Na wystawie pokazujemy Mariana Eilego nie tylko jako twórcę „Przekroju”, ale też autora bardzo interesujących obrazów, które są mało znane szerszej publiczności. Były one kilka razy eksponowane, ale w zdecydowanie skromniejszych przestrzeniach. Nasza wystawa jest pierwszą tak dużą prezentacją twórczości malarskiej Eilego – mówi Agnieszka Sachar, współkuratorka ekspozycji pt. „Artysta i redaktor”, prezentowanej w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK do 21 marca 2021 r.
MHP: Marian Eile znany był przede wszystkim jako znakomity redaktor, twórca „Przekroju”. Skąd więc pomysł poświęcenia mu wystawy w takim miejscu jak muzeum sztuki współczesnej?
Agnieszka Sachar: Choćby stąd, że jest on autorem bardzo interesujących obrazów, które są mało znane szerszej publiczności. Jego twórczość plastyczną mogliśmy poznać z małych winietek, które zamieszczał w „Przekroju” czy felietonów w formie autorskich rubryk pt. „Franciszek i inni”, składających się z krótkich tekstów, fotografii i rysunków, publikowanych w „Szpilkach”. Natomiast niewiele osób znało go jako malarza. Może dlatego, że malował przede wszystkim dla siebie i dla znajomych, którzy otrzymywali jego obrazy w prezencie. Były one kilka razy eksponowane, ale w zdecydowanie skromniejszych przestrzeniach. Nasza wystawa jest pierwszą tak dużą prezentacją twórczości malarskiej Eilego.
MHP: Skąd wzięły się jego zainteresowania sztuką?
Agnieszka Sachar: Sztuką interesował się od zawsze, choć z wykształcenia był prawnikiem. Na jego pasję wpłynął na pewno dom, w którym się wychował, ale też współpraca z Mieczysławem Grydzewskim i jego „Wiadomościami Literackimi”. Równocześnie związany był z teatrami, dla których projektował scenografie. Stąd była już prosta droga do malarstwa, które pozawalało mu wyrazić siebie i dawało ogromną satysfakcję.
MHP: Jako redaktor naczelny „Przekroju” wyjeżdżał do Paryża, gdzie poznawał nowe nurty w sztuce. Czy miały one wpływ na jego twórczość?
Agnieszka Sachar: Eile bardzo interesował się sztuką współczesną i pisał o niej w „Przekroju”. Dzięki temu żyjący w komunistycznej Polsce czytelnicy mogli dowiedzieć się, co dzieje się w świecie artystycznym Zachodu. Był też wielkim fanem Picassa. Rok 1959 na łamach swojego tygodnika ogłosił rokiem tego artysty. Sam malował obrazy w stylu Picassa, ale, co ciekawe, nie podpisywał ich swoim nazwiskiem, tylko jego.
MHP: Nie miał przez to kłopotów? Takie działania można by było dziś określić kradzieżą praw autorskich.
Agnieszka Sachar: Te jego falsyfikaty nie były na tyle wiarygodne, żeby ktoś mógł odbierać je jako autentyczne obrazy Picassa. Choć Maria Anna Potocka, dyrektorka MOCAK-u i współkuratorka tej wystawy, wspomina w opublikowanym w katalogu tekście, że gdy pracowała w Desie, zdarzało się jej natrafiać na obrazy Eilego podpisane nazwiskiem Picassa. To był wyraz jego największego podziwu dla hiszpańskiego artysty i wynik swego rodzaju gry, jaką z nim prowadził.
MHP: Jakie jeszcze inne dzieła Eilego możemy zobaczyć na wystawie?
Agnieszka Sachar: Chociażby jego obrazy abstrakcyjne. Te pochodzące z lat 60. mają ciemną, stonowaną kolorystykę. Przedstawiają plątaninę czarnych niteczek, malowanych farbą nitro i uzupełnionych kolorowymi, akwarelowymi akcentami. To dawało bardzo ciekawe efekty. W późniejszym okresie na obrazach dominują barwne plamy otoczone czarnym konturem. W ostatnich pracach, z roku 1984, kontury zanikają, pozostają jedynie ekspresyjne plamy.
MHP: W MOCAK-u oprócz obrazów Eilego możemy też zobaczyć szereg zdjęć. Czy był on ich autorem?
