Prezydent Andrzej Duda odznaczył Orderem Orła Białego Jerzego Maksymiuka, dyrygenta, kompozytora i pianistę. Artysta zasłynął wśród muzyków chętnie powtarzanym przed próbami powiedzeniem: "Panowie, śluby przełożyć, pogrzeby odwołać". Jego styl jest jak osobowość mieszanką perfekcjonizmu i żywiołowości.
Jerzy Maksymiuk urodził się 9 kwietnia 1936 r. w Grodnie. Studiował kompozycję pod kierunkiem Piotra Perkowskiego (dyplom w 1962), grę na fortepianie u Jerzego Lefelda (dyplom w 1964) oraz dyrygenturę w klasie Bogusława Madeya (dyplom w 1969) w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie.
W 1972 r. stanął na czele Polskiej Orkiestry Kameralnej (POK). Zespół koncertował pod jego batutą na całym świecie w tak prestiżowych salach, jak Carnegie Hall czy Wiener Verein. Sukcesem był także kontrakt z wytwórnią płytową EMI. Maksymiuk był dyrektorem Polskiej Orkiestry Kamerlanej do 1984 r. Wówczas objął stanowisko szefa BBC Scottish Symphony Orchestra w Glasgow (zajmował je do 1993 r.). Polska Orkiestra Kameralna zmieniła wówczas nazwę na Sinfonia Varsovia i zaprosiła do współpracy Yehudiego Menuhina, który przez lata sprawował funkcję pierwszego gościnnego dyrygenta.
Maksymiuk zawsze propagował muzykę współczesną. Jest jednym z założycieli Polskiego Towarzystwa Muzyki Współczesnej. Wielokrotnie brał udział w festiwalu Warszawska Jesień. Za wybitne kreacje wykonawcze dwukrotnie dostał nagrodę "Orfeusza". Dokonał prawykonań ok. 200 współczesnych utworów. W uznaniu tych zasług Strathclyde University w Glasgow uhonorował go tytułem Doctor of Letters. Elgar Society przyznało mu prestiżowy złoty medal za popularyzowanie muzyki Edwarda Elgara.
Dyrygent w jednym z wywiadów mówił, że najbardziej w życiu żałuje, że nie podjął się prawykonania "Orawy" Kilara, kiedy kompozytor mu to zaproponował. Prawykonanie odbyło się w Zakopanem w 1986 r. Utwór ten Maksymiuk wykonywał wielokrotnie m.in. w nietypowej aranżacji z Sebastianem Karpielem-Bułecką, Januszem Olejniczakiem, Janem Młynarskim i Atom String Quartet podczas koncertu Głosy Gór, z którym to projektem koncertował m.in. w Carnegie Hall w Nowym Jorku.
Maksymiuk jest również kompozytorem, autorem około 40 utworów. "Największe zdolności mam do kompozycji, ale późno to dowodzić, bo wszyscy mówią: +Kto to jest Maksymiuk? No dyrygent+" - skarżył się w filmie "Maksymiuk. Koncert na dwoje". Na płycie "Perfekcjonista" znalazł się jego utwór "Liście gdzieniegdzie spadające" na orkiestrę kameralną i fortepian (2011 r.) Partię fortepianu wykonuje sam artysta. Maksymiuk cytowany przez Marcina Majchrowskiego z radiowej Dwójki w tekście towarzyszącym albumowi, wyznał, że tytuł swojego utworu zawdzięcza "zauroczeniu sposobem nazywania utworów przez Debussy’ego".
Claude Debussy jest zresztą ulubionym kompozytorem Maksymiuka. W wywiadzie udzielonym PAP w 2016 r. dyrygent mówił, że docenia go za "stworzenie eterycznej, delikatnej muzyki opartej na nowej harmonii".
Od 1983 r. Maksymiuk sprawował funkcję dyrektora artystycznego BBC Scottish Symphony Orchestra. Zarówno z tym zespołem, jak i z Polską Orkiestrą Kameralną, wielokrotnie występował na największym światowym festiwalu muzyki klasycznej – BBC Proms. Razem z Polską Orkiestrą Kameralną nagrywali dla EMI Abbey Road w Londynie, gdzie jak wspominał Maksymiuk powstało 14 płyt. W różnych wywiadach opowiadał, że pewnego razu orkiestra minęła się w drzwiach studia z Beatlesami, że musiał opóźnić rozpoczęcie próby, bo panie z orkiestry rozmawiały z Paulem McCartneyem.
