedliwości, relacjach rodzinnych... Wysłaliśmy to do ponad 30 tys. szkół na terenie całej Wielkiej Brytanii; szykujemy się do udostępnienia podobnych materiałów w innych krajach.
PAP: Jednym z fenomenów Szekspira jest właśnie jego popularność poza granicami Wielkiej Brytanii. Według waszych badań, jest on uwielbiany na całym świecie, jego wskaźników popularności mógłby pozazdrościć niejeden polityk, a dla świata jest większym symbolem Wielkiej Brytanii niż Królowa...
Rosemary Hilhorst: Tak. To akurat nas naprawdę zaskoczyło. Kiedy robiliśmy ten sondaż, liczyliśmy się z obecnością piłkarzy, może Harry'ego Pottera albo JK Rowling, a pierwsze miejsce królowej Elżbiety II wydawało się być niezagrożone. A jednak - Szekspir pokonał ich wszystkich, o kilka dystansów!
Myślę, że to zasługa tej uniwersalności jego tekstów. Tematy, które porusza są globalne, może z niewielkimi różnicami regionalnymi...
PAP: Z tej popularności na pewno wynikają też dla Wielkiej Brytanii konkretne korzyści: wzrost tzw. "soft power", atrakcyjności państwa i zdolności wywierania wpływu, ale też zwiększony ruch turystyczny?
Rosemary Hilhorst: Niewątpliwie. Szekspir jest niezwykle kojarzony z Wielką Brytanią. Kiedy tylko ktoś uczestniczy w naszych wydarzeniach kulturalnych, pokazach sztuk, filmów, natychmiast ich opinia o naszym kraju wzrasta, nawet jeśli nigdy w nim nie byli. Wiele osób wtedy zaczyna planować wyjazd na Wyspy - do Statford-upon-Avon, gdzie Szekspir się urodził, albo do Londynu.
PAP: Wystawialiście jego twórczość też w bardzo politycznych sytuacjach, na całym świecie. Dlaczego?
Rosemary Hilhorst: Chcemy dotrzeć z jego twórczością wszędzie, aktywnie. Wspieramy podróże brytyjskich teatrów od naszego powstania, w latach 30. ubiegłego wieku. Projekt, który kończy się w rocznicy weekend jest jednak faktycznie niezwykły: założeniem było odwiedzenie wszystkich krajów świata, może poza Koreą Północną.
Wspieraliśmy aktorów szczególnie w tych trudniejszych krajach, gdzie sytuacja jest bardzo niestabilna. W efekcie grali w Kabulu, przed 300 osobami z lokalnej społeczności, ale też w Iraku, obozie dla uchodźców w Calais, na ukraińskim Majdanie. Niezapomniane doświadczenie - zarówno dla aktorów, jak i publiczności.
PAP: W ramach obchodów 400. rocznicy śmierci Szekspira, stworzyliście również specjalny program dla Polski. Na czym polega?
Rosemary Hilhorst: Tak, skupiony na Gdańsku. Tamtejszy Teatr Szekspirowski jest absolutnie niesamowity - współczesny budynek z fantastyczną historią. Wystarczy pomyśleć, że to jest prawdziwe miejsce, gdzie The King's Men - grupa aktorska, z którą był związany Szekspir - wystawiali swoje sztuki. Niesamowite. Ogromne wrażenie robi na mnie zresztą transformacja całego miasta. Pamiętam swoją wizytę tam we wczesnych latach 90. i niedawno, widzę, jak wiele się zmieniło.
Cieszę się, że udało nam się stworzyć oddzielny program dla Gdańska z pokazem filmów z "The Complete Walk" - 37 krótkich klipów przedstawiających wszystkie sztuki Szekspira, nakręconych z udziałem znanych brytyjskich aktorów - a także happening z udziałem płaczek, przechodzących przez miasto. Jestem pewna, że to będzie fantastyczne doświadczenie.
Rosemary Hilhorst jest menedżerem kultury i dyrektorką programu szekspirowskiego w British Council, instytucji promującej brytyjską kulturę na całym świecie. Została nagrodzona Orderem Imperium Brytyjskiego czwartej klasy za zasługi dla kraju i społeczeństwa obywatelskiego.
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)
jakr/