Mało znany obraz Artura Grottgera „Portret starca” to najnowszy nabytek Muzeum Okręgowego w Rzeszowie. Dzieło, które – jak mówiła Maria Stopyra z rzeszowskiego muzeum – jest praktycznie nieznane, nie pojawia się nawet w literaturze fachowej, od niedzieli będzie prezentowane publiczności.
Jak poinformował w czwartek na konferencji prasowej dyrektor muzeum Bogdan Kaczmar, obraz wzbogaci muzealną Galerię Malarstwa Polskiego.
„Cieszy nas bardzo pozyskanie tego obrazu. W naszej strategii długofalowej założyliśmy sobie, aby prezentować społeczeństwu obrazy polskich mistrzów pędzla. Udaje się nam zapełniać luki w zbiorach o sławne nazwiska” – zauważył Kaczmar.
Dodał, że ma nadzieję, że to jeszcze nie koniec wzbogacania kolekcji i podkreślił, że są jeszcze nazwiska artystów, których dzieła chciałby zdobyć do Galerii Malarstwa Polskiego. Zapowiedział, że prawdopodobnie jeszcze w tym roku muzeum pozyska dwa kolejne obrazy. Nie chciał jednak ujawnić nazwisk twórców.
"Portret starca" został zakupiony od prywatnej osoby za pośrednictwem Sopockiego Domu Aukcyjnego – Galerii w Warszawie. Koszt obrazu to 148 tys. zł, z czego 110,4 tys. zł pochodziło ze środków resortu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a pozostała kwota - z budżetu województwa podkarpackiego.
Jak poinformowała w czwartek na konferencji prasowej kustosz muzeum Maria Stopyra "Portret starca" to unikalne, praktycznie nie znane dzieło Grottgera, które dotychczas znajdowało się prawdopodobnie w kolekcjach prywatnych. Jak mówiła, ten obraz nie pojawia się także w literaturze fachowej. Dyrektor zapewnił, że przed kupnem obraz został gruntownie sprawdzony, m.in. pod względem autentyczności.
„Artysta namalował +Portret starca+ w reprezentatywnej dla swojej twórczości w tym okresie stylistyce: wąskiej gamie barw, z mocnym kontrastem światła i cienia, ze skupieniem uwagi na twarzy, na oczach starszego mężczyzny, na głębi jego spojrzenia” – mówiła Stopyra.
Dodała, że dzięki tym zabiegom portret ten nawiązuje do autoportretów Grottgera.
Obraz „Portret starca” powstał we Francji, pod sam koniec życia Grottgera, około 1867 roku. Przedstawia wizerunek siwego, brodatego mężczyzny w ujęciu en trois quarts (trzy czwarte -PAP), z lewego profilu, z lekko pochyloną głową. Nie wiadomo, kim jest sportretowany mężczyzna.
Obraz powstał na płótnie naklejonym na deskę. Jest oprawiony w bogato zdobioną, pochodzącą z końca XIX stulecia drewnianą, złoconą ramę. Dzieło jest sygnowane inicjałami artysty: AG. Jego wymiary to 45 na 35 cm.
Stopyra przypomniała, że Grottger, który zmarł w wieku zaledwie 30 lat, przeszedł do historii sztuki jako piewca i ilustrator powstania styczniowego. "Jego wyraziste, pełne symboliki cykle grafik: +Polonia+, +Lithuania+, +Wojna+, stały się obrazem tragedii narodu polskiego. Jego dzieła są dla sztuk plastycznych tym, czym dla literatury twórczość Mickiewicza i Słowackiego. Grotter, choć sam nigdy nie wziął udziału w zrywie, ani nawet nie przebywał w jego czasie w Królestwie Polskim, poświęcił mu cykl przejmujących wizerunków powstaniowych walk i męczeństwa, które na trwałe zapisały się w świadomości Polaków" – zauważyła kustosz.
Mniej znana jest pozostała twórczość artysty - obrazy rodzajowe, historyczne i batalistyczne oraz malowane i rysowane portrety.
"Portret starca" to pierwszy obraz Grottgera w zbiorach rzeszowskiego muzeum okręgowego. Placówka ma natomiast grafiki artysty i jeden rysunek.