Agnieszka Sachar: Zdjęcia wykonali Bogumił Opioła i Anna Arvay, ale to Eile był ich autorem – sam je inscenizował, ustawiał kadry i decydował, co zostanie na nich uwiecznione. Te fotografie tworzyły rodzaj historii obrazkowych, zamieszczanych w autorskiej rubryce „Franciszek i inni” w „Szpilkach”. Współpracę z tym pismem Eile rozpoczął w 1972 roku, po tym, kiedy w 1969 roku zmuszony był złożyć rezygnację z funkcji redaktora naczelnego „Przekroju”. Na wystawie możemy zobaczyć na przykład cykl zdjęć zatytułowany „Napad na bal”. Został on zaaranżowany podczas balu zorganizowanego przez Piwnicę pod Baranami w pałacyku Potockich w Krzeszowicach. Widzimy tu Eilego jak dyryguje uczestnikami zabawy, a dalej moment napadu, liczenie pieniędzy, uprowadzenie kobiety, wstrzyknięcie trucizny do kieliszka. Co ciekawe, obok tajemniczych pań występują tu znani krakowscy prawnicy, którzy po ukazaniu się tych zdjęć w „Szpilkach” mieli kłopoty, gdyż Izbie Adwokackiej nie spodobało się, że wzięli udział w tak mało poważnych zabawach.
MHP: Na innych zdjęciach widzimy Salvadora Dalego. Skąd on się tu wziął?
Agnieszka Sachar: To cykl zatytułowany „Rewizyta – Salvador Dali u państwa Pendereckich”. Krzysztof i Elżbieta Pendereccy dwukrotnie odwiedzili artystę w Hiszpanii. Kompozytor planował z nim współpracę, ale wspólny projekt ostatecznie nie doszedł do skutku. Marian Eile postanowił zaaranżować rewizytę artysty w domu Pendereckich. W Dalego wcielił się aktor Włodzimierz Mancewicz, w jego żonę Galę – Anna Arvay. Historia zaczyna się od prezentacji domowej kolekcji obrazów, później mamy rozmowy, przedstawienie rodziny, wspólne śpiewanie kolęd. Na kolejnych fotografiach widzimy degustację alkoholi oraz Dalego, który maluje portret Pendereckiego. Ostatnie zdjęcie pokazuje Elżbietę Penderecką wymiatającą z domu nagą muzę Dalego. Aneksem do tego cyklu jest seria „Dali w Krakowie”. Przedstawia ona malarza, odwiedzającego Piwnicę pod Baranami, spotykającego się z Andrzejem Wajdą i Krystyną Zachwatowicz, a także robiącego zakupy na tandecie.
MHP: Tytuł wystawy wskazuje na to, że przedstawiacie Mariana Eilego nie tylko jako malarza czy kreatora życia towarzyskiego Krakowa, ale też jako niezapomnianego redaktora „Przekroju”.
Agnieszka Sachar: Tak, MOCAK jest w posiadaniu wszystkich numerów „Przekroju” z okresu, gdy Eile był redaktorem naczelnym. Można je przejrzeć w naszej bibliotece. Na samej wystawie pokazujemy niektóre wybrane numery pisma, a także twórczość wybitnych współpracowników Eilego: Adama Macedońskiego i Wojciecha Plewińskiego. Możemy zobaczyć tu ich zdjęcia i rysunki. Redaktor Eile miał dar łowienia talentów. Prezentacja prac tych dwóch artystów pokazuje, z jakiego kalibru twórcami chciał współpracować.
MHP: Wchodząc na wystawę i ją opuszczając możemy spojrzeć na wielkoformatowe portrety Mariana Eilego, autorstwa Wojciecha Plewińskiego. Patrzący z nich, ubrany niczym urzędnik, mężczyzna nie do końca wpasowuje się w obraz szalonego artysty i redaktora, jaki prezentujecie.
Agnieszka Sachar: Na tych portretach Eile wydaje się być rzeczywiście statecznym, dystyngowanym człowiekiem. Nie oddaje to jednak całego bogactwa jego charakteru i osobowości. Barwność postaci Eilego udowadnia jednak, mam nadzieję, nasza wystawa.
Rozmawiała Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP