W Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski otwarty został Magazyn Studyjny Kolekcji. „To nowoczesny magazyn zbiorów, otwarty, ukazujący to, co dotąd było niedostępne publiczności. To możliwość osobistej relacji z dziełem sztuki” – mówi Ewa Gorządek, kustosz CSW i kurator Magazynu.
PAP: Jak powstała idea otwarcia magazynów CSW? Czym jest Magazyn Studyjny Kolekcji?
Ewa Gorządek: Do magazynów dzieł sztuki zazwyczaj wstęp mają nieliczni wtajemniczeni: pracownicy instytucji, konserwatorzy czy badacze. W Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski jest inaczej, wprowadziliśmy bowiem nową formę udostępniania zbiorów. Na parterze Zamku pojawił się dostępny dla publiczności Magazyn Studyjny Kolekcji, czyli oryginalna przestrzeń łącząca funkcję przechowywania zbiorów z funkcją edukacyjną i programem kuratorskim. Magazyn jest tak zorganizowany, by publiczność podczas studyjnych wizyt mogła z bliska poznać wybrany fragment kolekcji. Zainteresowane osoby będą miały okazję obejrzeć w kameralnych warunkach prace współczesnych artystów, gromadzone w CSW od początku lat 90. MSK będzie dostępny dla zainteresowanych w postaci kuratorskich oprowadzań, podczas których widzowie mogą się zapoznać z koncepcją tego miejsca oraz historią powstawania Międzynarodowej Kolekcji Sztuki Współczesnej CSW Zamek Ujazdowski.
PAP: Czy takie magazyny istnieją w innych światowych i polskich muzeach?
Ewa Gorządek: Za miejsce narodzin idei magazynu otwartego lub studyjnego uważane jest Muzeum Antropologii na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej w Vancouver – tam już w 1976 roku powstał pierwszy taki magazyn. Kolejne było Strong Museum w Rochester w Stanach Zjednoczonych w 1982 r., a pierwszym wielkim światowym muzeum, które zorganizowało otwarty magazyn, jest Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, gdzie w 1988 r. otwarto Centrum Studiów nad Sztuką Amerykańską im Henry’ego R. Luce - The Henry Luce III Centre for the Study of American Culture. Udostępnianie kolekcji przechowywanych w magazynach stawało się coraz popularniejsze, szczególnie na początku obecnego stulecia, kiedy muzea w wielu krajach zrealizowały projekty różnego typu otwartych magazynów – np. Metropolitan Museum of Art w Waszyngtonie, Ermitaż w Sankt Petersburgu, Larco Museum w Limie, Jüdisches Museum we Wiedniu, MAS Museum w Antwerpii, Muzeum Sztuki Dekoracyjnej w Pradze czy Victoria & Albert Museum w Londynie.
PAP: A w Polsce?
Ewa Gorządek: U nas jest już sporo magazynów studyjnych: mamy m.in. Magazyn Studyjny w Muzeum Sztuki w Łodzi, Magazyn Studyjny w Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego a także w Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie, które jest oddziałem Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, Galerię Magazynową w Muzeum Pałacu Jana III w Wilanowie, Thesaurus Cracoviensis – Centrum Interpretacji Artefaktów w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa. Swoje magazyny studyjne przygotowują Muzeum Śląskie w Katowicach, Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, Muzeum Historii Miasta Poznania, a także Muzeum w Kolbuszowej i Muzeum Podkarpackie w Krośnie, gdzie w piwnicach Domu Mazurkiewiczów na krośnieńskiej starówce zostaną umieszczone zbiory szkła.
PAP: Jeszcze za czasów, kiedy Zamkiem kierował Wojciech Krukowski, wieloletni dyrektor tej placówki, sporo się mówiło o konieczności budowania kolekcji sztuki współczesnej. Jak wygląda ona obecnie?
