W środowisku teatralnym Izabela Olszewska była ikoną. Jej talent cenili najważniejsi polscy reżyserzy, aktorzy widzieli w niej ambitną i wielką artystkę, studenci wymagającego pedagoga. Symbol, perfekcjonistka, wymagająca od siebie i innych - wspomina zmarłą aktorkę środowisko Starego Teatru.
„Tajemnica zawarta w słowie, to nieprawdopodobne bogactwo, było inspiracją wszystkiego dobrego, co udało mi się w sztukach pokazać” – mówiła Izabela Olszewska w rozmowie z kierowniczką Muzeum Starego Teatru MICET Anną Litak. Aktorka-legenda przez ponad 30 lat współtworzyła zespół krakowskiego teatru, który w poniedziałek podał informacje o jej śmierci.
„Była naprawdę wielką, wspaniałą artystką. Była dobrym i bardzo uczciwym, aczkolwiek wymagającym pedagogiem. I była takim człowiekiem – uczciwym, dobrym, ale wymagającym od siebie i od innych” – wspomina aktorkę w rozmowie z PAP Anna Polony. Artystki zaprzyjaźniły się na scenie Starego Teatru w Krakowie. „Ciągle spotykałyśmy się w spektaklach, najczęściej Konrada Swinarskiego. Obydwie byłyśmy jego fankami i byłyśmy szczęśliwe, kiedy mogłyśmy u niego pracować” – dodaje profesor Polony.
„Była dla nas naprawdę symbolem Starego Teatru z czasów mitycznych. Wszyscy widzieliśmy albo tylko słyszeliśmy o jej wielkich rolach u Wajdy”
Na scenie przy ul. Jagiellońskiej Izabela Olszewska wcieliła się m.in. w postać Pani Rollison w „Dziadach”, Jewdochę w „Sędziach”, Wróżkę w „Wyzwoleniu” w reżyserii Konrada Swinarskiego czy też Marię Timofiejewną Lebiadkin w „Biesach” Andrzeja Wajdy. Jej role przeszły do historii polskiego teatru.
„Była dla nas naprawdę symbolem Starego Teatru z czasów mitycznych. Wszyscy widzieliśmy albo tylko słyszeliśmy o jej wielkich rolach u Wajdy” – podkreśla Dorota Segda, która była studentką Izabeli Olszewskiej w krakowskiej szkole teatralnej. „Uczyła nas klasyki i już wtedy dowiedziałam się o niej, że jest skończoną perfekcjonistką. Tego właśnie od nas wymagała. Nie było u niej nic przypadkowego, wszystko było wypracowane w najdrobniejszych szczegółach, w rysunku psychologicznym, w formie" – zaznacza rektor AST. „Potem, kiedy byłam z nią już w teatrze, poznałam także zupełnie inne jej cechy. Niesamowite poczucie humoru, ciepło. Potrafiła powiedzieć coś bardzo pięknego, dać uwagę młodszej koleżance” – dodaje.
Olszewska zagrała również Janinę Chomińską w serialu „Z biegiem lat, z biegiem dni…” Andrzeja Wajdy, Katarzynę w „Matka Courage i jej dzieci” w reżyserii Lidii Zamkow, Estrellę w „Życie jest snem” w reżyserii Bogdana Hussakowskiego. „Każde środowisko ma ikony, osoby, które mają niepodważalny autorytet. Takim autorytetem, ikoną, wielką artystką polskiego teatru była pani Izabela Olszewska, jedna z największych, wspaniałych aktorek i znakomita pedagożka” – wskazuje aktor, rektor-elekt krakowskiej AST Grzegorz Mielczarek.
„Olszewska miała przemyślane wszystkie swoje zachowania, ruchy ciała, intonację, sposób budowania zdania, posługiwania się rekwizytem. To wszystko było razem znakomicie skomponowane i było dla widza emocjonalną ucztą.”
Olszewska, mówiąc o swojej pracy, podkreślała znaczenie teatralnych prób i pierwszych spotkań z reżyserem. „Miałam zawsze ambicję, żeby wejść na pierwszą próbę i pokazać reżyserowi, co ja na temat tej postaci myślę, jak ja ją widzę, jak ona chodzi, jak się porusza, choćby w jednej scenie" – przyznała w rozmowie z Anną Litak w 2020 roku. "Słuchałam nieprawdopodobnie czujnie tych pierwszych prób przy stoliku, wszystkiego, co się wyłaniało w dialogu, z monologu reżysera, łapałam za słowa. Nie tylko to, co jest fabularnie oczywiste. Łapałam za słowa i jeżeli złapałam słowo i tajemnicę w tym słowie, to potem sobie to rozwijałam” – opowiedziała.
