Sztuki Aleksandra Fredry są twardym dyskiem naszej pamięci kulturowej – mówi PAP Jarosław Gajewski, pełniący obowiązki dyrektora Teatru Klasyki Polskiej, profesor Akademii Teatralnej, do niedawna aktor Teatru Narodowego; współorganizator festiwalu „Fredro w Łazienkach”.
Polska Agencja Prasowa: Zbliża się festiwal "Fredro w Łazienkach", który współorganizują pański Teatr Klasyki Polskiej i Muzeum Łazienki Królewskie. Kiedy i co w Teatrze Królewskim w Starej Oranżerii widzowie będą mogli obejrzeć?
Jarosław Gajewski: Od 5 do 7 czerwca, tuż przed Bożym Ciałem, zagramy trzy przedstawienia według sztuk Fredry. 5 czerwca dwukrotnie o godz. 17.30 i 20 pokażemy "Dożywocie" w Teatrze Królewskim. Z kolei 6 czerwca zaprezentujemy w plenerze o 17.30 i 20 "Ślubu panieńskie". Będą grane przed Ermitażem, od strony tarasu i ogrodu. Na koniec 7 czerwca zagramy w Starej Oranżerii, również dwukrotnie o godz. 17.30 i 20, "Zemstę". Jeśli okaże się, że pogoda nie będzie nam sprzyjać - "Śluby panieńskie" przeniesiemy do wnętrza Teatru Królewskiego.
Szumnie nazwaliśmy to festiwalem, bo Fredrze festiwal się należy. To spektakle, które przygotowała Fundacja Teatru Klasyki Polskiej w ciągu ostatnich trzech lat, zupełnie nie spodziewając się, że zostanie ogłoszony Rok Fredry. Dodam, że tych naszych potyczek z Fredrą nie skończyliśmy i będziemy je kontynuować w Pracowni Fredrowskiej. W październiku mamy w planach adaptację "Trzy po trzy" - znakomitego pamiętnika hr. Fredry.
Skorzystaliśmy z rocznicowej okazji i naszej współpracy z Muzeum Łazienki Królewskie, by tu przedstawić te trzy znakomite sztuki Fredry w naszej inscenizacji. Podkreślę, że to utwory, które nie schodzą z afisza, jak w przypadku "Zemsty", od 190 lat. Wydaje się, że przypominanie tych sztuk, które już są twardym dyskiem naszej pamięci kulturowej i do których wciąż mamy „dostęp", w Roku Fredry jest czymś co najmniej bardzo stosownym.
PAP: Z okazji 230. rocznicy urodzin pisarza Sejm ogłosił Rok Fredry. W obchody włączył się Teatr Klasyki Polskiej, ale też Instytut Teatralny (IT) im. Z. Raszewskiego i pan profesor wraz ze studentami z warszawskiej Akademii Teatralnej (AT) im. A. Zelwerowicza. Na czym będzie polegał cykl "Fredro poszukiwany" w IT, którego jest pan kuratorem?
Jarosław Gajewski: Od razu wyjaśnię, że nie tylko ja. Także prof. Jarosław Kilian, wykładowca reżyserii w AT, zaprezentuje w ramach tego cyklu prace swojego seminarium reżyserskiego wokół sztuk Fredry. Już 16 czerwca studenci reżyserii i kierunku aktorskiego pod okiem prof. Kiliana zaprezentują w Instytucie fragmenty utworów Fredry. Mamy nadzieję, że wokół nich rozgorzeje rozmowa, w której będą uczestniczyli nasi fredrowscy mistrzowie, których zamierzamy zaprosić, czyli prof. Anna Seniuk i prof. Jan Englert.
Sam projekt "Fredro poszukiwany" wziął się stąd, że do tego autora długo się dojrzewa. Fredrę poznaje się w VII klasie szkoły podstawowej, często wcześniej z powodu lektury lub wycieczki do teatru. Ale kim był ten człowiek i co było istotą jego twórczości - tego długo się nie rozumie… Mówię tu przede wszystkim o sobie. Wydawało mi się, że znam Fredrę dosyć dobrze, dopóki nie zacząłem studiować jego twórczości jako dojrzały już aktor, nauczyciel akademicki i człowiek, który zainteresował się postacią tego autora.
Posłowie ogłosili ten rok Rokiem Fredry - zresztą pierwszy raz od blisko 150-ciu lat po jego śmierci. Fakt ten sprawił, że rozmaici ludzie zaczęli sobie przypominać, kto to jest Fredro, przekazywać sobie nawzajem informacje i ta postać zaczęła dla mnie znów ogromnie rosnąć. Zrozumiałem, że on jest jednym z istotnych centrów naszej kultury, obok takich gigantów jak Rej, Witkacy i Mrożek. To wielkie postaci naszej historii i kultury naraz. Są to ludzie, którzy nam opowiadają naszą tożsamość, wyrażają nasze lęki, wskazują wartości i nasze nadzieje.
PAP: Już 3 czerwca o godz. 13, z okazji Dnia Dziecka, będzie można w IT obejrzeć i posłuchać bajek Fredry.