Ewa Gorządek: W latach 90. a także jeszcze w kolejnej dekadzie, w Warszawie nie było stałej, dostępnej dla zwiedzających, prezentacji aktualnej sztuki polskiej. Mieszkańcy stolicy, turyści, goście z zagranicy, kuratorzy i inni profesjonaliści związani ze sztuką współczesną nie mieli możliwości poznania twórczości polskich artystów i polskiej sceny artystycznej. Decyzja o stworzeniu Międzynarodowej Kolekcji Sztuki Współczesnej, a zaraz potem o jej udostępnieniu w trzech skrzydłach Zamku Ujazdowskie zapadła bardzo szybko wówczas gdy dyrektorem CSW został właśnie Wojciech Krukowski.
PAP: Chodziło o prezentację polskich artystów, a zaczęła powstawać kolekcja międzynarodowa?
Ewa Gorządek: Kolekcja ma charakter międzynarodowy przy jednoczesnym położeniu nacisku na gromadzenie prac polskich artystów, co wynika bezpośrednio z programu instytucji. Powstawała ona stopniowo i prezentowana była w kolejnych, w miarę regularnych odsłonach zwanych Edycjami, dając możliwość zorientowania się publiczności w kierunkach i rozwoju polskich i zagranicznych trendów w sztuce współczesnej.
PAP: Kiedy dokładnie rozpoczęło się tworzenie kolekcji?
Ewa Gorządek: Międzynarodowa Kolekcja Sztuki Współczesnej CSW powstawała od początku lat 90. XX wieku. Jej celem było utworzenie stałego, uzupełnianego i rozbudowywanego zbioru sztuki aktualnej. Chodziło o przejrzysty, logiczny układ i jasny systemem odniesień do przemian w kulturze artystycznej II połowy XX wieku. W kolekcji reprezentowane są różne postawy i poglądy artystyczne, cechujące aktualną sztukę polską i światową, różnorodne języki i formy artystycznej wypowiedzi: malarstwo, rzeźba, fotografia, rysunek, obiekty, video, grafika, instalacja, audiopoezja i dokumentacja. W tych zbiorach znajdują się prace artystów polskich i zagranicznych, w przeważającej mierze tych, którzy prezentowali swoją twórczość w Centrum Sztuki Współczesnej. Są wśród nich artyści, których nazwiska figurują w leksykonach sztuki współczesnej, są artyści mniej znani i są artyści młodzi.
PAP: Proszę wymienić kilka nazwisk twórców.
Ewa Gorządek: Są to m.in. Eric Andersen, Paweł Althamer, Mirosław Bałka, Krzysztof M. Bednarski, Andrzej Dłużniewski, Edward Dwurnik, Wojciech Fangor, Aneta Grzeszykowska, Thomas Hirschhorn, Ilja Kabakov, Grzegorz Klaman, Josef Kosuth, David Nash, Ursula von Rydingsvard, Joanna Rajkowska, Jadwiga Sawicka, Mikołaj Smoczyński, Leon Tarasiewicz, Krzysztof Zarębski i wielu innych.
PAP: Można zatem powiedzieć, że Studyjny Magazyn Kolekcji jest swoistym lustrem, odbiciem zbiorów gromadzonych przez lata.
Ewa Gorządek: W Magazynie Studyjnym Kolekcji znajduje się ponad 100 prac – głównie są to obrazy, rzeźby i instalacje. Pierwsza selekcja dokonana została przede wszystkim pod kątem technicznym: nie ma w MSK dzieł wymagających specjalnych warunków przechowywania, tj. fotografii i rysunków; nie ma też prac filmowych i wideo. Mimo to zbiór stanowi reprezentatywną i różnorodną część kolekcji CSW.
PAP: Kolekcja była kilka razy prezentowana publiczności.
