W Chicago zakończyła się w miniony weekend 32. edycja Festiwalu Filmu Polskiego w Ameryce (PFFA). Główne nagrody, „Złote kamery”, otrzymały fabuła „Ikar. Legenda Mietka Kosza” Macieja Pieprzycy oraz dokument Roberta Wichrowskiego „Portret przeszłości 1920".
Pośród wyróżnionych filmów m.in. specjalną nagrodę jury dostał „Sweat” Magnusa von Horna (uhonorowany też wyróżnieniem krytyków chicagowskich) i „Okruchy śmierci – Bolimów 1915” Ireneusza Skruczaja. Od 7 listopada kinomani zobaczyli łącznie ok. 70 tytułów.
„Na naszym festiwalu po raz pierwszy nie było żadnej uroczystej ceremonii, ale też ze względu na restrykcje związane z pandemią nikt z Polski nie dotarł by spotkać się z publicznością. Ograniczenia umożliwiły za to widzom w większej liczbie, także spoza Chicago, zobaczyć filmy online” – powiedział PAP dyrektor festiwalu Krzysztof Kamyszew.
Na zamkniętym pokazie inaugurującym chicagowskie wydarzenie zaprezentowano polskiego kandydata do Oscara „Śniegu już nigdy nie będzie” Małgorzaty Szumowskiej. Jako tragikomiczną określił szef PFFA sytuację, że na wyprzedanym seansie w kinie mieszczącym 1900 osób, po specjalnym zezwoleniu gubernatora stanu Illinois, można było zgromadzić jedynie 50. Odbyły się w związku z tym trzy projekcje w różnych miejscach z taką samą liczbą widzów.
„Pokazywaliśmy dużo filmów młodych twórców, których staramy się promować. Były ciekawe debiuty filmowe, ale też kontynuacja dorobku debiutantów z zeszłych lat, np. „Jak najdalej stąd” Piotra Domalewskiego, „Smak pho” wyprodukowany przez Mariusza Włodarskiego, „Supernova” Bartosza Kruhlika i „Sukienka” Tadeusza Łysiaka. Nasi widzowie obejrzeli też amerykański, nagradzany w USA, thriller „Safe Inside” Renaty Gabrielskiej” – mówił Kamyszew.
Za znaczące szef PFFA uznał dokumenty. Wymienił m.in. „Portret przeszłości 1920” poświęcony wojnie polsko-bolszewickiej oraz „Marek Edelman… I była miłość w getcie” Jolanty Dylewskiej. Do przedstawianych dokumentów rocznicowych zaliczył „Bitwę Warszawską” Jerzego Hoffmana wyświetlaną na specjalnym pokazie, „Wojnę światów” Mirosława Borka i Krzysztofa Talczewskiego, a także „Złamane marzenia” mieszkającego w Nowym Jorku Tomasza Magierskiego.
Zwieńczeniem festiwalowych projekcji był najnowszy film Romana Polańskiego „Oficer i szpieg”, który według amerykańskich mediów prawdopodobnie nie będzie mieć w USA dystrybucji.
„Było w czym wybierać i cieszę się, że publiczność skorzystała z tej oferty, tym bardziej wobec zawieszenia wielu imprez z powodu Covid-19. Dlatego zdecydowaliśmy się pokazać filmy online w wymiarze ogólnokrajowym” – wyjaśnił Kamyszew.
Zauważył, że znaczną część widzów streamingowych stanowili mieszkańcy Florydy a także Nowego Jorku, New Jersey, a nawet Alabamy.
Głównymi sponsorami PFFA były Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP oraz Polski Instytut Sztuki Filmowej.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ jm/