Był wybitnym malarzem, niezłym poetą, ważnym niepodległościowym politykiem, działaczem ludowym, a także sprawcą jednego z największych skandali w Krakowie w końcu XIX wieku. Ale i tak został najbardziej zapamiętany nie jako realny człowiek, a postać ze sztuki. 26 grudnia 1923 r. temu zmarł Włodzimierz Tetmajer, pierwowzór Gospodarza ze słynnego „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego.
„Znakomite malarzysko”
„Chłop potęgą jest i basta” – to pewnie najsłynniejsze słowa Tetmajera. Też nie pochodzą zapewne bezpośrednio od niego. Mówi je postać Gospodarza i jest to raczej streszczenie poglądów malarza zgrabnie ujęte przez Wyspiańskiego. Jedno z największych arcydzieł polskiego dramatu rodzi się w głowie artysty, podczas wesela jego szwagierki i poety Lucjana Rydla, które odbywa się w dość skromnych progach malarza.
Tetmajer we wsi Bronowice mieszka już wówczas od 10 lat. Ma za sobą i wielki skandal, i fale plotek, i klepanie biedy. Ale też przełamanie stereotypów, że można być „chłopomanem” nie tylko w teorii, ale też zostać nim w praktyce – ożenić się z córką chłopa i żyć na co dzień wśród nich.
Tetmajer urodził się w 1861 r. w położonej nad Dunajcem wsi Harklowa. Matka zmarła krótko po porodzie, a ojciec ożenił się powtórnie. Kilka lat później na świat przyszedł brat przyrodni – znany poeta Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Bracia nigdy nie byli ze sobą blisko. Zapewne zdecydowała różnica charakterów. „O ile Kazio, jako bardziej zamknięty w sobie, trochę ponury, był mniej lubiany na ogół, o tyle on, dzięki swemu artystycznemu temperamentowi, dzięki swej życiowej werwie, dzięki ujmującemu usposobieniu, do wypitki i do wybitki, cieszył się powszechną sympatią” – wspominał Ferdynand Hoesick, księgarz i wydawca.
Dość szybko rodzina przeprowadziła się do Krakowa. Miał szczęście Włodzimierz, bo już w gimnazjum zetknął się z świetnym profesorem rysunku Józefem Siedleckim (późniejszym wykładowcą w Krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych i nauczycielem Olgi Boznańskiej). Ojciec co prawda chciał dla Włodzimierza „porządnego” zawodu prawnika. Syn poszedł jednak na filozofię, a później wyjechał do Wiednia na studia malarskie.
Ich poziomem był zawiedziony. „Szwaby jednak bardzo podle rysują i myślę, że przy boskiej pomocy dam im radę” – pisał w liście. Problemy finansowe spowodowały, że szybko musiał wracać do kraju. W Krakowie zapisał się do Szkoły Sztuk Plastycznych, którą kierował Jan Matejko.
Tetmajer mając inną wizję malarską, bał się bezpośredniego spotkania ze starym mistrzem i pokazania mu swoich prac. Tymczasem Matejko zareagował niespodziewanie. „Bałem się, że wywali mnie z pracowni. Zaprosiłem jednak. Przyszedł, siedział długo, patrzył na obraz, coś myślał, po chwili powiedział: (...) ja, mój panie, jak jestem u siebie na wsi, nieraz obserwuję, jak wczesnym rankiem obywatelki idą z konwiami po wodę, rzucając poza siebie głęboki niebieski cień. Ja widzę też i słońce, i kontrasty cienia odbijającego niebo, tylko, że tego nie potrafię zrobić. Mam inne zainteresowania. Do was należy powietrze i słońce, ja zaś zostanę ze starymi królami (…) Dobrze, Panie! Dobrze, że Pan poszedł tą drogą, obraz mi się podoba, proszę go skończyć”.
Tetmajer wyjechał też na pewien czas do Monachium, gdzie spotkał się z kilkoma polskim artystami i zaprzyjaźnił z Aleksandrem Gierymskim. „Zrobiło się ze mnie teraz znakomite malarzysko…” - miał wówczas rzucić.