Artur Grottger był jednych z głównych przedstawicieli romantyzmu w malarstwie polskim; portrecistą, ilustratorem, rysownikiem i autorem sławnego patriotycznego cyklu „kartonów” o powstaniu styczniowym, a także bohaterem romantycznej i nieszczęśliwie zakończonej historii miłosnej.
Urodził się 11 listopada 1837 r. w Ottyniowicach na Podolu, wywodził się z rodziny o korzeniach węgiersko - francuskich. Jego ojciec (także malarz) był nieślubnym synem guwernantki Grottger i radcy sądu tarnowskiego Hilarego Siemianowskiego. On udzielał Arturowi pierwszych domowych lekcji rysunku.
Jako jedenastoletni chłopiec Artur został oddany na naukę do pracowni lwowskiego malarza Jana Maszkowskiego, potem studiował w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych i wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych. W Wiedniu rozpoczął też swą karierę artystyczną współpracując jako ilustrator czasopism.
Gdy wybuchło Powstanie Styczniowe Grottger chciał iść walczyć, przyjaciele odwiedli go od tego ze względu na jego słabe zdrowie - malarz miał początki gruźlicy. Angażował się jednak w pomoc uchodzącym z zaboru rosyjskiego powstańcom za co w lipcu 1865 r. zmuszony został do opuszczenia Wiednia. W 1864 r. młodszy brat artysty, Jarosław, za udział w powstaniu został zesłany na Syberię. Po wyjeździe z Wiednia Artur Grottger wędrował po Galicji od dworu do dworu, zarabiając na życie rysowaniem i malowaniem obrazów o przypadkowej tematyce.
Jednocześnie pracował nad cyklami rysunków patriotycznych. Cykle "Warszawa I" (1861), "Warszawa II" (1862), "Polonia" (1863) i "Lituania" (1864-66), poświęcone wydarzeniom poprzedzającym wybuch powstania styczniowego 1863 roku, ukazujące jego dramatyczne epizody i następujące po nim akty represji ze strony zaborcy, stworzyły topos martyrologicznej ikonografii, utrwaliły w pamięci i wyobraźni wielu pokoleń Polaków sceny powstańczych walk.
Pewnej zimowej nocy w styczniu 1866 r. Grottger spotkał miłość swojego życia. Wanda Monne pochodziła ze strony ojca z rodziny francuskiej, która we Lwowie szukała schronienia przed rewolucją, a ze strony matki z saksońskich Niemców. Obie rodziny były od kilku pokoleń w pełni spolszczone. Po raz pierwszy spotkali się na balu, ona miała lat 17 lat, on - 27. Dziesięć dni później malarz wyznał jej miłość. Wanda przyjęła oświadczyny, ale jej rodzina nie była zachwycona biednym i chorym artystą, narzeczeni spotykali się potajemnie.
Grottger wyjechał do Paryża, gdzie na Wystawie Powszechnej w 1867 r. prezentował cykl kartonów "Wojna". Odniósł sukces i miał nadzieję, że wróci do narzeczonej jako sławny i bogaty kandydat na męża. Jednak w Paryżu bardzo pogorszył się jego stan zdrowia. Artysta zmarł w grudniu 1867 r. Wanda wyszła za mąż za najbliższego przyjaciela ukochanego, też artystę, malarza Artura Młodnickiego, o którym Grottger pisał: "Gdyby nie daj Boże jakiejś biedy, to pamiętaj - zupełne zaufanie mam do Młodnickiego. Nie znasz go, ale gdyby tak potrzeba, to wezwij bez wahania jego pomocy. Jestem pewien jego zacności i ufam mu jak nikomu".
Wanda wyszła za niego za mąż mimo sprzeciwu matki i ciotki. Do końca życia pielęgnowała pamięć o Grottgerze. W patriotycznych rysunkach i obrazach Grottgera o powstaniu styczniowym, a także alegorycznych przedstawieniach Polonii z ostatniego cyklu "Wojna" wiele postaci kobiecych ma rysy Wandy.(PAP)
autor: Agnieszka Pipała
api/aszw/