Nie planowałam realizacji „męskiego” filmu, z tyloma męskimi postaciami i motywami. Przeczytałam powieść Thomasa Savage’a i uznałam, że to kawał dobrej literatury – stwierdza Jane Campion. Jej adaptacja „The Power of The Dog” uczestniczy w konkursie głównym 78. festiwalu w Wenecji.
Obraz na kanwie książki Thomasa Savage'a przenosi widzów do Montany lat 20. XX wieku, gdzie ideałem męskości jest kowboj, który nie okazuje słabości i nie rozmawia o uczuciach. Uosobieniem tych cech jest Phil (Benedict Cumberbatch), który razem ze swoim bratem George’em (Jesse Plemons) prowadzi lokalne ranczo.
W pracy mężczyźni świetnie się uzupełniają, w życiu są absolutnymi przeciwieństwami. Pierwszy z nich oczarowuje współpracowników błyskotliwością, ale bywa oschły i okrutny. Drugi z kolei, jest delikatny, prostolinijny i dobroduszny. Kiedy George żeni się z młodą wdową Rose (Kirsten Dunst) samotnie wychowującą nastoletniego syna Petera (Kodi Smit-McPhee) i zamieszkują razem z Philem pod jednym dachem, relacje między braćmi stają się bardzo napięte. Phil nie przepuszcza żadnej okazji, by dopiec Rose i jej synowi. Nie rozumie, dlaczego nastoletni chłopiec lubi spędzać czas w samotności, wycinając kwiaty z papieru. Nadchodzi jednak dzień, w którym przestaje uważać go za dziwaka. Ku niezadowoleniu Rose Phil zbliża się do Petera. Uczy go jeździć konno, zabiera ze sobą w teren i powierza mu bardzo osobistą historię ze swojej przeszłości.
Podczas konferencji prasowej poprzedzającej premierę filmu, Jane Campion - do niedawna jedyna w historii laureatka canneńskiej Złotej Palmy – podkreśliła, że decyzja o realizacji tego filmu nie była podyktowana poruszanymi w książce Thomasa Savage’a kwestiami płci. "Nie kalkuluję w ten sposób. Przeczytałam tę książkę i po prostu uwierzyłam w opisany w niej świat" - powiedziała. "Choć generalnie rzadko czytam powieści do końca, ta mnie pochłonęła. Zwłaszcza ostatnia część wydała mi się ekscytująca. Po przeczytaniu całości uznałam, że to kawał dobrej literatury. W kolejnych tygodniach niektóre jej tematy zaczęły do mnie wracać. Nie mogłam wymazać ich z pamięci. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że to bardzo głęboka, osobna powieść. I powoli zaczęłam zmierzać w kierunku przeniesienia jej na ekran" – wspominała reżyser.
Campion przyznała, że kupno przez Netfliksa praw do dystrybucji "The Power of The Dog" znacznie usprawniło proces realizacji i zapewniło jej najwyższy jak dotąd budżet. "Jedną ze wspaniałych rzeczy w pracy z Netfliksem jest to, że umożliwiają twórcom realizację w pełni autorskiej wizji artystycznej. Na szczęście cenią prawdziwą sztukę. Za to jestem im szczególnie wdzięczna. Zanim film trafi na platformę online, przez kilka tygodni będzie pokazywany w kinach. I sądzę, że jeśli widzowie będą mieli do wyboru obejrzeć go na wielkim lub małym ekranie, wybiorą pierwszą możliwość. Choćby z tego powodu, że jest to dobra okazja do wyjścia z domu. Właściwie jednym z powodów, dla których zdecydowałam się opowiedzieć tę historię było to, że jest to prawdziwe, dość spektakularne widowisko. A przy tym bardzo intymna historia, dla której warto pójść do kina. Moim wielkim pragnieniem jest, aby otrzymać odzew, informację zwrotną od widzów" – podkreśliła.
Benedict Cumberbatch zwrócił uwagę, że toksyczność stanowi część natury granego przez niego Phila. "To nie przyszło nagle, ale jest częścią tego, kim jest, jego energii, osobistej tragedii. Mogę zrozumieć, że jest defensywny, zaniepokojony tym, że stracił wszystko to, co zbudował, że jest samotny, odizolowany. Ale żeby tak było, trzeba się temu uważnie przyjrzeć. Wtedy staje się jasne, dlaczego skrzywdzeni ludzie usiłują zaszkodzić innym. Także w obecnych czasach silni, toksyczni mężczyźni są obecni chociażby na scenie politycznej, są światowymi liderami. Trzeba się z tym zmierzyć, położyć temu kres, ale najpierw trzeba to zrozumieć" – powiedział.
Oprócz "The Power of The Dog" w konkursie głównym 78. festiwalu w Wenecji bierze udział 20 tytułów, wśród nich "Spencer" Pabla Larraina, "On The Job: The Missing 8" Erika Mattiego, "The Lost Daughter" Maggie Gyllenhaal, "Mona Lisa And The Blood Moon" Any Lily Amirpour, "The Hand of God" Paolo Sorrentino oraz "America Latina" braci Fabia i Damiana D'Innocenzo. W wyścigu po Złotego Lwa polską kinematografię reprezentuje "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego, czyli bazujący na reportażu Cezarego Łazarewicza film poświęcony sprawie śmierci Grzegorza Przemyka - jednej z najgłośniejszych zbrodni aparatu bezpieczeństwa PRL.
Laureatów konkursu poznamy podczas gali zamknięcia festiwalu, która odbędzie się w sobotę 11 września. Werdykt ogłosi jury w składzie: laureat Oscara za najlepszy film 2019 r. ("Parasite"), południowokoreański reżyser Bong Joon-ho (przewodniczący), laureatka tej samej nagrody w br., chińska reżyser i scenarzystka Chloe Zhao, której "Nomadland" uhonorowano Złotym Lwem podczas poprzedniego festiwalu, belgijsko-francuska aktorka Virginie Efira, włoski reżyser i scenarzysta Saverio Costanzo, brytyjska aktorka Cynthia Erivo, kanadyjska aktorka i producentka Sarah Gadon oraz rumuński reżyser Alexander Nanau.
Z Wenecji Daria Porycka (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ pat/