Serce Fryderyka Chopina, które po jego śmierci trafiło potajemnie do Polski, stało się inspiracją dla filmu "Numer czternasty, dom" holenderskiego performera i pianisty Guido van der Werve. Obraz zostanie pokazany w poniedziałek w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej.
Van der Werve weźmie udział w poniedziałkowym pokazie w CSW na Zamku Ujazdowskim, będzie można wtedy porozmawiać z artystą.
Film "Numer czternasty, dom" stanowi zapis podróży inspirowanej losami serca Chopina. Po jego śmierci przywiozła je potajemnie do Warszawy siostra kompozytora, Ludwika. Spełniła w ten sposób ostatnią wolę brata, który chciał, aby jego serce trafiło z powrotem do ojczyzny. Złożono je w urnie w warszawskim kościele Św. Krzyża.
Holenderski performer i pianista podjął podróż w drugą stronę - z warszawskiego kościoła Św. Krzyża do grobu Chopina na cmentarzu Pere Lachaise w Paryżu. Drogę liczącą 1700 km pokonał w ciągu 20 dni płynąc, jadąc rowerem i biegnąc.
Film zaczyna się sceną w kościele Św. Krzyża, gdzie van der Werve gra na fortepianie, a następnie wybiega, aby rozpocząć podróż. Artysta zabiera grudkę ziemi z Warszawy; po dotarciu do Paryża umieszcza ją na grobie kompozytora. Chopin, opuszczając Polskę na zawsze, zabrał ze sobą garść ziemi.
Van der Werve skomponował ścieżkę dźwiękową do filmu "Numer czternasty, dom".
Historia samotnej podróży artysty przeplata się w filmie z obrazami inspirowanymi postacią antycznego wodza Aleksandra Wielkiego, który także zmarł na obczyźnie, oraz wspomnieniami z dzieciństwa van der Werve.
Film "Numer czternasty, dom" powstał w 2012 r., po raz pierwszy był prezentowany w ramach International Film Festival w Rotterdamie.
Jak informuje warszawskie CSW, artysta bywa często określany przez krytyków, jako ukochane dziecko niemieckiego malarza romantycznego Caspara Davida Friedricha i holenderskiego konceptualisty Basa Jana Adera. "Jego niezwykle poetyckie filmy, które przedstawiają bezludne pejzaże lub rejestrują epickie, zadziwiające podróże, opowiadają o samotności i zmaganiu się z nieubłaganymi siłami natury; ich charakterystycznym walorem jest przenikliwy klimat absurdalnego humoru. Obrazom towarzyszy zazwyczaj klasyczna muzyka rozbrzmiewająca w zachwycających sceneriach" - napisano w materiałach prasowych.
Guido van der Werve (ur. 1977 w Papendrecht w Holandii) ukończył studia artystyczne w Rietveld Academie oraz Rijksakademie w Amsterdamie.
Jest performerem, który wystawia swoje ciało na wysiłek fizyczny i niebezpieczeństwo. W pracy "Numer ósmy, wszystko będzie dobrze" (2007) artysta kroczy tuż przed gigantycznym lodołamaczem, który przebija się przez skutą lodem Zatokę Fińską; van der Werve wydaje się całkowicie nieświadomy obecności olbrzymiego statku tuż za swoimi plecami.
Artysta uwiecznia swoje akcje na filmach i w postaci instalacji wideo. W innych pracach widzimy go, jak gra na pianinie ustawionym na platformie unoszącej się na środku jeziora, wciąga do mieszkania przez okno fortepian i odbywa maraton z nowojorskiej galerii do grobu rosyjskiego kompozytora Siergieja Rachmaninowa.
Prace artysty znajdują się m.in. w kolekcjach Stedelijk Museum w Amsterdamie, De Hallen w Haarlem, Goetz Sammlung w Monachium, MoMA w Nowym Jorku i w Hirshhorn Museum w Waszyngtonie.
Film "Numer czternasty, dom" będzie pokazywany w warszawskim CSW do 24 marca, w Stedelijk Museum w Amsterdamie - do 28 kwietnia. Projekcje filmu na Zamku Ujazdowski odbędą się w ramach projektu "Video Room". W jego ramach warszawskie CSW pokazuje najnowsze prace wideo polskich i zagranicznych artystów. (PAP)
mce/ mki/