"Gdy do Warszawy przyjechał w 1982 roku Neville Marriner ze swoją orkiestrą (Academy of St. Martin in the Filelds - przyp. PAP), Maksymiuk, dla którego Marriner był Bogiem (to on powiedział o Polskiej Orkiestrze Kameralnej: +Uwaga, pojawiła się taka orkiestra, że musimy na nią uważać!+) postanowił ugościć orkiestrę, ponieważ ówczesne władze nie bardzo kwapiły się do godnego przyjęcia gości z Zachodu. Przyjęcie dla kilkudziesięciu osób (dwie orkiestry) odbyło się w Bristolu. Zapłacił Maksymiuk. Przy pożegnaniu nieświadomy tego Marriner poprosił go, żeby podziękował ministrowi kultury za wspaniały bankiet" - głosi jedna z anegdot odnaleziona na stronie internetowej artysty. W filmie "Maksymiuk. Koncert na dwoje" Maksymiuk odwiedza Neville'a Marrinera, który wspomina, że w młodości Maksymiuk miał przydomek Mad Max.
"Dążę do tego, by pod moją batutą orkiestra wydobyła nie tylko credo utworu, jego najważniejsze momenty, ale by sama też zaprezentowała się w całej krasie. To oznacza mozolne próby, których efektem będzie wydobycie pięknego indywidualnego i zespołowego brzmienia instrumentów, rytmicznego zespolenia, utrzymania czasem i zawrotnego tempa, zachwycenia publiczności" - powiedział PAP w 2023 r. Maksymiuk.
Dyrygent zasłynął wśród muzyków chętnie powtarzanym przed próbami powiedzeniem: "Panowie, śluby przełożyć, pogrzeby odwołać". Jego styl odzwierciedla osobowość - to mieszanka perfekcjonizmu z żywiołowością. "W zasadzie do tego zawodu się nie nadaję, bo mam zbytnią nerwowość, pobudliwość, muszę być przygotowany absolutnie, a na +absolutnie+ nie ma czasu. Zbytnie wnikanie w partyturę jest tak samo złe jak nieumienie tej partytury. Muzycy usypiają" - mówił w filmie "Maksymiuk. Koncert na dwoje" przy okazji przygotowywania "Eroiki".
"Jeżeli coś będzie niezupełnie tak, jak brzmi mi w głowie, to nie będzie takiego kłopotu. A zresztą może brzmieć w głowie, co jest trudno wykonalne albo niewykonalne, co wtedy zrobić? Uciąć swoją głowę i popatrzeć, jak ludzie grają, ale charakter nie bardzo mi pozwala. To znaczy nie na tyle, że inna muzyka jest, tylko jeżeli jest niedokładnie wykonana, ja tego nie bardzo mogę znieść" - tłumaczył.
"Maestro Jerzy Maksymiuk to artysta renesansowy. Dyrygent, kompozytor, pianista, porywający tak artystycznie, jak behawioralnie. Nie da się być obojętnym na Jerzego Maksymiuka. We współczesnej kulturze zajmuje w pełni mu należne miejsce poczesne, rzekłbym wręcz żartobliwie, że na stałe rezyduje w panteonie piękna i sławy" - powiedział PAP w 2023 r. dyrektor naczelny i artystyczny Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa Piotr Baron. "Każde jego dzieło napisane, czy też wykonane (albo niekiedy jedno i drugie równocześnie) pozostawia słuchacza głęboko poruszonego i wzruszonego" - dodał. "Maestro Jerzy nie bierze jeńców. Muzykę penetruje i eksploruje do końca zarażając swoim entuzjazmem tak wykonawców, jak publiczność" - zaznaczył.(PAP)
Autorki: Anna Kruszyńska, Olga Łozińska
akr/ oloz/ wj/ dki/