Anna Litak wskazuje, że reżyserzy bardzo cenili Olszewską, która była świadomą, ale także dość upartą aktorką. „Słuchała reżyserów, natomiast reżyser musiał być równie mocny jak ona, ponieważ po pierwszych próbach sama dobrze wiedziała, jak ma postać zbudować. Bardzo ją cenił Jarocki, Swinarski był zachwycony jej możliwościami, wykorzystywaniem jednocześnie różnych technik budowania roli opartych na realizmie, grotesce, ironii. Pracowała też z Lupą i Grzegorzewskim. Ci wielcy reżyserzy byli zgodni w opinii o jej wielkości, ogromnej świadomości warsztatu” - zauważa.
Kierowniczka MICET zwraca uwagę, że Izabela Olszewska wywodziła się ze szkoły aktorskiej Konstantego Stanisławskiego i Juliusza Osterwy. Wielokrotnie mówiła o „tajemnicy słowa”. U podstaw jej aktorstwa był nacisk na słowo, perfekcyjne opanowanie wiersza, mowy, dźwięku i sensu wypowiadanego zdania. U Stanisławskiego ważna była psychologia, to, w jaki sposób emocje można pokazać na scenie poprzez sposób wypowiadania słowa, wybrzmienia dźwięku między sylabami. „Olszewska przeszła tę szkołę aktorstwa z wielkim sukcesem, mogliśmy podziwiać jej warsztat oglądając ją na scenach Starego Teatru” - zaznacza Anna Litak.
„Możemy rozbierać jej role na bardzo drobne momenty, analizując najmniejsze szczegóły. Olszewska miała przemyślane wszystkie swoje zachowania, ruchy ciała, intonację, sposób budowania zdania, posługiwania się rekwizytem. To wszystko było razem znakomicie skomponowane i było dla widza emocjonalną ucztą” - zauważa.
Podczas 70-lecia krakowskiej szkoły teatralnej i zjazdu absolwentów wystawiono „Wesele” – nietypowe, w składzie 80 wybitnych absolwentów uczelni. Prof. Dorota Segda: „Obsadziłam ją, najstarszą naszą koleżankę, wielką damę teatru, w roli Isi. Wtedy również doświadczyłam jej perfekcjonizmu, ponieważ była właściwie jedyną osobą, która chciała mieć próby, a grała z najmłodszym Bartkiem Bielenią, wtedy jeszcze studentem. I to były niesamowite sceny. Ona, 80-letnia pani jako Isia, była wspaniała, wzruszająca i cudowna, to był jej obłędny sukces. Zrozumiała, jak bardzo ludzie ją pamiętają, szanują. To na pewno jej ostatnia rola i cieszę się, że ona mnie wprowadziła w świat teatru, a ja ją z niego wyprowadziłam.”
„Odchodzą nie tylko ikony, ale autorytety; autorytety zawodowe, moralne” - mówi Grzegorz Mielczarek. „Jeszcze jakiś czas temu miałem przyjemność występować u boku pana Jerzego Treli, wspomniałem dzisiaj Gustawa Holoubka. Nie ma możliwości, żeby nie przywoływać kondycji ludzkich, intelektualnych i pewnej wrażliwości, która nie oszukujmy się, odchodzi. I nie zgodzę się z teorią, że nie ma ludzi niezastąpionych. Są takie osoby i są kondycje ludzkie, które już nigdy nie wrócą. Mam nadzieje, że będziemy pamiętać o takiej kondycji, takim człowieczeństwie, takim zawodowstwie” - dodaje.
Izabela Olszewska urodziła się w 1930 r. w Woli Rzędzińskiej, w 1954 r. ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Aktorską w Krakowie. Ze Starym Teatrem w Krakowie była związana w latach 1957-90. W latach 1975-1978 była prorektorem PWST w Krakowie. O śmierci artystki poinformowały w poniedziałek Stary Teatr i Akademia Sztuk Teatralnych.(PAP)
autorka: Julia Kalęba
juka/ aszw/