Ewa Gorządek: Od 1992 do 2010 roku odbyło się 6 Edycji Kolekcji. Kuratorami tych prezentacji byli: Jarosław Kozłowski, Piotr Rypson - główni kuratorzy CSW, Wojciech Krukowski oraz Grzegorz Borkowski i Marcin Krasny - autorzy ostatniej edycji kolekcji pt. „Rzeczy budzą uczucia”. Następna duża wystawa z wykorzystaniem kolekcji odbyła się po latach, w 2019 roku. Zrealizował ją holenderski kolektyw artystyczny Bik van der Pol. Ich projekt pt. „O wiele historii za dużo, by zmieścić w tak małym pudełku” powstał z okazji obchodów 30. urodzin Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski.
PAP: Czy Magazyn jest kolejną prezentacją zbiorów. Jak wygląda nowa przestrzeń muzealna?
Ewa Gorządek: Trzy pomieszczenia na parterze CSW to przyjazny dla zwiedzających, nowoczesny magazyn zbiorów, gdzie kluczowa jest osobista relacja z dziełem sztuki. Po wcześniejszym umówieniu się Magazyn Studyjny mogą odwiedzać niewielkie grupy oraz indywidualni goście, w tym specjaliści zajmujący się sztuką współczesną, kuratorzy i studenci historii sztuki.Jest to miejsce, gdzie powstaje na bieżąco stały program kuratorski służący aktywowaniu zbiorów. Przygotowane specjalnie propozycje kuratorskie służą ukazaniu historyczno-artystycznego kontekstu dzieł sztuki, spełniają też zadanie wieloaspektowej edukacji. Główną rolę odgrywa tu dialog z odbiorcą, wypracowane formy aktywnego uczestnictwa w poznawaniu zbiorów MSK, interdyscyplinarne podejście do ich prezentacji, w tym badanie różnych możliwości interpretacyjnych zgromadzonych dzieł.
PAP: Pośród stu eksponatów jest m.in. oryginalna praca, tzw. kamień do płaczu. Czym jest ten kamień?
Ewa Gorządek: „Crying stone/Kamień do płaczu” to praca z 1995 roku, autorstwa Erika Andersena, artysty związanego z formacją artystyczną Fluxus. Andersen zrealizował ją na zamówienie włoskiego kolekcjonera z Werony Francesco Conza. Składała się ona z 19 sztuk wypolerowanych kamiennych półkul o elipsowatym kształcie, każda z dwoma wgłębieniami do zbierania łez.Wykonane zostały z czerwonego marmuru Verona. Wedle koncepcji artysty jest to podróżny „Kamień do płaczu”, który zawsze można mieć przy sobie i używać w każdej sytuacji skłaniającej do płaczu. Marmur znajduje się w eleganckim pudełku z mahoniu. Całość waży 12 kilogramów. Kamień jest tak wyprofilowany, że łatwo go trzymać w ramionach podczas płaczu, a łzy spadają dokładnie do dwóch małych zagłębień. W idealnej wersji tej pracy każdy człowiek na świecie miałby swój własny kamień do płaczu, który, jako bardzo cenny przedmiot, przechodziłby z pokolenia na pokolenie i np. po 400 latach, wszystkie wypłakane łzy zmieniłyby kształt marmuru pod wpływem minerałów, które się w nich znajdują.
W Kopenhadze, w Nikolaj Art Center znajdującym się w starym kościele, można obejrzeć permanentną instalację Erika Andersena pt. „Przestrzeń Płaczu” z sześcioma „Kamieniami do płaczu”. Umieszczone w niej zostały także różne przedmioty i pomoce wywołujące płacz, jak np. igły, pióra, nożyczki, cebula czy taśma z zawodzeniem profesjonalnych płaczek. Praca ożywa, gdy włącza się w nią ktoś ze zwiedzających.
PAP: Z Kamieniem w dłoniach możemy rozpocząć „podróż” po Magazynie i sądząc po innych obiektach, atrakcyjnie wyeksponowanych, niebo się nad nami rozchmurzy.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
abe/ aszw/