Jarosław Gajewski: To prawda. Studenci II roku kierunku aktorskiego w AT pod opieką swojego starszego kolegi już absolwenta, Macieja Kozakoszczaka, i pod moją kuratelą pedagogiczną wystawią bajki Fredry. To jest część ich pracy semestralnej.
W Akademii Teatralnej zajmuję się Fredrą i w tym roku pracujemy z tą samą grupą nad jego "Wychowanką". Chcemy efekty tej pracy pokazać w IT jesienią. Niemniej bajki Fredry pokażemy już 3 czerwca w trybie widowiska czy może performansu familijnego, bo chcemy przede wszystkim pokazać tego niezwykłego autora dzieciom. Jednocześnie chcemy przypomnieć ich rodzicom wdzięk i nadzwyczajne mądrości, jakie te bajki niosą. Zapewniam rodziców, którzy zechcą przyjść ze swoimi dziećmi, że będą mieć prawdziwie dobrą zabawę.
PAP: Czy jest rola w sztuce Fredry, którą pan profesor pragnie zagrać, a może jest utwór, który chciałby pan wystawić?
Jarosław Gajewski: Jest ich na szczęście wiele. Wciąż wydaje mi się, że są role w "Zemście, których nie zagrałem, a bardzo bym chciał. Mam już za sobą Cześnika i Papkina. Lata temu Piotr Cieplak chciał, żebym zagrał Rejenta Milczka. Bardzo zaangażowałem się w wyobrażenia o tej postaci i wciąż go chcę zagrać. Jest tam też cudowna postać Dyndalskiego, którą aktorzy bardzo lubią. Niewiele brakowało, bym ją zagrał, ale niestety do tego nie doszło. Liczę, że mi się uda. Jest jeszcze zjawiskowa postać Jenialkiewicza w "Wielkim człowieku do małych interesów". Nigdy nie udało mi się zagrać w "Mężu i żonie", chociaż te postaci są znakomite. Na marginesie dodam, że ta sztuka nie schodzi w Polsce z afisza od 200 lat. Myślę, że "W odludkach i poetach", w "Zrzędności i przekorze" są role, które wciąż chciałbym zagrać. Niewiele brakowało, a zagrałbym Majora w "Damach i huzarach". To rola, która - mam nadzieję - jeszcze mi się przydarzy.
Tych ról jest naprawdę dużo. Wszystkie je lubię, bo po prostu lubię i cenię Fredrę. Tekst to człowiek. Dramaty, które napisał Aleksander Fredro, to sam Aleksander Fredro. Człowiek nadzwyczajnej wrażliwości, przenikliwości intelektualnej; człowiek, głęboko rozumiejący życie w wielu jego aspektach. Tadeusz Różewicz kiedyś powiedział, że "był to jedyny pisarz w XIX wieku, który zajmował się życiem". Mówił o tym młodemu reżyserowi, a przypomniała o tym fakcie we wstępie do wydania "Komedii" Fredry prof. Anna Kuligowska-Korzeniewska. Myślę, że tak właśnie jest. Ten człowiek był nadzwyczajnym znawcą życia, osobą o bujnym temperamencie, wspaniałym poczuciu humoru, ale też niesamowicie ciepłą i życzliwą ludziom. A przy tym sam Fredro przeżył koszmar kampanii napoleońskiej, koszmar okrucieństw wojny, traumę odwrotu spod Moskwy, wcześniej śmierć matki w płomieniach własnego domu. Jednocześnie był człowiekiem bardzo społecznym, wrażliwym na innych - i to jest w jego tekstach. Widać w nich nadzwyczajną miłość i czułość do ludzi, a zarazem pewien czuły dystans. Wszystko to sprawia, że jego sztuki ukazują człowieczeństwo w zabawnej, ale pełnej, pięknej i wzruszającej postaci.
Jeśli na koniec miałbym powiedzieć, co bardzo chciałbym wystawić - to odpowiem, że na pewno "Wychowankę", nad którą od dłuższego czasu pracujemy ze studentami. To utwór, który bardzo długo poznawałem dzięki moim studentom, którzy zażądali pracy właśnie nad tą sztuką. Oni przeczytawszy "Wychowankę", przekonali mnie, że tylko na tym chcą się skupić, bo to poważny utwór, który wykracza poza to, co już wiedzieli o Fredrze.
To właśnie oni - swoją postawą, swoim zainteresowaniem - skłonili mnie do myśli o jej wystawieniu. To jest moje marzenie najbardziej krótkoterminowe. Mam nadzieję, że zaraz potem będziemy myśleć o "Damach i huzarach", i może też uda mi się je wyreżyserować, chociaż jest wielu reżyserów lepszych ode mnie, którzy również ostrzą sobie na to zęby. Być może będę musiał oddać komuś z nich reżyserię tej sztuki w Teatrze Klasyki Polskiej.
Szczegółowe informacje o festiwalu "Fredro w Łazienkach" znaleźć można na stronie: https://www.lazienki-krolewskie.pl/pl/aktualnosci/festiwal-fredro-w-lazienkach.
Informacje o obchodach Roku Fredry w Instytucie Teatralnym - na stronie: https://www.instytut-teatralny.pl/dzialalnosc/projekty-i-programy/rok-aleksandra-fredry/.
Rozmawiał Grzegorz Janikowski (PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ skp/