Decyzja irlandzkiej fundacji, by sprzedać na aukcji sześć obrazów, które czterokrotnie padały łupem złodziei i których od 20 lat nie wystawiano ze względu na ich wartość, wywołała w Irlandii oburzenie - pisze portal Art Market Monitor i gazeta "New York Times".
Także część członków zarządu fundacji jest przeciwna wystawieniu na licytację 9 lipca w Londynie dziewięciu obrazów, w tym sześciu takich jak mistrzów jak Rubens, David Teniers Młodszy i Francesco Guardi.
Na sprzedaż w domu Christie's wystawiono m.in. dwie prace Rubensa - przepiękną "Głowę brodatego mężczyzny", której szacunkowa cena wynosi 3,2-4,7 mln dolarów, i "Wenus błagającą Jowisza" wycenianą na 1,9-2,8 mln dolarów. Sprzedaż wszystkich obrazów może przynieść w sumie 12,5 mln dolarów.
Pieniędzy potrzebuje fundacja zarządzająca Russborough House - okazałą palladiańską rezydencją arystokratyczną, 40 km od Dublina, i przechowywaną tam kolekcją dzieł sztuki. Szefowie fundacji twierdzą, że nadal narażona jest ona na kradzieże, a sama rezydencja wymaga napraw.
Prezes fundacji Eric Blatchford oświadczył, że obrazy zgłoszone do aukcji "nie były wystawiane ani w Russborough, ani nigdzie indziej od prawie 20 lat i nie ma widoków na to, by wróciły do Russborough, ze względu na ich wartość, i jest to względnie sensowna opcja", by je sprzedać.
Rozpętała się burza.
Na sprzedaż w domu Christie's wystawiono m.in. dwie prace Rubensa - przepiękną "Głowę brodatego mężczyzny", której szacunkowa cena wynosi 3,2-4,7 mln dolarów, i "Wenus błagającą Jowisza" wycenianą na 1,9-2,8 mln dolarów. Sprzedaż wszystkich obrazów może przynieść w sumie 12,5 mln dolarów. Pieniędzy potrzebuje fundacja zarządzająca Russborough House - okazałą palladiańską rezydencją arystokratyczną, 40 km od Dublina, i przechowywaną tam kolekcją dzieł sztuki.
Muzea wyprzedają dzieła ze swych kolekcji zwykle albo na zakup bardziej do nich pasujących albo w razie naprawdę bardzo poważnych kłopotów. Takie stanowisko przedstawiło Stowarzyszenie Muzeów Irlandzkich. Według niego powierzone w opiekę dzieła przekazane narodowi wolno sprzedawać jedynie w wyjątkowych okolicznościach. Co więcej, stowarzyszenie podkreśla, że Rada Irlandzkiego Dziedzictwa Narodowego ustanowiła właściwe dla takich sytuacji standardy. Niestety, nie mają one mocy obowiązującej.
Kwartalnik artystyczny "The Irish Arts Review" rozpoczął zbiórkę podpisów pod petycją domagającą się wstrzymania aukcji.
Irlandzkie Towarzystwo Georgiańskie, zasłużone dla ochrony i konserwacji wybitnych przykładów architektury i sztuki użytkowej w całej Irlandii, zmusiło swego przedstawiciela w zarządzie fundacji do rezygnacji ze stanowiska, kiedy okazało się, że głosował za sprzedażą dzieł bez przeprowadzenia konsultacji społecznych.
Pozarządowa organizacja irlandzka An Taisce, czyli "narodowy trust na rzecz Irlandii", a dosłownie w języku irlandzkim "magazyn", "skarbiec", stojąca na straży środowiska i dziedzictwa narodowego, apeluje o podjęcie działań politycznych, by obrazy pozostały w kraju.
