Ewa Wolniewicz odebrała w czwartek od prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego nominację na dyrektor naczelną miejskiego Teatru Łaźnia Nowa. Zastąpi na tym stanowisku Bartosza Szydłowskiego, który w lipcu złożył rezygnację. Pracę w teatrze rozpocznie w poniedziałek.
"Oczekuję, że nowa dyrektor naczelna Łaźni wyprostuje sytuację finansową, wszystkie uchybienia natury organizacyjnej i administracyjnej i sprawi, że Łaźnia będzie działała według zasad, które nie będą wzbudzały żadnych emocji, w tym także emocji publicznych" - powiedział PAP wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig.
Prezydent Krakowa szukał na stanowisko dyrektora naczelnego osoby z doświadczeniem w administrowaniu kulturą, ale spoza środowiska krakowskiego. Nowego dyrektora miasto nie musiało wybierać w drodze konkursu. Prowadzono rozmowy z kilkoma kandydatami.
Bartosz Szydłowski dalej będzie pracował w Łaźni Nowej, ale jako dyrektor artystyczny.
Ewa Wolniewicz po odebraniu nominacji powiedziała PAP, że widziała się już z Bartoszem Szydłowskim i podkreśliła, że "jest nastawiona na współpracę". "Rozmawialiśmy i od poniedziałku będziemy współpracować. Chcemy, żeby informacje przekazywane z teatru były przekazywane przez nas wspólnie" – mówiła Wolniewicz.
Ewa Wolniewicz w latach 2012-2016 zarządzała ośrodkiem telewizji publicznej we Wrocławiu, wcześniej przez lata pracowała, jako dziennikarka i redaktorka. Jest absolwentką kulturoznawstwa (spec. filmoznawstwo i sztuka) na Uniwersytecie Wrocławskim. W ciągu ostatniego 1,5 roku tworzyła we Wrocławiu telewizję lokalną Echo 24 i była jej redaktor naczelną.
W połowie maja krakowski radny PiS Adam Kalita złożył interpelację w sprawie nieprawidłowości w Teatrze Łaźnia Nowa, a następnie zawiadomił prokuraturę, która prowadzi postępowanie w tej sprawie. Radny zarzucił dyrektorowi teatru niegospodarność i wydawanie publicznych pieniędzy na prywatne cele.
Urząd Miasta przeprowadził w teatrze kontrolę, podczas której stwierdzono szereg nieprawidłowości m.in. nierzetelne prowadzenie ksiąg rachunkowych i zagubienie dowodów księgowych należących do instytucji. Z dokumentu upublicznionego przez urząd wynikało m.in. że dyrektor wypłacał swojej zastępczyni, a prywatnie swojej żonie wynagrodzenie wyższe, niż sam otrzymywał, choć nie było to uzasadnione zakresem zadań i odpowiedzialności.
Potwierdzono także, że publiczne pieniądze zostały wydane na zakup zegarka i ipada, choć urządzenia o porównywalnych parametrach można było kupić taniej oraz na zakup książek, chociaż w teatrze nie jest prowadzona biblioteka, a z opisu faktur nie wynikało, że są to książki potrzebne do realizacji spektakli. Kontrolerzy zwrócili też uwagę na wysokie koszty usług gastronomicznych i cateringu - 37,7 tys. zł w ciągu czterech miesięcy.
W zalecaniach po kontroli wezwano dyrektora do usunięcia wskazanych nieprawidłowości, uzupełnienia i uporządkowania dokumentacji oraz unikania działań takich jak zawieranie umów z własną żoną. Szydłowski nie podpisał protokołu pokontrolnego, uznając, że nie uwzględniono w całości ani merytorycznych wyjaśnień, ani zastrzeżeń, które składał. W wydanym oświadczeniu podkreślił, że nigdy nie traktowali z żoną teatru jako "prywatnego folwarku".(PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
edytor: Agata Zbieg
wos/ agz/