Wystawa planszowa pt. „Raport ocalonego” poświęcona Tadeuszowi Różewiczowi stanęła w czwartek na Rynku w Gliwicach. 9 października – w setną rocznicę urodzin tego wybitnego poety i honorowego obywatela Gliwic – miejscowy teatr wystawi jego „Kartotekę”.
Rok 2021 został ogłoszony przez Sejm Rokiem Tadeusza Różewicza - jednego z najwybitniejszych poetów XX wieku, wszechstronnego kontynuatora nurtu awangardowego w literaturze.
Jak informuje Muzeum w Gliwicach, wystawa autorstwa Tatiany Hołowni przedstawia meandry życia, które prowadziły Tadeusza Różewicza (1921-2014) od rodzinnego Radomska, poprzez lata partyzantki w lasach kieleckich, przez Częstochowę, powojenny Kraków twórczych lat studenckich, Gliwice, aż do Wrocławia.
Kilkanaście wielkoformatowych plansz prezentuje dzieła Tadeusza Różewicza w kontekście inspiracji jego twórczości. Poeta często czerpał natchnienie z kontemplacji obrazów zarówno malarzy dawnych, jak i jemu współczesnych. Każda z plansz przedstawia zatem jeden obraz w wielkim formacie autorstwa Boscha, Bruegela St., Dürera, Velázqueza, Rembrandta, Caravaggia, Guercina, van Gogha, Böcklina, Jaremianki, Burriego i Bacona - malarzy, których obrazy inspirowały Różewicza.
"Zawsze dobrze się czułem w pracowniach malarzy czy rzeźbiarzy. Czasem nawet tam nocowałem, budziłem ich w nocy, bo chciałem się dowiedzieć, co to jest malarstwo. Chętnie i dobrze mówił o sztuce Jurek Tchórzewski. Nowosielski opowiadał o aniołach pół wieku temu, gdy kiczowatych aniołków nie sprzedawano jeszcze na każdym targu. (...) A Marysia Jaremianka w ogóle nie chciała rozmawiać o malarstwie z literatami. Za dużo gadacie! - machała ręką..." - opowiadał w wywiadzie dla Anny Żebrowskiej.
Mieszkając w Gliwicach, Różewicz chętnie odwiedzał również gliwickie muzeum. Tak wspominał swoje częste wizyty w Willi Caro: "Było kilka dobrych obrazów Holendrów - martwych natur w naszym maleńkim muzeum gliwickim. Było podejrzenie, że był tam Holbein nawet autentyczny: taki portret chłopczyka, ale były znakomite wielkie natury holenderskie. To tam spędzałem sporo czasu...".
Na planszach znalazł się autorski komentarz kurator wystawy, Tatiany Hołowni, fragmenty wierszy, poematów, dramatów i opowiadań Tadeusza Różewicza. Wątki biograficzne są ujęte problemowo, tworząc narracyjną osnowę ekspozycji.
"Bardzo wcześnie, bo już w 1949 roku, znalazłem się w Gliwicach, gdzie wylądowało również część moich kolegów z konspiracji. Uczyli się w ciężkich warunkach na miejscowej politechnice, nie mając czasu, co zjeść ani w co się ubrać. A na dodatek dosłownie budowali tę politechnikę: usuwali gruzy, zbierali książki, zamiatali pomieszczenia, malowali ściany. Ich profesorowie, których część przeniosła się do Gliwic ze Lwowa (Politechnika Gliwicka była właściwie kontynuacją Politechniki Lwowskiej), pracowali razem z nimi: układali i oczyszczali cegły, usuwali śmieci, ratowali biblioteki poniemieckie, chronili zbiory i budowali. Budowali zatem zarówno wiedzę, jak i gmachy, w których tę wiedzę miano zdobywać" – wspominał młodość w Gliwicach Tadeusz Różewicz.
Wystawie towarzyszą lekcje muzealne, realizowane stacjonarnie – w salach edukacyjnych Willi Caro, bądź za pośrednictwem platformy ZOOM.
9 października w Teatrze Miejskim w Gliwicach odbędzie się premiera "Kartoteki" w reżyserii Pawła Szkotaka. (PAP)
autorka: Anna Gumułka
lun/ aszw/