W III etapie chciałem zaprezentować umiejętność kształtowania narracji, dlatego wybrałem późniejsze utwory Chopina – powiedział dziennikarzom pianista Jakub Kuszlik.
Ostatnią sesję przesłuchań III etapu Konkursu Chopinowskiego rozpoczął w sobotę występ Jakuba Kuszlika. Wykonał Fantazję f-moll op. 49, Mazurek c-moll op. 30 nr 1, Mazurek Des-dur op. 30 nr 3, Mazurek op. 30 nr 4, Sonatę h-moll op. 58.
Po swoim występie pianista powiedział dziennikarzom, że kiedy dowiedział się, że przeszedł do III etapu, był bardzo szczęśliwy, a jednocześnie było mu żal jego kolegów, którzy nie mieli tego szczęścia. "W pewnym sensie czuję, że zadanie zostało wykonane i teraz może być tylko lepiej". "Jeśli chodzi o III etap mam mieszane uczucia co do swojego występu, grono półfinalistów jest na obłędnie wysokim poziomie".
Powiedział, że podczas recitalu zagrał swoje ulubione pozycje Chopina. "Chciałem się podzielić tym, pokazać, to w czym czuję się najlepiej, muzykę, która jest mi najbliższa i cieszyć się nią z publicznością" - dodał.
"W III etapie zagrałem dwie bardzo duże pozycje - sonatę oraz fantazję. Chciałem zaprezentować umiejętność kształtowania narracji i formy takiego utworu, dlatego chciałem pokazać późniejsze utwory, ponieważ podczas konkursu poza nokturnem tylko utwory ze środkowego okresu twórczości Chopina".
Według artysty "utwory z późnego okresu twórczości Chopina są dużo bardziej wyrafinowane, mają subtelną narrację, faktura jest dużo bardziej pomysłowo skonstruowana. "W późnych utworach jak np. sonaty lub Polonez-Fantazja naprawdę można dostrzec geniusz Chopina" - dodał.
Mówił, że w okresie pandemii odkrył na nowo muzykę Chopina. "Wydaje mi się, że muzyka Chopina w Polsce jest wszechobecna, dlatego jako pianiści podlegamy pewnym sugestiom wykonawczym, jesteśmy przyzwyczajeni do pewnych manier, zabiegów interpretacyjnych. Wydaje mi się, że odcięcie się od tego jest absolutnie największym wyzwaniem i próba odnalezienia siebie w tej muzyce jest bardzo istotna. To było moje zadanie w czasie pandemii" - dodał.
Pytany czy słuchał innych uczestników Konkursu powiedział, że na początku miał założenie, że nie będzie ich słuchał. Jednak, jak wyjaśnił, chciał zobaczyć jaki jest poziom i nastawić się mentalnie, przekonując się, że nie wszyscy są aż takimi geniuszami. "Bo jadąc na taki konkurs człowiek wyobraża sobie, że ten poziom będzie absolutnie obłędny i w tej edycji jest obłędny poziom, natomiast nie taki, jak człowiek w panice go sobie kreuje. Więc uspokoiło mnie to, że wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy i trochę dało mi to komfortu w moim graniu".
Pianistów zakwalifikowanych do finału konkursu poznamy dzisiaj po godz. 22.(PAP)
Autor: Olga Łozińska
oloz/ mark/