Różnorodność oferty działa korzystnie na animowanie życia kulturalnego choćby za sprawą sztuki ulicznej, tworzonej w miejscach publicznych. Nie trzeba iść do muzeum, by mieć kontakt z kulturą - podkreśla w rozmowie z PAP Aleksandra Stańczuk, menedżerka kultury.
PAP: Czy dobrodziejstwo internetu i możliwość korzystania z dóbr kultury w samotności, odizolowaniu od innych, stanowi utrudnienie w animowaniu życia kulturalnego?
Aleksandra Stańczuk, menedżerka kultury, pracuje w Narodowym Centrum Kultury: Czy nazwiemy to tworzeniem, czy organizowaniem wydarzeń wydaje mi się, że zawsze będzie się ono skupiało na ludziach - czy z udziałem internetu, czy bez jego udziału. To najważniejszy cel takiego działania - integrowanie ludzi, umożliwianie im kreatywnego działania. Internet jest narzędziem i środowiskiem, które może wspomagać tego typu działania, jak również dotarcie do potencjalnych uczestników naszych działań, osób współtworzących nasze projekty.
Myślę, że sam internet może być miejscem takiej aktywności. Nie jest to coś, co nas od siebie oddala - warto myśleć o internecie i mediach społecznościowych jako o szansie na dotarcie do jeszcze większej liczby osób i wciągnięcie ich w obszar naszych działań. Można zarządzać kulturą także poprzez sieć.
PAP: W ostatnich miesiącach przykładem takiego działania jest akcja poświęcona stworzeniu muralu poświęconego Davidowi Bowiemu na warszawskim Żoliborzu. Inicjatywa rozgrywa się w dużej mierze za pośrednictwem mediów społecznościowych.
A.S.: Wszyscy, w mniejszym bądź większym stopniu, korzystamy z dobrodziejstw internetu: w wirtualnej rzeczywistości zrzeszają się ludzie z pomysłami, organizują się w grupy, przygotowują projekty. Potem często te działania wirtualne znajdują swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Internet ułatwia komunikację, szybką wymianę informacji, a także dotarcie do ludzi o podobnych zainteresowaniach, poglądach, pomysłach. Bardzo ważne jest jednak spotkanie i budowanie relacji.
PAP: "Zarządzanie kulturą" pojmuje się często jako organizowanie koncertów, wystaw, spektakli, pokazów filmowych. Jednak często przyjmuje ono inną postać, działań w obszarze przestrzeni publicznej. Jak szerokie jest to pojęcie?
A.S.: Bardzo szerokie i różnorodne z tego względu, że trafiamy do różnych grup odbiorców, pracujemy z różnymi ludźmi. Organizuje się różnego typu wydarzenia, których celem jest nie tylko uczestnictwo, ale również współtworzenie. To jeden model działania. W innej opcji przychodzimy do widowni z gotowym produktem - spektaklem, koncertem - bez angażowania uczestnika. Działania partycypacyjne, społeczne mają na celu wciągnięcie we współtworzenie kultury, nie tylko jej konsumowanie.
Nie wszyscy mają ochotę uczestniczyć, być aktywnym. Przy projekcie Narodowego Centrum Kultury "Kultura Dostępna", który realizujemy od zeszłego roku, przeprowadziliśmy badania - pytaliśmy osoby z różnych grup społecznych o to, co jest dla nich barierą przed uczestnictwem w kulturze, dlaczego nie wychodzą z domu w innym celu niż do pracy czy do sklepu. Oprócz względów ekonomicznych czy lokalizacyjnych pojawiała się często odpowiedź: "To nie dla mnie. Nie rozumiem tego". Bariera mentalna. Projekty nastawione na włączanie ludzi w działanie mają szansę złamania tej bariery.
PAP: Czy różnorodność oferty, jaką posiada współczesny uczestnik życia kulturalnego, jest ułatwieniem dla animacji działań na tym polu, czy zaskakującym kłopotem?
A.S.: Różnorodność oferty działa korzystnie na animowanie życia kulturalnego choćby za sprawą sztuki ulicznej, tworzonej w miejscach publicznych, na którą można się natknąć codziennie. Nie trzeba koniecznie iść do muzeum, żeby mieć kontakt ze sztuką. I nawet jeśli ktoś nie rozumie do końca tej sztuki - jest wystawiony na jej działanie, musi na nią jakoś zareagować. Wchodzi w obręb jej działania. To pobudza myślenie, wyobraźnię. Warto oczywiście niektóre dzieła tłumaczyć i osadzać w szerszym kontekście. Różnorodność wzmaga w nas myślenie krytyczne.
Jeżeli wyjdziemy "na zewnątrz" ze swoimi działaniami jest szansa, że nawiążemy z kimś dialog. W dialogu, spotkaniu dzieje się dla przeżywania kultury więcej niż w murach instytucji. Oczywiście to nie wyklucza, że w fizycznie zamkniętej przestrzeni nie można nawiązać dialogu, nic nie przeszkadza temu, by instytucje się otwierały - myślały o różnorodności swojej widowni. Kultura powinna być dostępna wszystkim, którzy tylko chcą w niej uczestniczyć. Przy kształtowaniu polityki kulturalnej, kultury w danym regionie, warto myśleć o wszystkich. (PAP)
pj/ par/