Hanusia o odważnych oczach
Tetmajer nie był odosobniony w swojej fascynacji wsią. Pisano o niej, malowano chłopów, biesiadowano z nimi. Dla Tetmajera było w tym coś więcej. Na wieś Tetmajera ciągnęło od dawna. „Mnie tak obmierzło wielkie miasto ze swym brudem, swymi ludźmi, no i całym obrzydliwym miszmaszem brudu i zepsucia, że tu, zdaje mi się, jestem w +Skalistej Arkadii+ i nie wyobrażam sobie większego szczęścia jak siedzieć w górach między góralami” – pisał już po powrocie ze studiów w Wiedniu. Często przyjeżdżał też do majątku ojca i pomagał przy jego prowadzeniu.
Bronowice od Rynku Głównego oddalone są o 4 kilometry. Ale to już była wieś. Tam też ciągnęło młodopolskich artystów. Bywał tam i Tetmajer. Tam też poznał rodzinę Mikołajczyków, a przede wszystkim Annę i … zakochał się w „krzepko zbudowanej niewieście, o czarnych włosach, energicznych ruchach”, która „odważnie patrzyła w świat swymi pięknymi oczami”.
„Chłopomania” była wówczas w modzie. Ale, żeby się żenić? „Fakt ten spadł na mieszkańców Krakowa niespodziewanie i wywołał wrażenie tak silne, że obawiano się o zdrowie wszystkich dewotek” – pisał współczesny o ślubie, który odbył się w 1890 r. „Małżeństwo Tetmajera stanowiło przez szereg lat niewyczerpany przedmiot rozmów i dociekań krakowskiej society” – dodawał inny.
Początek był bardzo trudny. „Wszyscy, cały Kraków odwrócił się ode mnie, mniejsza by o to było, nie dbam o tę całą gromadę filistrów, ale co gorzej szkodzą mi na każdym kroku. Nie rozumiem, dlaczego fakt ten, dlatego że nie jest zupełnie przeciętny, że zrobiłem coś takiego, czego nie robi zwykły filister, wywołuje tak zaciętą do mnie nienawiść całego starożytnego grodu. Z rodziną mam fatalne przejścia, bo ojciec znać mnie nie chce” – pisał malarz niedługo po ślubie.
Początkowo wiodło im się bardzo źle. Pisał Boy- Żeleński „Po +bajecznie kolorowym+ ślubie przyszła szara rzeczywistość. Małżeństwo Tetmajera zaczęło się od bardzo ciężkich warunków materialnych. (…) Młodzi przeszli straszliwą biedę, mieszkali kątem u rodziców, bez mała w jednej izbie z inwentarzem. Tetmajer znosił heroicznie ten czas próby”. Po kilku latach zaczęli wychodzić na swoje – udało im się zbudować niewielki dworek, choć bardziej przypominał on chałupę, złożony z trzech izb i kuchni.
Finansowo długo nie wiodło im się dobrze. Jak pisał Boy, w Krakowie jeszcze nie było mody na kupowanie obrazów. Tetmajer malował dużo, sprzedawał niewiele i niezbyt drogo. Mający gorący temperament, ponoć raz zdenerwowany niską ofertą spalił wszystkie ukończone i zaczęte prace oraz farby. „Nie jestem tak bogaty, abym zawsze mógł poniżej kosztów obrazy spieniężać” – rzucił.
Choć Kraków kręcił nosem („czy jednak z taką wiejską babą może być szczęśliwy człowiek wykształcony, o tym pozwalam sobie wątpić” – pisała jedna z pamiętnikarek), małżeństwo było bardzo udane. „Nie kształcił forsownie swojej Hanusi, nie «podnosił» jej do siebie, zostawił ją taką, jaką była, jaką ją pokochał” – dodawał Boy. Tetmajer przełamał też niechęć krakowskiego światka, a nawet znalazł naśladowców, czego dowodem jest choćby „Wesele” poety Lucjana Rydla i szwagierki Włodzimierza Jadwigi.