Także część zarządu fundacji jest podobnego zdania, jak jej członkini i zarazem szefowa działu edukacji i sztuki w dublińskim Trinity College. Carmel O’Sullivan uważa, że fundacja ma moralny obowiązek zadbać, by darowane narodowi obrazy zachować dla kolejnych pokoleń.
W ciągu minionych 40 lat kolekcja sztuki w rezydencji Russborough, wybudowanej w połowie XVIII w., przyciągała zarówno złodziei należących do Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA), jak i ponad milion zwiedzających rocznie - pisze NYT.
Pałac w Russborough o imponującej 210-metrowej fasadzie powstał dla pierwszego earla Milltown, syna dublińskiego piwowara i wnuka brytyjskiego żołnierza, który przybył w końcu XVII w. do Irlandii. Monumentalna budowla należy do wielkich wiejskich rezydencji bogatych angielskich rodzin protestanckich w zasadniczo katolickiej Irlandii i jest jedną z największych. Stanowi imponujący przykład palladianizmu z połowy XVIII w. - klasycyzującego stylu w architekturze zapoczątkowanego przez renesansowego architekta Andreę Palladia (1508-1580), a charakterystycznego zwłaszcza dla Anglii, Holandii, a pod koniec XVIII wieku - także dla architektury klasycyzmu polskiego. Cechuje go ścisła symetria planu i stosowanie tzw. wielkiego porządku - pilastrów, kolumn lub półkolumn obejmujących kilka kondygnacji. Polskie przykłady palladianizmu znaleźć można w dziełach wybitnego holenderskiego architekta Tylmana z Gameren działającego w Polsce (pałac Krasińskich i Kościół Sakramentek w Warszawie), Dominika Merliniego i Alfreda Kubickiego.
Pałac Russborough po II wojnie światowej przeszedł w ręce Alfreda Beita, brytyjskiego arystokraty, dziedzica fortuny czerpiącej z afrykańskich kopalni złota i diamentów, kolekcjonera sztuki, a także honorowego obywatela Irlandii. Do Russborough w ten sposób przybyła druga kolekcja sztuki. Pierwszą, po śmierci ostatniego księcia Milltown, przekazano irlandzkiej Galerii Narodowej.
Złodziei przyciągała ta nowa. W 1974 r. bojownicy IRA, uzbrojeni w kałasznikowy, napadli na siedzibę Beitów, związali baroneta, jego żonę zamknęli w piwnicy, a sami uciekli z 19 obrazami, m.in. Vermeera, Rubensa, Goyi i Gainsborough. Odnaleziono je na szczęście po ogólnokrajowych poszukiwaniach w niecałe dwa tygodnie później.
W 1976 r. Beitowie przekształcili swoją siedzibę i kolekcję w fundację, która udostępniła je publiczności w 1978 r., co nie zapobiegło kolejnym trzem kradzieżom.
Fundacją Alfreda Beita zarządza gremium, w którego skład wchodzą osoby z irlandzkich organizacji, m.in. takich jak An Taisce, dublińskie Trinity College i Galeria Narodowa, której Beitowie w 1987 r. zapisali olbrzymią część kolekcji malarstwa, w tym najlepsze obrazy Vermeera, Goi i Gainsborough, zdecydowanie lepsze od sprzedawanych obecnie.
Sprawa rezydencji i kolekcji w Russborough rzuca światło na sytuację wielu innych pałaców i przechowywanych tam dzieł sztuki. Koszty unowocześniania oświetlenia, klimatyzacji - koniecznej ze względu na dzieła - dla wielu właścicieli są zaporowe. Jak pisze NYT, Irlandia, od dekady cierpiąca z powodu zaciskania pasa, na ogół nie przychodzi z pomocą organizacjom kulturalnym i na ratunek zabytkom. Pozostaje też kwestia polityczna - wsparcia finansowego dla tzw. wielkich rezydencji, obciążonych historycznym związkiem z brytyjskim kolonializmem.
Monika Klimowska (PAP)
klm/ mc/