Poszerzenie dostępu do dóbr kultury, zmiana sposobu ich upowszechniania i postrzegania to - w ocenie uczestników środowej konferencji w Centrum Nauki Kopernik - główne kwestie związane z cyfryzacją zasobów kulturalnych w Polsce.
Według uczestników konferencji, technologie cyfrowe zmieniają dostęp do kultury, twórczość kulturową i sposób działania w tym obszarze. Jak podkreślają, to nie jest tylko kwestia techniczna, że ktoś zamiast obejrzeć prawdziwy obraz z muzeum widzi jego cyfrową kopię na ekranie komputera. Cyfryzacja zmienia wszystko: sposób twórczości, odbioru, realizacji.
"Głównym zadaniem jest teraz konieczność obrony nie instytucji kultury, tylko jej misji, którą jest propagowanie tej kultury i przybliżanie jej szerszym kręgom. Tego nie można zrobić tradycyjnymi metodami. Nikt nie chce z nich rezygnować, ale jeśli ludzie kultury nie użyją w twórczy i skuteczny sposób nowej technologii informatyczno-telekomunikacyjnej, to się po prostu wyeliminują z rynku i to jest główny problem" - mówił kierownik Katedry Technologii Informacyjnych na poznańskim Uniwersytecie Ekonomicznym, Wojciech Cellary.
Według uczestników konferencji, technologie cyfrowe zmieniają dostęp do kultury, twórczość kulturową i sposób działania w tym obszarze. Jak podkreślają, to nie jest tylko kwestia techniczna, że ktoś zamiast obejrzeć prawdziwy obraz z muzeum widzi jego cyfrową kopię na ekranie komputera. Cyfryzacja zmienia wszystko: sposób twórczości, odbioru, realizacji.
Jego zdaniem, rozwiązaniem jest tu budowa zespołów interdyscyplinarnych, które wspólnie będą rozwiązywać problemy o charakterze kulturowym, ekonomicznym, psychologicznym czy informatycznym. "Wspaniale, że mamy muzeum na wzgórzu wawelskim, ale ilu powiedzmy Chińczyków obejrzy jego zasoby. Mówienie, że nic nie zastąpi prawdziwego muzeum jest oczywiście słuszne, ale pytanie brzmi, do ilu ludzi dotrze informacja o zasobach, które się tam znajdują. Droga tradycyjna jest niestety raczej nieefektywna, dlatego tylko wirtualne muzeum, będące jednocześnie atrakcyjne, edukujące i upowszechniające nasz wielowiekowy dorobek jest drogą skuteczną. Dlatego uważam, że opór ludzi kultury broniących instytucji, a nie misji nie ma sensu" - powiedział Cellary.
W ocenie socjologa ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej Kazimierza Krzysztofka, pewnym problemem jest także dosyć tradycyjne podejście Polaków do kwestii korzystania i dostępu do dóbr kultury. "Wydaje się, że jeżeli byłoby większe zapotrzebowanie społeczne na cyfrowe archiwa czy biblioteki, powstawałyby one coraz liczniej. Jesteśmy jednak społeczeństwem w dużej mierze tradycyjnym, stąd brak nacisku na sfery rządzące, by cyfryzacja była szeroko upowszechniona. Ludzie nadal mają jednak problem by przywyknąć chociażby do nowego nośnika, przestawić się na przykład z tradycyjnej książki na e-book" - podkreślił Krzysztofek.
Jak zaznaczyła historyk sztuki i muzeolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego Dorota Folga-Januszewska obecnie problemem nie jest już również samo wprowadzenie cyfryzacji, która w dużej mierze została już przeprowadzona. "Dzisiaj problemem jest jak z tego bogatego materiału utworzyć konstrukcję, która pomoże rzeczywistości artystycznej materialnie istniejącej i jak porządkować ten zasób, żeby dostęp do niego był praktyczny zarówno dla młodzieży, jak i osób starszych czy pracowników naukowych" - dodała Folga-Januszewska. (PAP)
akn/ ls/