Błyszcząca sukmana Kościuszki
Nie tylko z powodów osobistych sympatii Tetmajer był „chłopomanem”. „Niech społeczeństwo polskie nie wstydzi się tego i nie boi, że chłop kiedyś wyciśnie na nim swoje piętno i nada mu swój wygląd i swój typ – owszem niechaj nada, bo to nasz typ, nasz kształt. Jeśli na Kościuszce błyszczała sukmana i przykryła amerykański jego mundur, to jest już ona tak uszlachetnioną, że chyba nie wart jej strój cudzoziemski! Jeśli Kochanowski pisał podobnym, jak dzisiejszy ludowy, językiem, to chyba nie podła to gwara!” – pisał.
To podejście wraz z wyniesionymi z rodziny patriotycznymi ideałami zaprowadziło go do działalności konspiracyjnej i politycznej. „W ogólnym chwycie jakaś, rzekłbyś, niedopisana postać z Trylogii, kompan Zagłoby przy dzbanie, a i +niezawodny zagończyk+ (...) dusza hulaszcza, a nasycona romantyzmem orężnym i niewyżytymi tęsknotami do powstań, do odwetu za rok 1831, za rok 1863” – pisał jeden z jego znajomych.
Był członkiem Ligi Narodowej, Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, Towarzystwa „Strzelec”, a także Polskiego Skarbu Narodowego, organizacji powołanej przez Józefa Piłsudskiego. W 1911 r. z ramienia PSL został posłem do parlamentu austriackiego. „Jedynym dążeniem narodu polskiego jest odzyskanie niepodległej zjednoczonej Polski z dostępem do morza” – napisał w słynnej rewolucji. To była pierwsza taka deklaracja wygłoszona w państwach zaborczych.
Deklaracja została przyjęta przez Koło Polskie w Parlamencie w Wiedniu, a później potwierdzona przez „Koło Sejmowe” w Krakowie. Dwa lata później po rozłamie wśród ludowców, został współzałożycielem PSL „Piast”. 28 października 1918 r. wszedł w skład Polskiej Komisji Likwidacyjnej w Krakowie. Rok później był jednym z członków delegacji podczas konferencji pokojowej w Paryżu – pośredniczył w negocjacjach między Romanem Dmowskim i Piłsudskim. Później w kraju w czasie wojny bolszewickiej działał w Komitecie Obrony Państwa w Małopolsce. Jeszcze w 1921 r. założył Polski Instytut Narodowy, który miał bronić polskich spraw na Pomorzu.
O ile więc Wyspiański w „Weselu” dobrze scharakteryzował poglądy Gospodarza, to nie trafił z przewidywaniami jego działania. W dramacie – miał on w sytuacji, gdy trzeba przejść do czynu – pozostać biernym. Na jego pogrzebie prof. Bolesław Pochmarski tak opisywał jego niepodległościową działalność: „daleki był od +chocholego+ tańca, znalazł się od razu w obozie czynu”.
Poza malarstwem i polityką Tetmajer zajmował się też m.in. tworzeniem polichromii w kościołach w tym m.in. w kaplicach na Wawelu i kościele Mariackim. Był autorem kilku scenografii, a także współpracował przy Panoramie Racławickiej. Zajmował się też działalnością literacką -wydał m.in. poemat epicki „Racławice”, tomiki poezji czy dramat „Piast”. Zmarł w Krakowie w 1923 r. Na jego pogrzebie wójt gminy Bronowice mówił: „Jak w dawnej Polsce król Kazimierz Wielki był nazywany królem chłopków, tak my, chłopi w nowej Polsce możemy powiedzieć, że śp. Włodzimierz Tetmajer był naszym ‘królem chłopków’, choć w tej naszej drogiej ziemi krakowskiej”.
Łukasz Starowieyski
Źródło: MHP